Dziękuję Ewciu, Klaudia.
Jestem rozgoryczona, zmęczona, obolała i bezsilna. To dzisiejszy mój stan. I zła, bo dużo mnie kosztuje siedzenie 8h przed kompem, dzisiaj był intensywny dzień a mam wrazenie że to jest oczywiste dla niektórych osób że pracuję a nie jestem na L4. Tylko jedna osoba powiedziała, weź się nie forsuj i jak coś idz na L4 świat się n ie zawali.
A pracuję bo wiem że jest ciężki okres w projekcie i zrobiłabym świństwo idąc na L4 w tym momencie.
A nawet dziękuję nie słyszę. A naprawdę to nie jest przyjemne - gdy boli cię cały czas skóra na plecach jak by były poparzone, a do tego dochodzą coś ala skurcze, nerwobóle takie typowe. Kto to choć raz miał wie o czym mówię. Które raz są lżejsze raz mocniejsze ale nic przyjemnego. Ani siedzieć ani leżeć.
Nie narzekam bo ludzie mówią że podobno bardzo bolesne. Uważam że są gorsze rzeczy, na pewno przyjemne to to nie jest ... bedzie ciekawiej jak zacznie swedziec. Ale wiecie w oczach niektórych osób no poczułam się jak symulant. I jeszcze robią koło piór.
Jestem głupia i naiwna.
Masz rację Klaudius, czaem nie trzeba dużo by coś pękło i urosło do rangi abstrakcji.
Przez najbliszy tydzien, póki jem leki mogę się oblizać na myśl o winie. NIe moge tego mieszać. Heviran i tak wystarczająco mi rypie po wątrobie i nerkach
Wolę nie ryzykować nawet kieliszka.
Mam takie ciche postanowienie, od nowego roku dziennie poswiecam czas na angielski i czytanie ksiazki.
Mam za cel przeczytać 52 ksiażki w tym roku. Ambitny cel ale wierzę że realny.
Kończę 2 ksiażke w tym roku. Zostanie 50
Wołałam Coco - chodź Coco to mi łapą pomachała
Serio
Ona ma taki tik nerwowy troche chyba po tych jej zaburzeniach.
Ze trzęsie łapą czasami - i własnie tak to wyszło. Ja do niej mówie a ta łapa do góry i nią trzęsie -
jak się tu nie uśmiechnąć - takie "spadaj" w wersji kociej