Stomachari pisze:Tak jak pisze izka53: poszukać innego weta. Kotce karmiącej można wykonać zabieg. Są pewne ograniczenia związane z karmieniem, ale samą kastrację da się wykonać. A szans na ponowne złapanie jest bardzo mało.
Zgadza się. Dostanie zastrzyk na wstrzymanie laktacji.
Możesz też zabrać kocicę do siebie na tydzień/dwa by pobyła z maluchami, podać jej leki na wstrzymanie i umawiać na kastrację. Ważne by współpraca była i nie przekazywała dzieciom dziczy. Tak ja robię. Jak nie ma szans na współpracę kotka idzie na zabieg i jest wypuszczana. Jakoś nie miałam nigdy problemu z tym, znaczy się zabiegiem. Dziwny ten wet. Choć miałam takiego. Szybko zmieniłam.
Poza tym jest jeszcze inny aspekt. Zabierasz dzieci matce. Ona zrozpaczona chodzi, szuka, woła i może wleźć gdzieś i stracić życie. Nie wspominając o ew zapaleniu gruczołów mlecznych bo kociaki nie będą ściągać pokarmu. To olbrzymi ból i kot może przypłacić to ciężką chorobą i cierpieniem. To chyba wet powinien wiedzieć
Jak już przeżyje to wszystko, zaraz dostanie rujki i pójdzie w diabły. Możesz wcale jej już nie złapać teraz. Urodzi sobie kolejny miocik i pokaże się dopiero na stołówce. Jeśli w ogóle nie zniknie, nie wpadnie pod auto, nie stanie sie co innego. Nie można odkładać takich rzeczy "na potem".Bo to potem bywa całkiem inne niż zaplanowałaś.