Wczoraj odebraliśmy paczke od Cioci mimbla64 z darami dla Cyborgów. Bardzo ale to bardzo dziękujemy
Pudło przetestowane. Żarcie zasmaczone. Bardzo im Applaws smakuje. Jedna tacka to mało
Przyszła w samą porę
. Ostatnie tacki od Cioci waanka
wyciągnęłam. Mnie jakieś smoki się ulęgły. One pochłaniają tony żarcie. Dostają i Animondę w puszkach (nie przepadają) , Conve, surowe mięso i...fasolkę szparagową...do zabawy
A nawet kłącze kalafiora, które jest udnym gadżetem zabawowym
Maja siłę drzeć ryja by je wypuścić, przecisnąć się przez drzwi, czynić demolki i są urocze niesłychanie. Reszta kotów cierpi na tej upierdliwości ucieczkowej. Zamknięte w pokoju nudzą się straszliwie. Szabuś tego nie lubi bardzo. Ma okresowe znaczenia frustracyjne. Ale jak widzą gnoja co pierwszy dał nogę (nie wiem jak to robią) to same spierniczają do azylu. Bianka przydybana w kącie przez futrzaki, dostała ataku paniki jakby ją kosmici dopadli. Napyskowała mi okrutnie i w panice skakała po meblach byleby być dalej. A pomóc do wyjścia trafić jej chciałam. Choć one nie zwracały na nią uwagi. A ta w drzwi swego zbawienia wstrzelić się nie mogła. Strasznie się na mnie obraziła i warczy na sam mój widok. Nie jest to wark zachwytu.
Nic zaplanować nie można bo one muszą przy tym być. Mają wiele energii i baterie tak szybko się nie wyładowują. Niestety. Zza zamkniętych drzwi co i raz słychać efekty ich zabaw. Ciągle coś leci. Same ,niestety, bawią się po cichu.Bez odgłosów paszczą. Widać ,że chowane w dzikim terenie i nauczone uważania. Jedyny wark jaki wychodzi zza ząbków jest do nas, gdy je na leki łapiemy. Oczki jakby lepiej. U-Boot ma je już normalnej wielkości. Tylko zamglone mocno. Ale widzi na pewno. Jest wariatuńciem okrutnym. I lizuskiem. Uziego oczko też lepiej ale będzie prawdopodobnie mniejsze. Uloci ropka już się nie zbiera ale ciągle delikatny stan zapalny jest. Ulisiek to samo. I mruży oczątko jedno po Difadolu. Czyli gdzieś mu podrażnia. Musi być stan zapalny. UFOczek to biedne zmarnowane oczko ma już piękne. Łzawi jeszcze i delikatnie podchodzi ropą. Ale jest pełnej wielkości. Wszystkie cudne się zrobiły. Takie sporawe już są. Najbardziej odstaje Uziś w pieszczochowaniu ale potrafi zaskoczyć proszeniem o tulenie. Przoduje w wadze za to!
Ich obsługa zajmuje wiele, wiele zachodu. Reszta jest zazdrosna- I ma rację. Niestety, czasu nie staje na dom, dziki i wszystkie koty. Doba w wekach winna być sprzedawana. Wczoraj ledwo się zwlokłam by pójść na wieczorny obchód. Choćby tylko do lasu. Bo tam tylko ja karmię.
Niech tylko nie chorują. Niech im się te oczka ogarną. jak siedzą u siebie to wydają sie być takie sporawe. Po wypuszczeniu, po przedpokoju malunie fasolki biegają.
Niesamowite jest to jak się zmieniają w trakcie leczenia. Szczególnie U-Boocik. Musiały bardzo cierpieć. Z każdym dniem lepszych patrzałek mają lepsze humory. I lepsze apetyty. Choć na to akuratnie nie mogłam płakać. Zawsze miały apetycik smoczy tylko teraz bezdenny się zrobił.