Upał piekielny. Ja jestem jeszcze w stanie zrozumieć, że nie sprawdza się prognoza wieczorna na noc. Bo nie

Goście nie do zdarcia. Wsiedli na rowery i pojechali znowu do Parku Szczytnickiego.
Ja rąbię schabowe, żeby były jak wrócą.
Wczoraj w jednej restauracji popołudniem nad Odrą. W karcie cztery dania na krzyż, ale takie, ze nikt nie wie o co chodzi. Coś tam pod pierzynką, w otulince i tym podobne głupoty, czyli g.... na talerzu i tak było.
Hitem sernik na zimno, bo tylko ten sernik był. Na wielkim talerzu jak do drugiego dania albo większym, na środku klinik sernika, w najszerszym miejscu 4 cm. I malinka do dekoracji obok (jedna), jak również cieniutka gałązka z porzeczkami , taka pięciocentymetrowa. Talerz umazany nitką czekolady (trzy nitki)

Właśnie zrobiłam analogiczny deser do podania po obiedzie


No i całą tortownicę w zapasie, ale to na potem.