Burasia. 4 rocznica śmierci mojej najkochańszej Koteczki.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw maja 26, 2005 22:09 Burasia. 4 rocznica śmierci mojej najkochańszej Koteczki.

Mam cztery koty w domu. Zalozylem jeden watek dla Kici viewtopic.php?t=25 ... sc&start=0 drugi dla Krawatki viewtopic.php?t=26921 trzeci dla Niuniusia viewtopic.php?t=27 ... ae6bcaaf22 a teraz zakladam osobny watek dla Burasi. Na poczatek napisze ogolnie o moich kotach.
Cala czworka uratowana zostala przd smiercia.
Na poczatek napisze o kotce ktorej nie ma na zdjeciu wygladala identycznie jak Krawatka a ktora byla niestety tylko jeden dzien u mnie w domu. Nazywala sie Babcia zyla 8 lat na podworku co jest wielkim sukcesem bo wiadomo jakie jest zycie kotow na podworku a szczegolnie moim. Przez te lata miala duzo kociat i ich los najczesciej konczyl sie tragicznie nawet gdy dorosly. Byla to najmadrzejsza kotka jaka widzialem. Byla wspaniala. Wychowana zostala z pomoca piekarzy kiedy jeszcze piekarnia byla czynna. Ludzi sie nie bala. Babcia jest mama Krawatki i Niuniusia ktore sa z jednego miotu. Przez te lata Babcia rzadzila podworkiem bo w sumie tylko jeden kocur dozyl doroslosci ale tez sie nie bal ludzi i ktos go zabral mam nadzieje ze w dobre rece trafil. Babcia musiala robic za kocura to znaczy bronic podworka i robila to doskonale ze zaden obcy kocur ani kotka nie mialy prawa wstepu na moje podworko za wyjatkiem okresu zalotow. Nieraz musiala toczyc straszne walki ale zwyciezala. Byla bardzo sprawiedliwa tez w stosunku do swoich dzieci. W 6 roku zycia urodzila miedzy innymi Krawatke i Niuniusia. Rodzenie zawsze przychodzilo jej leciutko. Jak Niunius dorosl po roku oddala mu krolowanie i odsunela sie na bok i on teraz walczyl z obcymi kocurami. Trwalo to rok i niestety ostatni porod byl tragiczny. Urodziala ale cos bylo dziwne ze dwa dni nagle nie interesuje sie malymi i siedziala na podworku. Zlapalem ja i zawiozlem do weta i sie okazalo ze w jej lonie zostal martwy kociak i bylo tak wielkie zakazenie ze niestety mimo ze dostala antybiotyk i kropolowke i wzielem ja do dmomu nastepnego dnia umarla. Bardzo cierpiala ale dopiero po smierci oddala mocz tak bidulka trzymala do konca. Pozostanie na zawsze w mojej pamieci.
Od tej pory bardziej uwazalaem na zachowanie kotow na podworku bo sie nie znalem na chorobach i leczeniu. Wielka szkoda ze nie mialem pojecia jak Babci pomoc wczesniej ale wydawalo mi sie ze ona zawsze tak ladnie rodziala ze teraz tez bedzie bez problemu.
Caly rok na podworku rzadzil Niunius i Krawatka a byla jeszcze Kropka starsza od nich o rok corka Babci i Kocur Biala ( Bo myslelm ze to kotka bedzie dlatego Biala ) ktory byl synem innej kotki Sierotki podrzutka malutkiego ktorego Babcia przyjela na podworko. Sierotka miala wielka dume i po odchowaniu Bialej i corki odeszla z podworka.
