Tola wycałowana

Powiem Wam że dzisiaj jest pierwszy dzień odkąd poznałam Tolę gdy pozwalam sobie wierzyć całkiem mocno że jednak wyjdzie z tej historii obronną łapką

Wcześniej miałam taką nadzieję ale bałam się na to bardzo liczyć.
Boję się jeszcze jak jej organizm zareaguje na więcej wchłanianych składników - ale ogólnie zaczyna to wyglądać coraz lepiej

.
Co prawda Tola zamiast nabierać masy wizualnie chudnie (co przy jej budowie jest trudne do uwierzenia) ale to dlatego że schodzi jej opuchlizna z brzuszka. Mam wrażenie że także z reszty ciała.
Ona obecnie na oko jest sporo chudsza niż była
Ale dzisiaj wygląda naprawdę dobrze. I porusza się ładniej, i jest taka wyciągnięta w górę a nie przykulona - wygląda jakby urosła w zwyż, siada też taka wyprostowana, dumna.
Biegunka o niebo mniejsza. Odbycik mniej obrzęknięty.
No, powiem Wam....
Fajnie to wygląda

Jelitka nadal mocno obrzęknięte ale i jest to wyczuwalne mocniej bo brzuszek sflaczał i się zapadł obecnie.
Jaspis się nią zajmuje rewelacyjnie
Przez dobę z powodu pewnych okoliczności Tola przebywa na wakacjach u mnie - dzisiaj zajechała

.
Jest odcięta od pozostałych kotów, nie leje się już z niej, uważamy - cóż, jesteśmy świadomi śliskiej sprawy - ale była potrzeba wakacji tak więc się urlopuje

Cisza wynika z tego że Jaspis mam nadzieję odsypia czuwanie nad Tolą

A mi podczas wizyty u nich coś chrupło w szyi i ledwo łażę
