Nie wiem czy to komuś pomoże, ale opiszę przypadek ze swoją kicią. Ma 12 lat i ostatnio po badaniach krwi okazało się, że już ma początki nadczynności tarczycy. Tak mi powiedziała pani doktor (były to wyniki graniczne wg limitów podanych przez laboratorium) i kazano mi od razu zacząć jej podawać syrop Apelka. Jako że oznacza to stałe podawanie leku, który nie jest przecież obojętny dla zdrowia (tzn uświadomiłam sobie to, gdy ulotkę przeczytałam
).
Jakoś tak intuicja podpowiadała mi, aby jeszcze popytać co dalej robić. Szukałam info na forach, pogadałam z osobą, która od dawna prowadzi dom tymczasowy dla kotów i współpracuje z jakąś fundacją, ma dużo doświadczenia z kotami, również z nadczynnością. Ku memu zaskoczeniu okazało się, że nie jest to taka oczywista sprawa, aby stwierdzić kotu nadczynność po 1 wyniku, zwłaszcza że wyszedł graniczny. I faktycznie badania powtórzone po 2 miesiącach pokazały już wynik w normie. Oczywiście rozumiem konieczność powtarzania w przyszłości badań t4 i nie wykluczone, że kiedyś ten lek będzie konieczny, ale jednak trochę mnie przeraziła pochopna decyzja weterynarza. Nie wiem czy to wynik małego doświadczenia czy jak...bo ogólnie jest to lekarka o bardzo dobrych opiniach. Tymczasem w innej lecznicy właśnie zobaczyłam na dzień dobry dużo więcej wstrzemięźliwości w decyzji o ostatecznym zdiagnozowaniu chorej tarczycy, chociażby fakt, jaką mój kot ma figurę. Na mą kocię nie żal mi pieniędzy, ostatnio wydałam pół pensji na sanację jamy ustnej
, ale jednak trochę mnie zszokowało to, że pierwsza lekarka ot tak zapisała dozywotnie stosowanie leku, który kosztuje podnad 100 zl miesiecznie i na dodatek memu kotu mógłby zaszkodzić, skoro go nie potrzebuje! Inną informacją od tej lekarki było, że aktualnie Apelka jest to jedyny możliwy do zastosowania lek na nadczynną tarczycę na rynku i że nie można stosować żadnych ludzkich zamienników, a tabletki które kiedyś też były dostępne u wetów narazie są wycofane. Z czystej ciekawości i z wiadomoą już teraz dozą ostrożności (moja mama ma 2 stare koty, więc nigdy nie wiadomo czy nie będzie takich zmartwień) ciekawa jestem czy to prawda.
Gryziunia- Byłaś kocim Einsteinem, kocim ideałem...