Pisałam o zamarzającym kocie z Teofilowa - w sobotę pojechałam po niego, cudem znalazłam dt - młodzi sympatyczni ludzie z uratowanym kilkuletnim kotem i przesympatycznym młodym psiakiem.
Kot podobno wyrzucony latem / wczesną jesienią, dokarmiany przez tych starszych państwa - wzięli do domu, bo strasznie płakał, pewnie marzł… Podobno było półsztywny z mrozu... Myślę, że gdyby nie oni - nie przeżyłby nocy - zamarzłby.
A w ogóle, to myśleli że dzwonią do zupełnie innej Ani, właściwie Hani B-Sz., takiej z Teofilowa
Lecznica, kastracja, antybiotyk na wynos, krople do oczu, bo bardzo mocno rozpulchnione spojówki. Ad. kastracja i ew uwagi - kot do nowego dt na drugim końcu miasta, kastracja na lekkim usypiaczu, zabieg mało obciążający - wybór mniejszego zla…
Kot max 2letni, bardzo miły i delikatny, dość masywny, parę dredów na grzbiecie.
Krótka niedzielna informacja z dt:
- Już? A jak z psem?
- Nie zaczepia go, a kot nie reaguje na inne zwierzaki. Zaczął już jeść dziś
- I sam się na kolanka wpasował?
- Posadziłam go na łóżku, wszedł na kolana i zasnął na jakąś godzinę, ale dalej jest bardzo wystraszony. Cały czas leży w jednym miejscu, w ogóle nie chce chodzić po mieszkaniu.
czyli - EwoMrau - jak obiecałam - Theo - 1x kastracja płatna, 1x leczenie płatne