Puszkinek wyszedł z klatki, biega i dokazuje po domu, wszędzie go pełno, nadrabia stracony czas. Je normalnie i z apetytem i nic nie wskazuje na to, żeby coś działo się w pysiu. Jednak na spanko i na jedzenie idzie do klatki
Daje się pani nawet pogłaskać. Bo to właśnie taki kot jest. Jak mu nic nie dolega jest miły i przyjazny, choć nieufny, ale jak coś mu jest staje się niedotykalski i agresywny.
Nie wiem, czy już się cieszyć, czy jeszcze zaczekać, ale nic na razie nie wskazuje na to, żeby miało się coś złego dziać.
A teraz, skoro Puszkin już
załatwiony, co z resztą kotów.
Otóż :
Myszka - nadal pojawiają się strupki na skórze, które kobieta regularnie rozdrapuje i nie jestem w stanie jej wytłumaczyć, żeby tego nie robiła
Pcheł niby nie ma, a przynajmniej w takiej ilości, jak kiedyś. Może przyczyna jest taka sama, jak u Trisi (uczulenie)
Żaba - więcej czasu spędza w domu, ale na pewno jak tylko przyjdzie wiosna znowu zamieszka na zewnątrz. Ładnie wygląda, jest zdrowa i niech tak zostanie.
Fela - Myszka przestała ją prześladować. Już nie leży w jednym miejscu, tylko chodzi po całym domu i nawet przychodzi się przywitać. Do tego jednak dostała rujkę
Bardzo słabiutką, ledwo zauważalną, ale jednak. Sytuacja raczej nie do naprawienia, chyba żeby podawać jej hormony i może przejdzie z czasem. Znam taki przypadek, że po trzecim zastrzyku rujka nigdy do kotki nie wróciła.
Misiek - JEST ZA GRUBY. Do tego żre bez opamiętania. Nie wiadomo, czy do tego, co zje w domu nie dokłada jeszcze czego, co znajdzie i złowi na podwórku. Chyba zafunduję mu badanie krwi, bo ta waga mnie niepokoi. Jest zdrowy, ale za ciężki. Tylne łapki mu się wykrzywiają i w końcu stawy nie wytrzymają tego ciężarku. Lubi się spinać po drzewach i skoki na ziemię mogą być dla niego niebezpieczne.
Maciuś miał już zabieg
zębowy, ale nadal chyba cierpi z tego powodu, bo nie daje się dotykać po lewej stronie pyszczka. Je i jest niby OK, ale możliwe, że w pyszczku dzieje się coś złego.
Tobiś i Trisia nadal czekają na domki. Dzwoniło troche osób, niektórzy nawet byli osobiście poznać koty, ale zrezygnowały, głównie z dość wyśrubowanych wymagań względem warunków adopcji. Trisia czuje się dobrze, nie ma ani jednego strupka po wizycie u dermatologa, a Tobiś jest zachwycony maluchami .
Teraz chyba trzeba by zadbać o odrobaczenie, bo bardzo dawno nic nie dostały. Poczekam tylko żeby Puszkin doszedł do siebie na 100% żeby też się złapał na swoją porcję. One jedzą dość dużo surowego mięsa, wątróbki, to jacyś nieproszeni goście mogi się w nich zadomowić.