zebrało mi się
postaram się kulturalnie, bo jak napisałam parlamentarnie to zgłoszono moj post a następnie usunięto
życie - jak to filozof mawia
to od początku
ostatni czas to marny czas
pożegnałam po cięzkiej chorobie dwójkę swoich wieloletnich przyjaciól - rezydentow
3 dni póxniej zaczęło się
najpierw kocur bez oczu co miał być, świecący wygnitym pyskiem
potem ten kosciotrup z raną, jak sie okazało niejedną i przetoką w gratisie
w tzw. międzyczasie pies ok. 20kg z guzem wielkości melona
nastepnie kolejny pies 20kg z porażeniem czterokończynowym i częściowym porażeniem połyku
i na deserek gościu przyniósł kota w kacheksji - żaden wet nie podjął się leczenia, jeden próbował podać kroplówkę, ale skóra zostawała w ręku z futrem, więc ... coś tam chyba poszło podskórnie
no i nieobsługiwalna Kiri z nieopanowanym białkomoczem i siadającymi nerkami
o tymczasach w liczbie ... nie wspomnę, bo zdrowe i nikt ich nie chce
to od czego zacząć?
napisałam to i szczerze powiem, że nie chce mi się opisywać tego
to była moja ostatnia akcja
odpadam
p.s.
dla cikawskich
wszystkie futra przeżyły
nawet kocur, którego nikt nie chciał ratować
nie, nie jestem bohaterką
jestem bardzo zmęczonym człowiekiem