Patmol pisze:bo najpierw, bez obrazy,musiałaby sobie taki remont -poprzestawianie w głowie zrobić
bo zawsze wszystkie zmiany najpierw trzeba sobie w głowie przełożyć
więc wielki podziw dla ciebie za cierpliwość i że dajesz z nią radę , bo ona jest pewnie taka depresyjna trochę
no a kotów wiadomo szkoda, bo one czysto lubią jak jest
Dojrzewała do wywalenia wykładziny pół roku utwierdzając mnie w przekonaniu, że w przyszłym tygodniu to zrobi na pewno. Poszłyśmy z Agatą osiatkować okno i tylko o tym jej powiedziałam, choć w zamyśle wykładzina była od początku. Przeszło bez oporów .
One na wolności nie mają najmniejszych szans. To koty, które oprócz tego mieszkania nic innego nie widziały, nie znają.
Dwa z nich wychodzą na zewnątrz. Zdarza się, że czasami wracają do domu na noc. Całe dnie spędzają pod blokiem z bezdomną koleżanką (wysterylizowaną) Na zime pewnie wrócą dopiero do mieszkania. Ona ich na siłę do domu nie bierze, daje jeść na polu. Jak chca to idą, jak nie to nie. Na razie ciepło i skoro im tak dobrze to niech siedzą.
ewkkrem pisze:Sprawa następna - załóżmy, że uda Ci się z wszystkimi kotami i co dalej? Pani nie zacznie zbierać od nowa?
Niech ocenia osoba, która zna sytuację z autopsji a nie z opisów! Jasdor, wg. mnie ty decydujesz! Cokolwiek zrobisz będę kibicować (tylko na to mnie w chwili obecnej, stać). Bardzo żałuję, że pomóc mogę tylko mentalnie
A kto to wie.... z takimi ludźmi to nigdy nie wiadomo. Nie mam zamiaru zabierać jej wszystkich. Są wśród nich takie, które są już starsze, Misiek, który potrafi wrzeszczeć pod drzwiami 24/dobę, Fela - po sterylce nadal ma rujki i czy ktoś zechce ją taka adoptować? Puszkin - śliczny ale wycofany, będzie mu trudno zaakceptowac nowy dom.
Ja też nie dam rady pomóc tym kotom finansowo, tez mnie na to zupełnie nie stać