Kocica mojej córki też lała mi do łóżka, potrafiła to robić nawet dwa razy dziennie! Była malutka, kiedy do nas trafiła, zaczęła załatwiać się tam po jakichś dwóch miesiącach od przybycia. Po sterylizacji nic się nie zmieniło. Siusiała tylko na mój tapczan, na tapczan córki nie. Robiła to szybko jak błyskawica, kiedyś obie byłyśmy w pokoju, pościel była sucha.... a potem już mokra. Żadna z nas nie zauważyła, kiedy ona to załatwiła! Póki miałyśmy tylko jeden pokój, zaczęłyśmy zakrywać mój tapczan folią, taką remontową, tą grubszą, w rogach kładłyśmy coś ciężkiego, żeby jej nie ściągnęła. Wtedy siusiała jakby rzadziej i na folię, pościel pozostawała sucha, folię wyrzucałyśmy za każdym razem.
Oprócz tego upartego lania z Kocią nie miałam żadnych zatargów, była śliczna i kochana, dawałam jej jeść i sprzątałam kuwetę tak samo jak córka, ona na mnie nigdy nawet nie syknęła, dawała się głaskać i ślicznie aportowała kulki z papieru
Pani doktor przebadała małą zołzę (zdrowa jak byk!) i rozłożyła ręce, radziła spotkanie z behawiorystą.
Do spotkania nie doszło, wyprowadziłyśmy się do dwupokojowego mieszkania i po prostu zamykałyśmy moją sypialnię.
Potem wyjechałam na dłużej, około roku. Kiedy wróciłam, myślałyśmy, ze już z tego wyrosła. Nie wyrosła, na drugi dzień po moim przyjeździe pościel była już mokra.
Nigdy jej nie karałyśmy, ale wtedy już nie wytrzymałam, wzięłam paskudę na ręce, pokazałam jej, co zrobiła i w prostych, żołnierskich słowach, powiedziałam jej, co o tym myślę. Od tamtej pory pościel pozostawała sucha, nawet jeśli zapomniałam zamknąć drzwi do sypialni! Na wszelki wypadek jednak starałam się zapominać jak najrzadziej
Tak na serio, doradzałabym jednak spotkanie z behawiorystą, jeżeli to możliwe. Można spróbować naszego sposobu z folią, można też spróbować właśnie prać pościel w czymś pachnącym, może to małego Lejka zniechęci? Albo wręcz postawić mu kuwetę na łóżku i zobaczyć, co będzie?