Syczenie to jeszcze żadna agresja, koty naprawdę bardzo rzadko są w stosunku do siebie jakoś bardzo przyjazne od początku, takie posykiwanie, lekkie powarkiwanie to nie jest moim zdaniem jeszcze nic niepokojącego. Na razie nic nie wskazuje, by kotka chciała zdominować kocurka, może być to zwykłe, kontrolne ustawianie relacji. Tu jest kilka kwestii, dogranie kotów ze sobą, ale i przyzwyczajenie każdego z kotów do nowej sytuacji, do nowego miejsca, do Was, koty to stworzenia o dość złożonej naturze i nie jest tak, jak z psami, że da się dobrą michę, ciepłe posłanie i pogłaszcze i pies wie, że już jest lepiej.
Może spróbujcie na razie je na dzien, dwa separować, zamykać w osobnych pomieszczeniach, może nawet w tych pomieszczeniach wymieniać, dopieszczać każdego, żeby nie było za dużo tych zmiennych dla kotów na raz. Nie przeganiałabym kotki, tak można zrobić z super oswojonym kotem, a nie kotem, który poznaje Was, dom i ma zaakceptować towarzysza. Kot na pewno nie zrozumie takiego zachowania jako feedbacku na syczenie na kocurka, jako sygnału, że ma tak nie robić. W takim syknięciu, jeśli kotka nie rzuciła się na kocurka nie ma nic nadzwyczajnego, ani koniecznego do wyeliminowania. Koty na początku w ogromnej większości zachowują dystans od siebie i takie syknięcie jest sygnałem, że znalazły się ciut za blisko siebie na tym etapie. Bywa też, że sykaja na siebie koty długo żyjące razem, bo akurat w tym momencie coś nie podpasuje i tak, jak patrzę na moje stado, to kotki faktycznie częsciej stosują tę formę komunikacji
Jak to baby