Dzięki Stomachari, ale i tak dopadło męża...tylko Natalka się trzyma (jeszcze) Kuba już całkiem zdrowy, mnie jeszcze siedzi ostro, nie rzygam ale cały czas mnie zbiera i brzuch boli, a mąż to już tragedia, chyba najgorzej znosi "obchódkę".
Na szczęście wczoraj zdążyli wszystko zamontować i zrobić te grzejniki, szlag by mnie trafił jakby jeszcze jeden dzień to trwało. Dzieci zadowolone bo wreszcie będą mieli całkowicie podzielone pokoje, narazie jest tylko sciana działowa, ale nie na całość więc wojny na okręta