mziel52 pisze:Mam wrażenie, że i lekarze, i weci, szafują tym metronidazolem bez oglądania się na skutki uboczne.
Myślę że to jest sprawa w której nie ma jednej dobrej drogi.
Gdy kot jest podejrzewany o rozwój FIPa tak naprawdę niewiele można przegrać, za to do ugrania jest wiele. Niektórzy weci się poddają tuż po postawieniu takiej diagnozy i wprowadzają leczenie paliatywne (co tak naprawdę zwykle jest wyrokiem śmierci bez względu na przyczynę tego co się dzieje) lub sugerują od razu eutanazję. Czy to jest dobra droga?
Inni próbują walczyć o ile stan kota jeszcze na to pozwala. A ta - jest dobra? Czy zła?
Co da wybranie każdej z nich czas dopiero przyniesie odpowiedź.
Jedną z metod podjęcia próby walki i leczenia nieco w ciemno (ale czasem inaczej się nie da) jest zastosowanie metronidazolu.
Jest grupa chorób dających objawy identyczne z FIPem (łącznie z wodobrzuszem identycznym jak przy FIPie) gdzie jedynie reakcja na metronidazol (lub jej brak) jest metodą diagnostyczną.
Te choroby to pewna specyficzna reakcja organizmu na lamblie albo beztlenowce. Rozwija się stan zapalny przewodów żółciowych lub jelit (często niewidoczne w usg), może wystąpić trudna do zbicia gorączka i wodobrzusze. FIP jak w mordę.
Można kota rozciąć i pobrać próbki (o ile kot przeżyje operację i dotrwa do wyników), można kota uśpić albo można podać metronidazol jako "rzut na taśmę".
Ja uważam że jeśli stan kota na to pozwala to warto walczyć i tego metronidazolu spróbować.