Teraz już tak.
Wychodzimy całokształtowo na prostą.
U Bianki wszystko w największym porządku, aktualnie z "dzikiego kota" przeszła na pozycję najbardziej namolnego kota w domu- tylko noś, głaskaj, pieść, milkaj i rozmawiaj, nie można przysiąść na moment, bo od razu "dziki kot" wchodzi na kolana i się mości. I koniec, no bo kto odważy się zdjąć dzikiego kota z kolan
Logiś nic nie stracił oczywiście ze swojej namolności, swoją porcję noszenia na rękach musi codziennie odebrać, jest w wielkiej przyjaźni z Baltazarem i nie odstępuję go na krok. To Bianka go przebiła
Niestety ostatnie 6 tygodni mieliśmy ostro weterynaryjnych, najpierw Logisiowi zaostrzyło się poważnie zapalenie dziąseł a potem reaktywował koci katar, tak że miał 3 tygodnie regularnych spotkań z wetem, 2 antybiotyki, smarowanie paszczy i td. a jak zaczęło mu się poprawiać, to bardzo ciężka calciwiroza złapała naszego starego Baltazara, którego wetka ocenia na 15-18 lat. Było z nim bardzo źle mimo szybkiej reakcji z naszej strony, ciężki stan, tydzień kroplówkowania , dwa tygodnie intensywnego leczenia. Teraz dochodzi do siebie.
Logiś już całkiem dobrze.
Nasz wet oczywiście na drugim końcu miasta plus objazdy, bo remonty trwają kolejny rok. Jeździliśmy na zmianę z TZ'tem- kto mógł, bywało że z obydwoma jednocześnie.
A to wszystko- jak to w życiu- skumulowane z całą resztą innych problemów.