» Pt sty 04, 2019 10:21
Re: Zosia - parę pytań i wątpliwości
To z tym za dojrzałym kotem to nie jest prawda, że to reguła, tak musi być, nawet wczoraj czytałam na forum historie z kotami długo zyjącymi jako jedynaki, które bez problemu zaakceptowały towarzystwo. Poza tym, to nie tak, że Zosia nie miała kontaktu z innymi kotami, nie siedziała w wyizolowanym środowisku, styka sie z kotami na spacerach, sama piszesz, że nie reaguje na nie agresywnie, nie jeży się, nie naskakuje. Z Felą sie nie udało, ale moim zdaniem, to mogła być w duzym stopniu kwestia charakteru Feli, ale i przedłużające się separowanie, które chyba Zosi nie robiło dobrze. Pewnie w tym zestawie kotów cięzko to było przeprowadzić, wobec obaw Feli przed Tobą.
Kolejna rzecz- przecież koty czują nasze emocje, nerwy, niepokój. Przy takim nastawieniu możesz sama "naiskrzyć" koty obawami.
Kurcze, powiem tak- ja wiem, że to dokacanie jest jednym z czołowych tematów kociarzy i teorii 500 na ten temat. Ale chyba to nakręca jakąś spiralę obaw, która nie wiem, czy nie nakręca problemu. Z naprawdę dużej ilości dokacania, które odbywały sie u mnie w domu, u moich znajomych bliższych i dalszych, z bardzo różnymi kotami- jedyny przypadek naprawdę nieudany byl pomiedzy kotem mojej córki i jedną moją kotką. Ale tu było ewidentna niezgodność charakterów taka drastyczna i tu można byłoby cuda odstawiać i nie wyszłoby. Jednocześnie ta sama kotka z pozostałymi - obecnie 6 domownikami, plus 4 maluchami, które były u mnie na tymczasie przez ponad 2 miesiące dogaduje się super, a kot od zwracania chmur - mojej córki ostatecznie też dogadał sie lepiej lub gorzej z resztą mojego stada, jak i kotem, potem kotami w innym domu.
I może napiszę rzecz niepopularną - nigdy nie były odstawiane super ceregiele. Wchodzące koty były na chwilę separowane, dzien, dwa, kilka godzin, by oswoic się z nową sytuacją, jeśli było to możliwe przynosiłam do domu jakieś znane im zapachy typu kocyk ich ( ale w wiekszości nic takiego nie miałam ), w chwili, gdy sam kot ochłonął, a domownicy zaczynali być ciekawi- co zwykle następowało szybko, pod moją kontrolą pozwalałam na kontakty. Zamykałam ewentualnie na noc, albo gdy wychodziłam.
Koleżanka, ktora wzięła kotka kilkumiesięcznego z odchowanych przeze mnie, miała też kotkę 3letnią, która nie tylko nie miała kontaktu z innymi kotami od chwili gdy u niej się znalazła jako c/a 3-4 miesięczna kotka ( a została znaleziona jako samotne kocię ), ale też nie była szczególnie zsocjalizowana z ludzmi, trzyma się na dystans. W planach miała wielodniowe separacje, bo naczytała się teorii. Po kilku krótkich dniach zaczęła koty stykać, bo maluch nie mógł wysiedzieć w przeznaczonym mu pomieszczeniu. I dogrywanie kotów odbywało się na otwartej przestrzeni, teraz po 4 miesiącach bezproblemowo zyją na tym samym obszarze. Kotka małego może nie pokochała, ale i nie odrzuciła.
Pewnie nie kazdy kot przyjmie towarzystwo, na pewno są jedynaki, które tak mogą zgotować ciężki żywot nowym, jak i same ciężko przeżyć nowe stworzenia. Ale Zosia wydaje mi się aktywnym, zsocjalizowanym dośc dobrze, otwartym kotem i jakoś zupełnie z opisów nie pasuje do takich kotów, które na bank źle rokują.