Potem Biala sobie poszedl z mojego podworka a wlasciwie Niunius mu w tym pomogl. Wyladowal kwartal dalej. Pewnego dnia zobaczylem ze Niunius dziwnie lezy na podworku i nie je caly dzien. Normalnie sie ruszal ale bylo cos nie tak. Na wieczor jak zawsze po 23 bo wczesniej nie mozna bo zawsze jest pelne podworko dzieciakow zanioslem jedzenie i sie przypatrzylem Niuniusiowi. Niestety uciekl ale wydawalo mi sie ze ma cos dzinego z mordka myslelem ze moze ma koci katar. Nastepnego dnia podjalem walke z nim i wszedlem do piwnicy w ktorej jest teraz kotka o ktorej pisze w innym watku i z siatka na niego ale mi uciekl i mama zauwazyla ze na drugie podworko ledwie skoczyl na mur i poszedlem tam i zobaczylem do ktorej piwnicy schowal sie . Tam wlazlem zabarykadowalem okienko i przyparlem go do muru. On wczesniej dal mie sie glaskac ale teraz panicznie sie mnie bal. Sposobem udalo mi sie go zlapac do kartonu i do weta na druga strone ulicy do jego mieszkania i on patrzy a Niunius ma szczeke zlamana i wypalone gardlo. Od tego dnia zostal w domu u mnie na stale. Na nastepny dzien do gabinetu na przeswetlenie i potem zastrzyki. Wygladal okropnie.Problemem nie bylo zlamanie szczeki i pekniecie lekkie gornej szczeki ale zakazenie. Szczeke zdrutowano i co drugi dzien na zastrzyk jezdzilem i kroplowke przez dwa tygodnie a zeby podac kroplowke trzeba bylo dac narkoze a zanim dostal narkoze potrafil po scianach skakac mimo ze byl w stanie fatalnym. Po dwoch tygodniach zaczal jesc a po miesiacu zdjeto druty i tak zyje u mnie 5 lat a w sumie 7.
Rok pozniej Krawatka sie okocila i wiedzialem gdzie. Po 10 dniach wyszla bardzo pijana. Postanowilem ja zlapac a ona oczywiscie dotad dawala mi sie glaskac ale wtedy uciekla do piwnicy tam gdzie rodzila. Ja za nia. Zatarasowalem co sie dalo i patrze a ona ma jedo male jak sie okzauje Kicia. Udalo mi sie zlapac obie. Wydawalo mi sie ze zjadla trutke na szczury bo byla rozgrzebana. Dostala zastrzyk przeciw trutce i wet powiedizal jak przezyje do nastepnego dnia to bedzie zyla. Na szczescie przezyla i mieszka u mnie 4 lata a ma w sumie 7 lat a Kcia 4 lata. Po tym zastzryku miala jeszcze problemy ale leczenie pomoglo.
Przez lata na moim podworku wielokrotnie ratowalem moje koty co sa w domu i te co byly przed kocim katarem. Bardzo czesto to chorobsko sie panoszylo a Krawatka to dwa lata przed przybyciem do mnie byla w takim stanie ze musialem ja lapac i wtedy ja w pracy przetrzymalem 3 dni i dostawala zastrzyki ale przezyla bo na podworku juz nie chciala jesc lekarstw. Niunius byl twardszy i mimo ze chorowal to staral sie jesc.
Czesto sie zdarzalo ze ratowalem przed smiercia glodowa koty ktore wchodzily przez korytarz do piwnic bo ktos nie zamykal jak wchodzil i potem przez ciekawosc tam zostawaly a ludzie wychodzac zamykali te drzwi. Musialem wiele nasluchiwac czy one tam sa.
Przez te lata bylo bardzo wiele kotow za wyjatkiem Sierotki i jej dzieci Malej Sierotki I Bialej reszta pochodzila od Babci. Wymienie tylko te ktore najbardziej pamietam: Szara , Czarna , Kropka , Kocurek , Maluszek , Srednia , Tygrysek , Czarnuch , Latka , Plamka , Podobizna , Ciapek oraz wiele ktore imion nie mialy.
