Dyżur wczorajszy (19.10).
Lea od wejścia wołała, żeby ją wypuścić. Generalnie bardziej chciała być na ogólnym niż u siebie i przy każdej okazji tam uciekała. Buczała na wszystkich, którzy podeszli. Rana psiknięta i posmarowana, leki podane. Kupy nie było.
W szpitaliku wszyscy towarzyscy, trochę ich wymizialiśmy - zwłaszcza Tosię, zazdrośnicę
Felek dostał KalmVet, Karotka miała zrobione uszy i dostała KalmVet, Zylkene i GenoMune. Grześ też dostał Geno, z początku trochę się nas bał, ale dał się przekonać i nawet były baranki
W kuwetach komplety, u Karotki w klatce nie było, ale pewnie korzysta z którejś z pozostałych.
U Kubanki komplet, z poprzedniego dnia ładnie zjedzone. Dostała KalmVet i Zylkene. Była spokojna, nawet się pomiziała z Dominiką.
Na ogólnym generalnie spokój, chociaż Bambo próbował trochę zaczepiać. Zaatakował Ptysia. Przez chwilę nawet widzieliśmy ogon Fanty, ale szybko się schowała pod kanapą. Porcelanka chyba miała dobry humor, bo nie uciekała, jak się podstawiło rękę do powąchania i nawet udało mi się ją przez chwilę pogłaskać. Dyzio miał zapędy do zwiedzania pokoju Lei, szczególnie jej misek
Wszyscy ładnie zjedli, Ptyś, Kuba i Fanta dostali tabletki (Ptyś w Gourmecie). Kuba, Lilka i Bambo mieli posmarowane. Była jedna brzydka kupa w kuwecie przy pudełkach obok pokoju Kubanki.
Wszędzie zamiecione. Podłogi były w dobrym stanie i była 22:30, więc nie myliśmy.