Selyuna pisze:Ona lata ciągle przy Tobie bo jesteś dla niej ważna.
To Ty z nią spędzasz najwięcej czasu, jesteś kimś w rodzaju zastępczej kociej mamy
Dokładnie.
CZytam ten wątek od kilku dni, za pierwszym razem jak ktoś mi go zalinkował to nie mogłam się oderwać i przeczytałam kilkadziesiąt stron.
I tam gdzie był opis kota który w środku nocy przychodzi i robi na człowieka kupę, ja się rozczuliłam.
Bo widziałam słowa o kocie który przychodzi do bardzo bliskiej osoby bo chce być blisko niej, nawet jeśli źle się czuje.
Moja kotka po traumie dopiero teraz, kilka lat po adopcji z DT, oswoiła się ze mną i pokochała mnie na tyle żeby przyjść spać w nogach mojego łóżka.
Z kolei kotka którą adoptowałam wcześniej z biedy z podwarszawskiej wsi, nie pozwala mi zniknąć za zamkniętymi drzwiami, jeśli chcę się wykąpać to wyje pod łazienką.
Trzymam kciuki za Tolę, to kochane maleństwo i błagam, jak najwięcej zdjęć
A ja miałam kota- najukochańszego Mefistofelka który miał spapraną hydraulikę i sikał pod siebie, zwłaszcza przez sen I zwłaszcza jak spał na miękkim- dywany, poduszki, koce, kołdra na której spał na moich nogach- najpierw się robiło miłe ciepełko a potem człowiek budził się pod przesikaną na wylot kołdrą - uwielbiał tą z pierza. Sikał też na podłogę przy drzwiach balkonowych i w kątach. 5 lat żył z niewydolnością nerek i jak odszedł za TM długo nie mogliśmy się pozbierać. Do prania kołdry w nocy można się przez 10 lat przyzwyczaić i że na dźwięk drapania pazurkami o parkiet trzeba lecieć ze szmatami