Czwartym kotem w moim domu jest Burasia. Ona jest z miejsca mojej pracy i nie jest spokrewniona z pozostala trojka. W pracy byla Burania bardzo fajna kotka z wygladu jak Burasia. Burania miala corke Syczuche , i Burasie rok mlodsza , Kocurka i Latke. Przy zyciu zostala Latka ktora zadko widuje bo jest bardzo samodzielna. Burasia przychodzila zawsze na jedzenie i pewnego dnia 3 dni jej nie bylo. Czwartego dnia schodze do piwnicy a ona przychodzi i nie chce jesc. Patrze a ona ma oczko zalepione. Poprosilem Pania ktora ze mna pracowala ktora specjalnie przyjechala a byla juz na emeryturze i chcialem zaniesc ja do weta ale strasznie sie wyrywala w kartonie i nic z tego nie wyszlo. Sam poszedlem do weta i porosilem zeby przyjechal do mnie do pracy. I tak sie stalo i jak sie okazalao miala wsadzona w oko czesc zapalki najprawdopodobniej przez mlodziez ktora miala u nas praktyki a Burasia sie nie bala nikogo i to ja zgubilo ale tez dzieki temu ze sie nie bala dala sobie pomoc i uratowac zycie. Dostala zastrzyk a zakazenie miala wielkie ze nastepnego dnia by juz pewnie nie przezyla.Przez nastepne dwa dni sam dawalem zastrzyk. Mozecie sobie wyobrazic przeciez to pierwszy raz w zyciu robilem. Prez caly czas byla u mnie w pracy w pokoju. Niestety wrzod na oku byl wielki i pojechalem do gabinetu innego ale tam gdzie robia operacje i maja hotel ale tez niedaleko pracy i tam niestety usuneli jej oko ale tak zszyli ze sie nie zroslo. Na szczescie dzieki pani Teresie Piatkiewicz ze Zwierzecego Telefonu Zaufania dowiedzialem sie o innym gabinecie najlepszym w Szczecinie na ul Chopina i tam pieknie zaszyto oko . Sami widziecie na zdjeciu jak ladnie wyglada. Po odebraniu z tego pierwszego gabinetu co byl hotel juz Burasia na stale jest u mnie w domu.
Kazdy moj kot gdyby nie pomoc nastepnego dnia by nie zyl a naprawde decydowala chwila ze ja to zuwazylem i tylko Opatrznosc Boska sprawila ze udalo mi sie zauwazyc w odpowiednim momencie i zlapac je a to jest bardzo ciezkie.
Przez rok od zlapaniu Krawatki i malutkiej Kici na podworku byla jeszcze Kropka ale niestety zniknela i mimo wielkich poszukiwan po piwnicach nie znalazlem jej.
Przez dwa lata nie bylo zadnego kota na podworku az pewnego dnia pojawila sie Bura kotka ktora okocila sie majac trzy kotki i jak odrosly zniknela. Z tych trzech dwa zostaly w tamtym roku jednego dnia otrute. Niestety wiele kotow na moim podworku zostalo otrutych. Przezyla tylko jedna kotka o ktorej jest osobny watek ktora tez umknela przed smiercia juz 3 raz. Oto ten watek: viewtopic.php?t=25 ... sc&start=0
Moje koty niestety bardzo choruja. Wymienie tylko dzisiaj najgorsze. Cala czworka choruje na przewlekla niewydolnosc nerek. Ja naprawde dbam o swoje koty i nie mam pojecia skad to swinstwo sie wzielo. Bardzo czesto maja tez klopoty z pecherzem moczowym. Z czasem napisze wiece o kazdym z nich. Najbardziej zaawansowana niewydolnosc nerek ma Krawatka. Od listopada jest na etapie kroplowek.
Prez pare lat udalo mi sie tez uratowac 3 male kocaki ktore znalazly swoje domy.
To bylo dlugie opowiadanie ale ja moglbym napisac ksiazke o kotach z ktorymi mialem do czynienia.
_________________
Ostatnio edytowano Czw kwi 13, 2023 10:44 przez Pedro, łącznie edytowano 41 razy
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
KRAWATKA KICIA BURASIA NIUNIUŚ

