Bardzo proszę o pomoc... kocham mojego kota i to co się aktualnie dzieje już mnie przerasta. Kot 5 letni kastrat, mam go od kociaka, kot niewychodzący. Ok. 2 lata temu miał pierwsze zapalenie pęcherza. Reakcja była dość szybka, dlatego skończyło się na podawaniu leków. Rok temu kot wylądował w szpitalu z powodu zatkania. Wyglądało to tak:
Kot posikiwał, długo siedział w kuwecie. Bardzo źle znosi wszelkie wizyty u weterynarza, jest kotem silnym i dość agresywnym właśnie u lekarza. Nigdy nie zwlekam jednak z zabraniem kota, dlatego pojechaliśmy tego samego dnia, gdy wystąpiły objawy. Weterynarz podał m.in leki rozkurczowe i nakazał dokładną obserwację kota. Gdyby nie oddał większej ilości moczu to natychmiast przyjechać. Kot w dalszym ciągu posikiwał, oprócz tego zachowywał się normalnie. W nocy jednak zatkał się całkowicie. Kot wył, wylizywał się, a w kuwecie sucho. Został zabrany więc natychmmiast do weterynarza. Zrobiono mu USG, badanie moczu, krwi i podjęto decyzję o cewnikowaniu kota włącznie z pobytem w klinice. Niestety nie pamiętam ile to trwało, raczej coś koło 3 dni. Udało się kota zacewnikować, był płukany, podawano mu też antybiotyki. Badania wykazały dużo piasku, kamienie struwitowe. Kotek wyszedł do domu zmarnowany, bardzo źle znosił podbyt tam. Jeździł jeszcze na zastrzyki aby doleczyć zapalenie, jednak bardzo szybko doszedł do siebie. Nie było ŻADNEGO problemu z sikaniem, tak jakby nigdy go to nie spotkało. Kotek przyjmował przez 2 miesiące karmę urinary a także na początku pastę uropet. Miał wykonywane badania moczu kontrolne i jego stan się poprawiał. Posiadam w domu też drugiego kotka, który nie ma takich problemów i je zupełnie inną karmę. Kot po kilku miesiącach zaczął pojadać sobie inną karmę, urinary zostało powoli odstawione co było chyba jednak błędem.
Wszystko było jednak w porządku do tej soboty. W sobotę rano kot wszedł do kuwety i siedział tam 10 minut nie zostawiając po sobie ani jednej kropli. Wycie, płacz, wylizywanie. Natychmiast do weterynarza. Inny weterynarz (w tym samym miejscu, znając dokładną historię choroby) zrobił od razu USG i naszym oczom ukazało się bardzo dużo piasku w pęcherzu a także coś przy ujściu. Podjęto decyzję, że kot musi być cewnikowany i zostać w klinice. Tego samego dnia dostałam informację, że nie udało się wprowadzić cewnika i sytuacja jest skomplikowana. Kot jest mocno zatkany i podejrzewają, że kamyczki mogły wrosnąć w ścianki cewki. Jedynym wyjściem jest albo otwarcie pęcherza, wypłukanie go i sprobowanie przepchania tego czopu, który nie chciał się przepchać cewnikiem..
Następnego dnia rano (w niedzielę) kot miał operację. Dostałam informację, że operacja się udała, udało się przepchać ten czop, pęcherz został wypłukany. Kot miał być jeszcze cewnikowany przez dwa-trzy dni. W środę (wczoraj) odebrałam kota. Jest w strasznym stanie. Całe "podwozie" ma w moczu, a wiem jaki to dla niego dyskomfort - jest wyjątkowym czyściochem. Kot ma szwy na brzuchu z racji tego ma kołnierz, co jeszcze pogarsza jego stan. Szwy będą do wyjęcia dopiero w następną środę co mnie przeraża.... Kot po przyjściu do domu zachowywał się trochę jak pijany - kołnierz, siedzenie w klatce, ten stres, wiadomo. Po pewnym czasie poszedł normalnie do kuwety, troszeczkę to trwało dłużej, niż zazwyczaj, ale wysikał się. Później obijał się o wszystko, trochę zjadł, próbował wskakiwać wszędzie gdzie zawsze, jednak bez skutku. Jest to żalosny widok, mam wrażenie, że bardzo przez to wszystko cierpi. Kot nie może się umyć, nie może się wylizać. Zjadł trochę z moją pomocą. Czytałam, że niektórzy zdejmują kotu kołnierz do jedzenia itd jednak obawiam się, ze nie byłabym w stanie mu go założyć. Tak jak wspomniałam, on nienawidzi tego typu "zabiegów" i jest bardzo silny. Boję się też, że mógłby sobie tą ranę rozpaprać, jednak póki co bardziej interesuje się okolicami siusiania.
I teraz przechodzę do czegoś, co martwi mnie najbardziej. Kot całą noc przespał, praktycznie zachowuje się zupełnie inaczej. Siedzi i nagle przewraca się. Wiem, że jest zmęczony pobytem tam i nic dziwnego, że chce spać, ale martwi mnie to jego przewracanie się. Czy jest to spowodowane kołnierzem? Poza tym, kot od rana nie może normalnie oddać moczu. Wszedł do kuwety, siedział tam długo, poleciało kilka kropelek - żwirek był mokry. Siedział tam jeszcze długo po czym wyszedł i zaczął nerwowo chodzić po mieszkaniu. Zauważyłam, że ustawia się do sikania na podłogę - nigdy, ale to nigdy tego nie robił. Poleciało kilka kropli jednak było to na pewno z krwią. Kolor był dość intensywny, nie brunatny. Bardziej krew z wodą niż krew z żółtym moczem. Takich epizodów od rana było jeszcze kilknaście. Kot chodził w różne miejsca, czasem do kuwety, czasem do drugiej, czasem na podłogę i próbował wyciskać. Nie wydawał wtedy żadnych dźwięków, po prostu cierpliwie czekał. Praktycznie zawsze zostawiał po sobie czerwone plamy. Teraz się trochę uspokoił, jednak zaczął siadać w pozycji do wylizywania się, czyli rozchylone nogi. Oczywiście przez kołnierz nie może się wylizać. Całe futerko w dolnych okolicach jest mokre i śmierdzące. MIałam wrażenie, że "cieknie" z niego także jak siedzi w tej dziwnej pozycji, a nie tylko gdy przymierza się do sikania. W każdym razie kot od wczoraj wieczorem nie oddał takiej solidnej porcji moczu po całej nocy. Od godziny 6 do teraz chodzi i posikuje krwią. Proszę o jakiekolwiek informacje, będę bardzo wdzięczna. Czy takie coś po tej operacji jest normalne? Czy kot nie powinień być drożny? Krew to jeszcze pół biedy, w końcu wszystko jest pokaleczone i podrażnione.... Ale martwi mnie to chodzenie, przymierzanie się do sikania, siedzenie w tej pozycji dobre 5 do 10 minut nieruchomo po czym zostawia za sobą parę kropel z krwią....objętościowo to za jednym razem tego płynu jest tyle, że starczy do zmoczenia i zbrylenia jednej dłuższej bryłki źwirku drewnianego.