Rudy w dt, nadal potrzebny ds!

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pt lis 30, 2018 15:52 Rudy w dt, nadal potrzebny ds!

Bardzo proszę o pomoc, albo chociaż dobrą radę!
:placz:
1,5 miesiąca temu asystowałam w adopcji kota ze schronu. Dzisiaj dostałam informację od Pani, która go adoptowała, że kot ją atakuje i chce kota oddać do schroniska. Sama kota nie mogę wziąć, bo mam aktualnie 3 psy i 5 kotów w mieszkaniu (w tym 2 koty i 1 suka to tymczasy).
Schronisko dla mnie nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem, ale nie mam pomysłu co tej kobiecie innego doradzić...

Kobieta mówi, że dużo je, wszędzie jej włazi i nie daje się złapać - drapie. No i pyta czy ja go jej nie zawiozę do schronu...

Chodzi o 6-letniego, rudego kocura. Wykastrowany, zaszczepiony, odrobaczony, odpchlony i zaczipowany. W stosunku do innych kotów nie jest agresywny. Obecnie znajduje się w Ząbkowicach Śląskich u aktualnego właściciela. Ja jestem z Wrocławia.

Może ktoś cokolwiek? dt/ds/rady mile wiziane! Sprawa pilna! Błagam o pomoc!

Pani wydawała się być odpowiedzialna na wizycie przedadopcyjnej, ale tak to zaufać ludziom... Powiedziała że jeszcze będzie pytać po znajomych i w jakiejś lokalnej fundacji zapyta, więc nie powiedziała że już zaraz się go będzie chciała pozbywać, ale obawiam się że to kwestia jedynie paru dni. Ona ma już jedną kotkę, tylko bardzo spokojną. Myślę, że po prostu przyzwyczaiła się do tego łagodnego charakteru swojej kotki, że nie spodziewała się jak różne mogą być koty... A 100 razy z nią rozmawiałam i pytałam czy na pewno się zobowiązuje... Ech, szkoda słów...
Napisałam jeszcze do zaznajomionej kociej fundacji, ale wiem że wszystkie są napakowane, więc czarno to widzę :(

Obrazek
mam tylko to zdjęcie z dnia jak go wiozłam
Ostatnio edytowano Sob gru 08, 2018 18:48 przez Asia4, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek Obrazek
* * * * * SZKRABY Z ULICY * * * * * * * * * * KOTY Z PIŁY * * * * * *

Asia4

Avatar użytkownika
 
Posty: 149
Od: Sob paź 21, 2017 18:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt lis 30, 2018 19:18 Re: Błagam o pomoc dla Rudego! Wrocław/Ząbkowice Śląskie/oko

OMG :cry:

to klon mojego Ichigo
:cry:
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Sob gru 01, 2018 13:20 Re: Błagam o pomoc dla Rudego! Wrocław/Ząbkowice Śląskie/oko

Podnoszę - więcej nie mogę :!:
Obrazek

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob gru 01, 2018 13:26 Re: Błagam o pomoc dla Rudego! Wrocław/Ząbkowice Śląskie/oko

Fundacje - cóż, raczej nie ma szans, bo są zakoceni po kokardy. Nie wiesz przypadkiem czy kot był odłowiony czy oddany do schronu? Znają jakąś jego historię?
Nie jest przypadkiem tak, że kota się próbuje nosić, łapać na siłę? Co to znaczy, że "wszędzie jej wchodzi" - łazi po blatach i szafkach, wpycha dupkę do szaf przy otwarciu czy raczej wspina się po zasłonach?
Kurczę, powrót do schronu zabranego stamtąd kota to trauma, której może nie przeżyć. Pani nie jest otwarta na pracę z kotem i behawiorystą? Bo ciężko po takich szczątkowych informacjach orzec co jest grane, równie dobrze kot może być chory, coś go boleć itd.
"Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego - zasługuje w ogóle na miano domu?" Mark Twain

MegGrey

Avatar użytkownika
 
Posty: 253
Od: Pon lis 23, 2015 12:54

Post » Sob gru 01, 2018 16:10 Re: Błagam o pomoc dla Rudego! Wrocław/Ząbkowice Śląskie/oko