Pedro

 
Posty: 1890
Od: Nie lut 15, 2004 20:42
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw maja 26, 2005 22:24 Burasia. 1 rocznica śmierci mojej najkochańszej Koteczki.

Burasia ma 6 lat , od 3,5 roku jest u mnie w domu. Ponad dwa lata temu wyszlo ze Burasia ma za wysoka kreatynine , wtedy 1,8 a bun azot mocznik miala 9 przy normie 25.Podobne wyniki wyszly u pozostalej trojce kotow. Cala czworka miala dosc niski poziom bun azot mocznik ktory wynosil do polowy 2004 roku okolo 10. Kreatynina wahala sie przez te poltora roku od 1,7 do 3 ale zawsze bun azot mocznik byl niski. Cala czworka miala duza ilosc pierwotnakow ale metronidazoleu nie chcialy jesc i dopiero w koncu 2004 roku udalo mi sie Fenbendazolem zel wytepic to swinstwo.
Cala czworka zostala zaszczepiona w maju 2004 roku i na szczescie zadne z nich nie ma bialaczki. W lipcu 2004 zrobiono calej czworce badanie USG nerek i pecherza ktore wyszlo dobre.
Burasia dostawala karme rozna troche nerkowej. Do konca nie bylo wiadomo czy ta kreatynina oznaczala chore nerki. Od czasu gdy Krawatka miala pierwsza mocznice a wiec od pol roku Burasia dostaje tylko karme dla nerkowcow. Moczu tez czesto nie lapalem bo nie znalem techniki jaka teraz znam od ponad pol roku.
W grudniu 2004 przezylem szok. Nic nie wskazywalo ze Burasia ma jakies problemy , ona zawsze lubila pokopac w kuwecie i dlugo zasypywala piasek. Wtedy sprzatajac kuwete zauwazylem cztery kapki krwi kolo kuwety. Na drugi dzien udalo mi sie zlapac mocz i byl czerwony jak krew. tego samego dnia dostala zastrzyk i tak dostawala 7 zastrzykow co drugi dzien. Mozecie sobie wyobrazic jak musialo ja bolec , czlowiek by juz byl umierajacy a u niej nic nie bylo widac po zachowaniu. pod koniec podawania zastrzykow wskazniki moczu wrocily do normy , eryetrocyty zniknely.W czasie tej choroby kreatynina wzrosla do 2,9 ale bun azot mocznik byl w norie . Balem sie ze to moze na nerki sie cofnac ale po skonczeniu zastrzykow kreatynina spadla do 1,5.
Ostatnio badalem krew u Burasi miesiac temu i kreatynina byla 1,6 ale bun azot mocznik byl 23 , w normie ale jednak wzrosl bo przewaznie miala okolo 10. Burasia jest bardzo delikatna jesli chodzi o podniesienie glosu i bardzo sie gniewa jak ja wioze do weta. Zmiana jedzenia tez idzie bardzo powoli. Wczesniej dawalem jej suche RC Renal ale jak miala te klopoty z pecherzem to tylko symbolicznie jej to daje a ze nie chce jesc mokrej karmy renal z puszki zadnego producenta musze dodawac jej do normalnego puszkowego jedzenia Ipakitine. Tez sie balem ze tego nie zaakceptuje ale jakos powoli poszlo. Za jakis czas zamierzam troszke dodawac z puszki renala i moze jakos przejdze na wlasciwa karme.
Teraz jak to pisze Burasia przeszla po pokoju i sprawdzila czy dobrze pisze. Chyba dobrze pisalem bo wlasnie poszla spac i ja tez zaraz ide spac.
Ostatnio edytowano Czw mar 19, 2020 7:52 przez Pedro, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
KRAWATKA KICIA BURASIA NIUNIUŚ

Pedro

 
Posty: 1890
Od: Nie lut 15, 2004 20:42
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw maja 26, 2005 23:27

Kciuki za Burasie :ok: :ok: :ok:
Obrazek

mary2004

 
Posty: 2814
Od: Śro wrz 15, 2004 20:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pon cze 13, 2005 11:35

