» Śro lut 06, 2019 13:51
Re: Ich troje: Mopik, Kropek & Kicia
Od razu ostrzegam - będzie mało apetycznie. Nie polecam czytać przy jedzeniu.
Jak wczoraj wróciłem, późno zresztą, Mopik zaserwował mi mocny wieczór. Po pierwsze - naszczałw moim "ulubionym" miejscu, co oznaczało 20 minut pracy by zrobić porządek. Gdy skńczyłem, okazało się że też się zrzygał - na moją wagę stołową. A gdy mocno już wkurzony zobaczyłem, że sra do kuwety (i obok), to nie wytrzymałem i cisnąłem kilkoma ciężkimi słowami i to niezbyt cicho. Efekt? Mopik się wystraszył i uciekł z kuwety jak oparzony. A gdy sprzątnąłem kuwetę, to dopiero okazało się, że uciekając po drodze popuścił rzadką kupą. Czego nie dostrzegłem, a mając katar i nie poczułem. Zorientowałem się dopiero po fakcie, gdy okazało się że przy okazji w to wdepłem i poroznosiłem po mieszkaniu... Kolejne 20-30 minut sprzątania. W efekcie obiad zjadłem o 19, wystygły...
...a to wcale nie koniec. Z godzinę/dwie potem znów wlazł do kuwety... i coś nie tak, wierci się, natęża, pisnął nawet... po czym wyskakuje z kuwety nic nie zrobiwszy - ale widzę, że coś jest bardzo nie tak - przykurczony, wlecze dupką, grzbiet wygięty. Próbuję go złapać, Mopik fuczy i prycha, nie dotykaj, nie rusz! Łapię, zaglądam pod ogon... a tam z dupki coś wystaje. Sznurowadło? Ale nie, to był taki dred z głównie z sierści (i kupy), długi na z 5 cm. Ech, gumowa rękawiczka na rękę, kot wściekły, wrzeszczy, fuczy, nie rusz, idź sobie! W końcu go od tego uwolniłem, ale Mopik nadal był rozdrażniony, dupki nie dotykaj itd. Potem się uspokoił, ale dziś na wszelki wypadek byliśmy u weta (rano zresztą kot mruczy, je, łasi się ale jednak jak próbowałem zajrzeć mu pod ogon, to nafuczał - nie wiedziałem czy coś mu jest, czy generalnie po prostu mu się to nie podobało). Lekarz stwierdził, że wszystko OK, dostał kroplówkę, kupiłem bezopeta, no ale cukrzykowi za dużo go dawać nie można.
Dziwne jest to, że go codziennę czeszę, czasem nawet 2x dziennie, a tyle sierści miał w sobie. W każdym razie nie wygląda, żeby mu coś było, apetyt ma, może niepowalający ale je, nie wymiotuje, mruczy, rano zrobił też niedużą (jak na niego) kupkę i sikał.
No i oby tak dalej.
Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim życiu musieli być myszami.