

Odważyłam się i poszłam dzisiaj z Tymonem na strzyżenie, ale .... bez narkozy
chciałam mieć 100% pewność, że ten kocurek nie da się ostrzyc bez usypiania,
Miałam lekkiego cykora, ale cóż - do odważnych świat należy
I co ? Tymon całkowicie mnie zaskoczył



A nawet wyczesać i obciąć pazurki. Oczywiście cały czas miziałam kota pod bródką, czule do niego przemawiałam i obiecywałam kociego kabanosika po powrocie do domu.
Zaskoczył mnie całkowicie ... to taki kochany kocurek, czułam, że jest mój w 100% i że ufa mi - to wspaniałe uczucie


Mam już w domu płyn ułatwiający rozczesywanie, polecony przez panią Olę, która go strzygła, i stopniowo będę kota przyzwyczajać do szczotkowania ...
Oto mój kochany kocurek po strzyżeniu ....