MegGrey pisze:Fundacje - cóż, raczej nie ma szans, bo są zakoceni po kokardy. Nie wiesz przypadkiem czy kot był odłowiony czy oddany do schronu? Znają jakąś jego historię?
Nie jest przypadkiem tak, że kota się próbuje nosić, łapać na siłę? Co to znaczy, że "wszędzie jej wchodzi" - łazi po blatach i szafkach, wpycha dupkę do szaf przy otwarciu czy raczej wspina się po zasłonach?
Kurczę, powrót do schronu zabranego stamtąd kota to trauma, której może nie przeżyć. Pani nie jest otwarta na pracę z kotem i behawiorystą? Bo ciężko po takich szczątkowych informacjach orzec co jest grane, równie dobrze kot może być chory, coś go boleć itd.


Niestety nie wiadomo skąd kot się wziął w schronie... Przebwał tam ok roku. Mam tylko tyle informacji co napisałam :( Sama go tylko widziałam przez 2 dni w sytuacji dla niego nienaturalnej i stresującej (podróż, zmiana miejsca).
Pani jest zdecydowana go oddać, myślę że niestety żadna praca z behawiorystą nie wchodzi w rachubę...
Poprosiłam ją czy chociaż ok tygodnia jeszcze go nie przetrzyma, bo ogłaszam go i pytam wszystkich kto mi tylko przyjdzie do głowy. Odpowiedzi jeszcze nie dostałam.
Była z kotem u weterynarza, wiem że został przebadany. Nie przypuszczam, że choruje, myślę raczej że nie spełnia oczekiwań pani, która chciała kota spokojnego.
Nic na to nie poradzę, na decyzję też wpływu nie mam, mogę tylko szukać mu lepszego, odpowiedzialnego miejsca póki jeszcze nie trafił do schronu... :(
Obrazek Obrazek
* * * * * SZKRABY Z ULICY * * * * * * * * * * KOTY Z PIŁY * * * * * *

Asia4

Avatar użytkownika
 
Posty: 149
Od: Sob paź 21, 2017 18:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob gru 08, 2018 18:47 Re: Błagam o pomoc dla Rudego! Wrocław/Ząbkowice Śląskie/oko

Po bardzo chaotycznej akcji z rudym, po kolei, co się okazało:
20.10.18 przekazałam rudego kota do adopcji (wcześniejszy post). Kot miał grzyby w jelitach, ale nowa właścicielka zobowiązała się wyleczyć, mimo iż oferowałam to zrobić sama. (Zrobiłam badanie kału oraz odpchlenie, wszystkie szczepienia i odrobaczanie miał aktualne.)

W piątek (30.11.18) otrzymałam maila od właścicielki (Krystyna L.), że prosi o pilny kontakt w sprawie kota, że nie radzi sobie z nim i że chce aby go zabrać przed świętami.
Natychmiast zadzwoniłam i wylał się na mnie potok skarg: że strasznie dużo je, że zabiera jedzenie z talerza, że wszędzie wchodzi, że nie daje się podnieść, że strasznie dużo się załatwia ("a ja lubię porządek w domu"), że drapie, nie nadaje się do życia w mieszkaniu i chyba jest zdziczały. Normalnie szlag mnie trafił jak usłyszałam taką argumentację!
Gdy udało mi się dojść do słowa, powiedziałam że nie mam warunków do przyjęcia kolejnego zwierzęcia do mieszkania, że jedynie mogę jej poradzić, żeby skontaktowała się z jakimiś lokalnymi fundacjami i że postaram się poszukać domu jeśli zgodzi się go przetrzymać chociaż tydzień. Ostatecznie jednak się wściekłam jak pani Krystyna mnie zapytała czy nie przyjadę jej kota zabrać i oddać do schroniska! (Dodam, że ja jedynie pośredniczyłam w adopcji, dodatkowo ona jest z Ząbkowic Śląskich, a ja z Wrocławia.)
Natychmiast zrobiłam rudemu ogłoszenia na Facebooku i rozpoczęłam telefonaty do każdego kto mi tylko przyszedł na myśl.