O ponad tygodnia usiluje zlapac siki Burasi ale ona jest bardzo delikatna i nie lubi jak ktos jest przy tym i jak nawet wejde do pokoju a ona juz zamierza przysiadac to wstaje i podchodzi do mnie.
Burasia ma osobna sypialnie i spi razem w pokoju z moja mama i tata. Na samym poczatku jak przyszla do domu to byla w tym pokoju i byla otoczona szczegolna opieka bo miala zszyta rane po oku i duzo czasu sie jej poswiecalo. Jak juz sie jej zagoila rana to do jej pokoju weszla pierwsza Krawatka ktora byla bardzo pokojowo nastawiona a Burasia ja zaatakowala i przekotlowala. To samo bylo za pare dni z Niuniusiem, uciekal ile mial sil w nogach. Jedynie Kicia nie bala sie Burasi i nie pozwolila sobie na zadne ataki. Potem Burasie wypuszczalem na cale mieszkanie i jakos z Krawatka i Kicia sie tolerowaly ale Niuniusia Burasia ganiala chyba z kilka miesiecy ze trzeba bylo go bronic. Dziwna to byla sytuacja zeby kocur bal sie kotki. Wtedy tak sobie myslalem ze pewnie kiedys jak Niunius wyczuje swoja chwile to Burasie bedzie ganial i niestety tak jest i to w o wiele wiekszym stopniu niz Burasia jego ganiala. Przez jakis czas Niunius pogonil Burasie ale jakos przebywaly w jednym pomieszczeniu ale od ponad roku nie moga byc razem w jedym pokoju bez nadzoru bo Niunius momentalnie rzuca sie na Burasie. Dlatego Burasia spi oddzielnie i ma swoja miske i kuwete i z Niuniusiem sie widuje tylko pod wielkim nadzorem. Z Krawatka I Kicia moga razem siedziec ale Kicia tez nieraz lubi Burasie pogonic ale to tylko straszenie. Najwiecej Burasia z Krawatka lubi przebywac jesli tak moge to nazwac. Nieraz poganiaja sie dla zabawy ale nie robia sobie nic zlego. Krawatka jest w ogole najprzyjazniej nastawiona do wszystkich ona nawet jak Kicia juz podlotem byla to nie odstawila jej i nie buczala na nia jak to zwykle mamy robia , ona byla i jest przyjaciolka dla swojego dziecka Kici. Podobnie bylo na podworku. Wyjatkowa kotka-mama. Burasia ma taki charakter ze lubi dystans do wspolokatorow-kotow. Nie mam pojecia co zrobic zeby jakos Niunius tolerowal Burasie. Tyle razy mu tlumaczylem rozmowa i chwilowa kara ( zamknieciem w innym pokoju ) bo przeciez Burasia nie moze caly czas siedziec w pokoju w ktorym spi. Na szczescie jest tak ze jak ja pojde do pracy to Niunius lubi pospac a Burasia szaleje po calym mieszkaniu oprocz pokoju w ktorym spi Niunius i chodzi gdzie chce przewaznie za mama.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
KRAWATKA KICIA BURASIA NIUNIUŚ

Pedro

 
Posty: 1890
Od: Nie lut 15, 2004 20:42
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon cze 13, 2005 12:33

Witaj Pedro
pieknie czyta sie takie opowiesci i pieknie ze sa tacy ludzie

Tez mam problem z kocia miloscia, moje kociambry sie zaledwie toleruja ale cieszy mnie, ze nie jest gorzej.
Misia jest z nami od maluszka (bardzo maciupkiego maluszka) juz 8 rok, natomiast Gapcio od 3 miesiecy (no prawie); dorosly chyba ponad 8-letni burasek. Charaktery skrajnie rozne, nie licze na wspolne mycie uszu... :(
Ale sa, kochamy je bardzo, oba uratowane, oba w pelni szczesliwe
pozdrawiam Cie bardzo! Monika
Monika oraz Miska, Gapcio, Misiokróliś i druga Misia (suczka-staruszka adpotowana wirtualnie)

moni71

 
Posty: 171
Od: Pon mar 21, 2005 10:25
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon cze 13, 2005 17:08

