Dobry wieczór - tu ja, zmieniona nieco , bo mam nową funkcję - od ostatniej soboty teściowa jestem.
Ale najważniejsze, jak mnie "przed " ochroniły koty. Tydzień wcześniej postanowiłam, że pójdę do fryzjerki umówić się na cięcie i zakrycie doświadczenia ( farbowanie). I akurat do TŻ przyszli klienci, więc chciałam poczekać i zamienić jeszcze słowa. I zaczęło się wielkie walenie kupsk. Jedna, posprzątałam. już miałam iść , a tu następna kota pcha się do kuwety. I tak 4 skorzystały, a jedna nie. Czas płynie, a ta jedna nic. i dylemat, iść czy nie , ale jak narżnie, goście wyczują? No to czekam.Huk na ulicy słychać. Ludzie wyszli, a TŻ mi mówi, ze sprawdził w internecie, niedawno wypadek był koło nas. Rozpędzone auto wpadło na wysepkę dla rowerzystów, dachowało, uderzyło w róg budynku. Tamtędy chodzę do fryzjerki.
A po ślubie ukochanego pana, Pantereczka postanowiła ugościć nowożeńców. Przyniosła do kuchni wystraszonego wróblowatego. Tż go przejął , pytał młodych przez telefon, czy się zajmą prezentem, podszedł do otwartego okna, a "dar" poleciał i tylko na dachu komórki się otrzepał.