Skoro choć ktoś czeka na wieści, czas uzupełnic informacje.
Wieści są i dobre, i złe.
Zacznę od złych.
Pewnie niektórzy już wiedzą, ze zaginął Znikotek
Pani się przeprowadzała. Na końcu przywiozła kota. Otwarła transporterek, kot wyszedł i w tym momencie ktoś jeszcze wszedł do mieszkania. Znikot jest mistrzem świata w wymykaniu się przez drzwi ... Wypadł na klatkę schodową (parter), drzwi na zewnątrz były otwarte ... I tyle go widzieli
Minęły już 4 tygodnie
Parę dni temu dostałam pierwszy konkretny sygnał - bardzo daleko pobiegł. Gnał przerażony przed siebie, po obcym terenie.
Byłam tam parę razy, porozwieszałam ogłoszenia. On nie zachowa sie jak normalny kot domowy, który nagle znajdzie się na zewnątrz. To kot, który całe życie spędził jako wolnożyjący. Nie bedzie się trzymał blisko miejsca, skąd uciekł. Będzie szukał jedzenia i schronienia. Cały czas liczę na to, ze doczepi się do jakiegoś dokarmianego stada i ktoś go zauważy. Mam nadzieję, ze nie ma w planie przejść cały Poznań zeby wrócić do swojej "rudery". To ponad 20km. W każdym razie uciekł w tym kierunku.
Jakby przypadkiem ktoś z Poznania tu zaglądał, proszę o zwracanie uwagi na czarnego kota z wywiniętym lekko uchem. Zaginął w części Poznania Strzeszyn Grecki, ale przemieszczał się w kierunku południowym.
Ma trochę ogłoszeń w necie, zrobiłam mu też wydarzenie
https://web.facebook.com/events/267774787136272/Nie tracę nadziei, choć sytuacja jest beznadziejna. Nie bardzo wiem, co jeszcze mogę zrobić ...
Dla przeciwwagi - złapałam Puchatego. Tego kocurka, dla którego ustawiłam kamerę na działce. Zaginął we wrześniu wiele kilometrów ode mnie. W końcu po miesiącu podchodów, ponownego oswajania z klatką-łapką wreszcie się udało. Już wrócił do swojego pierwszego domu tymczasowego, czeka na nowych, rozsądnych ludzi.
Przypadek Puchatego daje trochę nadziei na znalezienie Znikota. W końcu to też cud, ze udało się trafić na Puchatego - gdyby nie to, że złapał się do łapki, nikt by się nie dowiedział, ze taki kot buszuje po działkach. Pojawiał sie wyłącznie w nocy. Cud, że udało się skojarzyć kota, którego złapałam z zaginionym wiele tygodni wcześniej, daleko stąd. Ile jest takich kotów, o których istnieniu nikt nie wie, bo są niewidzialne ... Dlatego wciaż nie potrafię zrezygnować z kamery na działce. Stoi, a ja codziennie podglądam kto przychodzi.
Jakby ktoś chciał - to spokojny kot, choć bardzo wystraszony tym co się wydarzyło w jego życiu. Będzie potrzebował czasu żeby znów zaufać. Wygłaskałam go, wytuliłam, był spięty, ale nie reagował agresją, nie bronił się przed dotykiem. Raczej strach, co przyniesie ludzki dotyk.
Jest młodziutki, ok.9 miesięcy. Piękny, duży, puchaty. Polecam, DT dowiezie. Tylko dom niewychodzący z zabezpieczonym balkonem. Jest w DT w Poznaniu. Najlepiej jakby był jedynakiem - wtedy będzie skazany na kontakt z człowiekiem. W grupie kotów moze się wycofać i utrzymywac relacje tylko z kotami, a człowieka bedzie unikać. Może isć ewentualnie do towarzystwa do jednego kota.
Taki jestem śliczny ... i przerażony
Dzięki kamerze wiem, że codziennie dożywia się u mnie czwórka kotów - na pewno dwa kastraty (co do jednego zaczynam sie zastanawiać, czy nie jest zgubą/porzucony) i dwa, które są do złapania (czarny Kali, który coraz częściej zagląda do mnie na działke i Pędzel, który przychodzi z osiedla, ale jest wolnożyjący).