Bardzo dziekuje Moni71 i Mary 2004 za dobre slowo i kciuki.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
KRAWATKA KICIA BURASIA NIUNIUŚ

Pedro

 
Posty: 1890
Od: Nie lut 15, 2004 20:42
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto cze 14, 2005 7:41

Zapomnialam Pedro dodac, zebys wyglaskal ode mnie swoje wszystkie 4 szczescia!
A propos tolerancji do moje dzis rano daly popis - rano sa zle, bo glodne i sie tlukly! :oops: Bardziej chyba dla hecy bo futro nie leci ale jednak. Potem jednak zgodnie jadly i razem odprowadzily mnie pod drzwi

I wiesz co? U mnie jest podobnie jak u Ciebie - tez Gapek (facet przeciez) ucieka przed Miska, a jest przeciez wiekszy i ma takie umiesnione lapy... Miska jest mala, zwinna i sprytna a jemu ciezko szybko biegac (stare zlamanie nozki) i nie zawsze wceluje w otwor drzwiowy, az mnie serce boli jak slysze jak on sie czasem huknie uciekajac przed kolezanka...
Myslisz ze on tez w koncu jej wpierze?

Trzymaj sie! pozdrawiam raz jeszcze
Monika oraz Miska, Gapcio, Misiokróliś i druga Misia (suczka-staruszka adpotowana wirtualnie)

moni71

 
Posty: 171
Od: Pon mar 21, 2005 10:25
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon cze 27, 2005 15:39

To nie ma reguly ale generalnie koty tylko czekaja na okazje zeby przejac kontrole nad innym kotem. Chociaz nieraz sa zgodne cale zycie.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
KRAWATKA KICIA BURASIA NIUNIUŚ

Pedro

 
Posty: 1890
Od: Nie lut 15, 2004 20:42
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon cze 27, 2005 16:00

Dzisiaj zlapalem mocz Burasi do badania. Jej zdecydowanie najtrudniej zlapac mocz , ona jest bardzo dzelikatna i wstydliwa. Juz od dawna zamierzalem podjac probe bo jak spojrzalem to miala ostatnio badany mocz w styczniu az mi sie nie chce wierzyc ze tak dawno. Moze gdzies poprzedni wynik zagubilem ale przyjmuje ze jednak tak dawno. Niestety wynik wyszedl zly.
Po raz pierwszy u Burasi pojawily sie WALECZKI GRUBOZIARNISTE 0-0-1-0-1 wpw
eytrocyty wyl 0-0-1 wpw
leukocyty 1-2-2 wpw
nablonki 1-2-1 wpw
niel p. sluzu
ciezar 1.020
BIALKO az 1 g
pH 7,5
UBG 3,2 umol/L
reszta w porzadku.
Jestem zalamany tymi waleczkami i ze te bialko jest takie duze jakby jakis stan zapalny byl.
Dzisiaj jade do weta pokazac te wyniki. Niewykluczone ze trzeba bedzie zbadac krew ale Burasia miala badana krew 27 kwietnia 2005 i wyniki byly dosyc dobre a nerkowe nawet w normie.
Ciagle cos zlego sie dzieje z moja czworka i z Czarnula i Bidulka na podworku. Kiedy bedzie lepiej?
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
KRAWATKA KICIA BURASIA NIUNIUŚ

Pedro

 
Posty: 1890
Od: Nie lut 15, 2004 20:42
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto cze 28, 2005 19:21

Bylem wczoraj z Burasia u weta. Miala pobrana krew i dostala antybiotyk w zastrzyku bo ten mocz wygladal nieciekawie a istaniala obawa ze jest stan zapaly w nerkach. Dzisiaj rozmawialem z wetem i nie jest najgorzej. Kreatynina 1,5 , bun azot mocznik 14 , leukocyty ponizej normy tylko 4,8 tys i cos jeszcze nie bylo tak ale nie pamietam. Ma dostawac dalej zastrzyki i przed chwila sam daem Burasi zastrzyk. Jest6 bardzo obrazona i schowala sie pod kredens i nie chce wyjsc. W piatek kontrolne badanie krwi.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
KRAWATKA KICIA BURASIA NIUNIUŚ

