Poszłam, wróciłam......nie było mnie baaaardzo długo.
Dziś miałam wizytę u kardiologa ( ja i mama ) . Wieczorem nastawiłam pralkę z opóźnionym startem tak bym jak wstanę miała skończone pranie i mogła je od razu powiesić. Wstałam o 8 , dałam dziewczynom śniadanie , powiesiłam pranie i przed 10 wyszłam z domu bo o 10 umówiłam się u mamy.Wizyty miałyśmy wyznaczone na 11,00 i 11,15 a na miejscu byłyśmy już o 10,40. Okazało się , że pani doktor miała poślizg i przed nami są jeszcze 4 osoby. Pani doktor jest dość dokładna więc wizyta trwa u niej co najmniej 20 minut. Moja mama która miała wejść o 11,15 do gabinetu weszła dopiero o 12,50 więc przed gabinetem atmosfera była trochę napięta.Ja mam dodany jeszcze jeden lek bo moje ciśnienie niestety nadal utrzymuje się zdecydowanie za wysokie a mama dostała skierowanie na holtera. Zapisałyśmy się na kolejną wizytę i w końcu byłyśmy wolne.
Wyszłyśmy , zaczął sypać śnieg i doszłyśmy do wniosku , że wybierzemy się do Ikei na obiad bo i tak jesteśmy w połowie drogi. Koło 15 byłyśmy w Porcie Łódź ( to takie duże centrum handlowe ) . Poszłyśmy do Leroy Merlin bo chciałam zobaczyć słuchawkę do prysznica bo moja się psuje , później do salonu Orange bo zwiększyłam sobie ilość kanałów telewizji , weszłyśmy do CCC bo mama chciała zobaczyć buty a właściwie ja chciałam żeby sobie jakieś kupiła ale tam jej się nic nie podobało więc zaciągnęłam ją do Deichmana . Oglądała ale bez przekonania aż w końcu wybrałam jej buty takie botki na wyższej podeszwie , na grubym traktorze . Na początku nie chciała ale w końcu się poddała i przymierzyła te buty i.......okazało się , że są super wygodne i mama je kupiła.
Weszłyśmy do Kakadu i kupiłam dziewczynom smaczki które Poli bardzo smakują a Zuzia wzgardziła a dla siebie kupiłam coś takiego bo nie mogłam się powstrzymać .

Zmęczone i zadowolone poszłyśmy na obiadek w Ikei bo zdążyłyśmy porządnie zgłodnieć - była godz.16. Na obiadek wzięłyśmy klopsiki w sosiku, frytki, sos z żurawiny i zielony groszek .

Po obiadku był deserek i duuużo kawy

Najedzone z nową dawką sił ruszyłyśmy na zakupy w Ikei . Nie były to oszałamiające zakupy bo ja kupiłam zestaw drewnianych wieszaków , nakładki na wieszaki i słoik z zamknięciem bo mam taki na kawę i jestem bardzo zadowolona, dwa rodzaje żarówek i dla dziewczyn szczurka .

Mama kupiła dla zaprzyjaźnionej sąsiadki na jej urodziny zestaw - dwa rondelki w tym jeden z pokrywką i garnek i podkładkę drewnianą pod telefon .
O 18 wracałyśmy autobusem przez pół Łodzi do domu ale co nam tam. W autobusie ciepło , wygodnie siedziałyśmy , objechałyśmy Rudę, Chojny, Kurczaki, Dąbrowę by dojechać na Widzew. Prawie przed 20 byłyśmy w domu.