MonikaMroz pisze:Bastet pisze:Matko, ale mam stresa!
Czuję się tak, jakbym miała odbywać wizytę w sprawie oddania dziecka własnego...
No bo chyba tro#zke tak jest. Orionek wychuchany wydmuchany Twój synek
Dokładnie!
Byłam... wróciłam... I wiecie co Wam powiem? Nie jest źle. Naprawdę. Chyba damy radę.
To znaczy ja dam radę z myślą o oddaniu Orionka, a Orion da radę z przyszłą nową pańcią.
Pani ma jakieś 60-parę lat, na moje oko. Mieszka w domku na pierwszym piętrze, a na parterze mieszka syn z synową.
Także - w razie czego zawsze będzie kto miał się zająć kotem..
Pani jest jak najbardziej na tak w sprawie zabezpieczenia okien, poza tym chce kotkowi nieba przychylić, bo jest sama, i "kogo ma rozpieszczać, jak nie jego."
Dam jej dokładną rozpiskę tego, co Orionek je, powiedziała też, że będzie się z nim bawić.
Powiedziałam, że jest to niezbędne w celu rozładowania jego młodzieńczej energii i jeśli mieszkanie ma nie być rozniesione na kawałki
Cierpliwie poczeka na czas po szczepieniu. Mam nadzieję, że chociaż przez jakiś czas będzie zdawać relację, jak tam u nich... Ale to dobrze o niej świadczy, że chce czekać, prawda?
Ciężko mi z tym oddaniem Orionka, ale jednocześnie mam jakiś spokój duszy, bo nie boję się o utrzymanie trzech kotów.
Przecież po to był mi dany, aby dostał ode mnie to, co najlepsze, i by poszedł do swojego prawdziwego, własnego domku, prawda...?
Pomijając chorobę, miał u mnie całkiem niezły start... Daję mu to, co tylko mogę najlepsze...
Ma u mnie zabawy wędką, ganianie z poduszeczkami z walerianką i z myszkami..
Je dobrej jakości puszki, dzisiaj dostał serek mascarpone..
, ostatnio sparzone żółtko... Kurczaka z fortiflorą...
Wszystko, co najlepsze dla tego małego brzuszka...
Napiszę tej pani wszystko, co trzeba. Mam nadzieję, że będzie dbała o naszego Orionka jak najlepiej, i że za jakiś czas dostaniemy świetne zdjęcia i relacje z tego, jak sobie radzi w swoim domku.
Ech...Słodko-gorzkie to uczucie...