W niedzielę (2.12.18) rozmawiałam z panią, która się zgłosiła przez facebooka, że rudego może przygarnąć. Po rozmowie przez messenger oraz kolejnego dnia telefonicznej stwierdziłam, że pani jest w porządku, ma już jedną kotkę oraz 2 psy. Z tym, że dom wychodzący no i pod Krakowem, czyli kwestia trudności przeprowadzenia wizyt poadopcyjnych oraz transportu... Umówiłam się z nią, że porozmawiam z (jeszcze) aktualną właścicielką i uzgodnię jakoś terminy.

We wtorek (4.12.18) zadzwoniła do mnie pani Grażyna z TOZu w Ząbkowicach Śląskich, która dowiedziała się o całej sytuacji od pani Krystyny, która chciała przekazać kota TOZowi i na szczęście podała jej mój numer telefonu. Okazało się, że to już czwarty (!) kot, którego pani Krystyna zwraca, bo jej nie odpowiadał... Pani Grażyna powiedziała, że jest szansa na ds dla rudego, tylko potrzebne jej są zdjęcia. Na szczęście parę zdjęć miałam. Przesłałam fotki i poprosiłam o informację czy się uda.

Tego samego dnia pani Krystyna zadzwoniła do mnie, żeby dowiedzieć się czy kontaktowała się ze mną pani z TOZu. Bardzo była urażona krytyką, którą podobno otrzymała, mówiąc że przecież ma prawo do wymiany zwierzęcia jak jej nie pasuje. Jakimś cudem widziała we mnie sprzymierzeńca... Może dlatego, że nie dawała mi dojść do słowa i niebardzo słuchała co mówię. A ja też postanowiłam niczego nie krytykować, głównie ze względu na kota, żeby sobie jej nie skłócić.
Ponieważ pani Krystyna przestała odbierać telefony z TOZu, umówiłam się z nią osobiście na odbiór kota.

Wczoraj (7.12.18) pojechałam do Ząbkowic Śląskich i razem z panią Grażynką odebrałyśmy Rudego (sam wszedł do otwartego transportera, bez żadnej zachęty). Pani Krystyna podpisała zrzeczenie się na rzecz TOZu, wszystk oodbyło się pokojowo, w miłej atmosferze. Nie uważam, że pani Krystyna jest złą osobą, ani też że miała złe intencje, jednak postąpiła bardzo nieodpowiedzialnie i zdaje się, że nie zdaje sobie sprawy z tego, że to człowiek jest dla zwierzęcia, a nie odwrotnie...
Razem z panią Grażynką przetransportowałyśmy rudego do domu tymczasowego w Dzierżoniowie. Po drodze zrobił kupę w transporterze, niestety biegunka... Okazuje się, że nie był leczony, nie ma nawet książeczki zdrowia. Aktualnie mieszka w wielkim domu pełnym wspaniałych zwierząt (12 kotów, 6 psów + rybki). Oczywiście jest izolowany w oddzielnym pokoju. Wkrótce będę organizowała jakąś zrzutkę, aby wesprzeć wspaniałych ludzi z TOZu w Ząbkowicach Śląskich, którzy poświęcają się zwierzętom (moje dotychczasowe doświadczenie z TOZem nie było pozytywne, więc jestem bardzo miło zaskoczona!)

Możliwe, że będzie ds w styczniu, jednak to nic pewnego i rozglądamy się dalej!

A rudy owszem, nie lubi nachalności, ale też potrafi się otrzeć przechodząc, natychmiast zaczął badać swój lokal, nie był zastraszony. W podróży bardzo spokojny. Jego opiekunka będzie go obserwowała i mam nadzieję, że będę mogła zrobić mu normalne ogłoszenia z poprawną oceną jego charakteru. Myślę, że nakolannikowy to on narazie nie jest, ale jak mu się da czas na oswojenie to kto wie!

Ufff, na tyle litanii, czy przeczyta ktoś czy nie, jest to dla mnie forma dokumentacji ;)


Obrazek
Rudy już w dobrym otoczeniu
Obrazek Obrazek
* * * * * SZKRABY Z ULICY * * * * * * * * * * KOTY Z PIŁY * * * * * *

Asia4

Avatar użytkownika
 
Posty: 149
Od: Sob paź 21, 2017 18:08
Lokalizacja: Wrocław




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot] i 14 gości