Pedro

 
Posty: 1890
Od: Nie lut 15, 2004 20:42
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto cze 28, 2005 19:27

Wspolczuje serdecznie problemow zdrowotnych :( Kurcze ze nikt nie moze dojsc co tym kotom jest... To nie moze chodzic o przewlekla niewydolnosc nerek, jestem tego prawie na 100% pewna :roll: cos tam musi siedziec i zaburzac ich funkcje jakby "przy okazji", okresowo. Jakis wirus, bakteria, diabli wiedza co...Teraz te waleczki tez zdaja sie nie oznaczac niesprawnych nerek ( no gdzie przy kreatyninie 1.5) ale "cos", jakis stan zapalny. Gdzie leczysz koty?Mialam kontakt z wetami z Chopina, chyba sensowni sa, maja tez dostep do diagnostyki laboratoryjnej za granica. Nie kosztuje to wbrew pozorom az tyle. moze zastanowic sie czy jakies analizy, ktorych u nas sie nie wykonuje, cos by wyjasnily?

Bo tymi antybiotykami niemal non stop i skaczacymi wynikami to nie tylko do niewydolnosci nerek mozna doprowadzic ale i do kilku innych 'przyjemnych"rzeczy :roll: naprawde Co wspolczuje i co gorsze- az za dobrze rozumiem. Trzymaj sie, gdybym mogla cos pomoc wal smailo.
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Wto cze 28, 2005 19:52

Nan bardzo dziekuje za wsparcie. Ja wlasnie lecze moje koty na Chopina. Jestem tam najczestszym gosciem.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
KRAWATKA KICIA BURASIA NIUNIUŚ

Pedro

 
Posty: 1890
Od: Nie lut 15, 2004 20:42
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon lip 04, 2005 18:29

W piatek bylem na badaniu krwi z Burasia. Leukocyty 7 tys, erytrocyty w porzadku, kreatynina wzrosla do 2,2 a bun azot mocznik 13. Wczoraj dalem ostatni zastrzyk. Burasia bardzo mnie unika, dzisiaj nie moglem zlapac moczu do badania. Mniej je ostatnio i mniej sika i boi mnie sie bardzo wiec pewnie tez nie chciala w mojej obecnosci zrobis siku a pilnowalem od 8 rano do 16. Mam nadzieje ze wynik moczu jak go zlapie bedzie dobry a teraz moze Burasia mi wybaczy te klucia i lapanki jak jej dam spokoj.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
KRAWATKA KICIA BURASIA NIUNIUŚ

Pedro

 
Posty: 1890
Od: Nie lut 15, 2004 20:42
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon lip 04, 2005 18:56

Pedro, a czy ktoremukolwiek z Twoich kotow udalo Ci sie kiedys tak pobrac mocz, zeby bylo mozliwe wykonanie posiewu :?:
Bo skoro one wszystkie choruja - na to samo... zbyt duza prawidlowosc, jak dla mnie.
Moze faktycznie - jak napisala Nan - jakas bakteria sie przyplatala :?:
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Śro lip 06, 2005 7:51

Krawatka miala pobierany mocz bezposrednio z pecherza moczowego za pomoca igly bo tak prawidlowo sie pobiera mocz na posiew i wynik okazal sie ujemny chociaz to badanie bylo robione jak juz Krawatka dochodzila do siebie po zapaleniu nerek jakie miala na jesieni ubieglego roku.
Dwa razy pobieralem mocz sam tak jak sie pobierea tradycyjnie i byl to mocz Kici bo ona ostatnio ma najwieksze problemy z pecherzem i wynik dwukrotnie byl ujemny.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
KRAWATKA KICIA BURASIA NIUNIUŚ

Pedro

 
Posty: 1890
Od: Nie lut 15, 2004 20:42
Lokalizacja: Szczecin

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter, Nul, Silverblue i 95 gości