Piątkowo/sobotnio/niedzielne emocja mi opadły wreszcie. Za dużo wrażeń , jak na tak krótki czas.
Dobre wieści od Mikotki - zdrowieje.
Od Kokosa również - pan trochę rozczarowany, bo jak przyszła do niego znajoma to od razu się z nią zakumplował. Z panem zeszło troszeczkę dłużej. Znalazł sobie kryjówkę i pospał, pewnie zmęczony po podróży. Ok. 22.00 wyszedł pozwiedzać, a ok. północy już leżał z panem w łóżku i nadstawiał się do głaskania. Z kuwetki skorzystał poprawnie. Rano obaj spali POD kołdrą. Póki co jest dobrze, ma apetyt, ale pan boi się, żeby nie próbował nawiać przez wejściowe drzwi przy wchodzeniu i wychodzeniu. Oczywiście będzie uważał.
Król Karol Pierwszy Największy psychicznie chyba nie czuje się jeszcze najlepiej. Jest mega miziakiem, ale strach i nowe sytuacje po paraliżują. Nie wiem, czy dobrym wyjściem jest szukanie na szybko kolejnego domu i dodawanie kolejnego stresu, który się nałoży. Na pewno obróżka antystresowa by mu dużo pomogła. Niestety ta po Maczusiu już się przeterminowała. Dałabym mu chwilkę na uspokojenie, a dom wybrała najlepszy z możliwych, świadomy, cierpliwy i spokojny. W sumie dobrze, że nie pojechał do kawiarenki, bo jak widać, nie każdy kot, który w swoim domu zachowuje się jakby nigdy nic, dobrze zareaguje na kolejny. Jaki widać po Mikotce i Karolku nigdy nie wiadomo, czego się spodziewać.
Kupie obróżkę dla Karola i zamówię na warszawski adres, może szybko przybędzie to się trochę odstresuje. Dobrze, że je.
Gdyby jeszcze Ciocia od zdjęć zechciała umówić się na jakieś fotografowanie chłopaka w wolnej chwili to w domkach można by wybierać

Po wysłaniu w podróż Karola i Kokosa zrobiłam kilka zdjęć pozostałym kotom. Kiepskie, jak zawsze, ale to szczyt moich możliwości i telefonu (aparat GDZIEŚ jest, niestety poza moim zasięgiem wzrokowym i pamięciowym)
Nowe zdjęcia zaraz wrzucę w kolejnym poście.
Wstawianie ogłoszeń jest bardzo niebezpieczne, czasami działa nie w tym kierunku, co zakładamy.
Dziś zadzwonił "Maciej budowniczy" , że przy Dworcu Zachodnim skończyli jakąś budowę, muszą się zwijać, a tam kotka z kociakami. Opiekowali się nimi, nic nie udało się do tej pory dla nich znaleźć, do schroniska nie bardzo by chcieli oddać, bo boi się o los maluszków i czy nie mogłabym pomóc w temacie...
No nie mogę

Ale wstawiłam na jakieś grupy. Nie spodziewam się przyniesie skutek, ale jeśli nie zrobię nic to na pewno tam zginą marnie, więc zrobiłam co mogłam
viewtopic.php?f=1&t=186560