Mruczka, mąż sobie poradził ze świerzbem oridermyl'em i oliwą z oliwek, Mały miał ok. 6-7 tyg jak go mąż znalazł, świerzb dosłownie "wyłaził" uszami-te odchody czarne.
Nasz wet powiedział, że stronghold jest bardzo skuteczny, ale może zabić kociaka poniżej 8 tyg, szczególnie osłabionego a przeważnie to takie świerzb atakuje.
Instrukcja była taka- czyszczenie jak najdokładniejsze, zapuszczenie oridermyl i przytrzymanie-poruszanie uchem żeby się rozszedł. Mały miał mieć zapuszczany raz dziennie i do tego jeszcze po paru godzinach dodatkowo oliwą z oliwek-jedna kropla.
Nasz wet, mówił, że można by oridermyl 2 razy dziennie, bo tak też się praktykuje, ale on u malutkich kociąt stosuje taką technikę żeby kociakowi nie pakować za dużo leku bo to podobno też nie za dobrze.
Według jego tłumaczenia, oliwa działa w taki sposób, że dusi świerzbowca.
Tylko to czyszczenie to była katorga, córka trzymała kociaka owiniętego w kocyk a mąż czyścił bibetkami namoczonymi delikatnie w soli fizjologicznej(ogrzanej) Mały darł morde już jak go w kocyk zawijali, ja nie pomagałam bo byłam po wypadku-ale cierpiałam razem z kociakiem
Edit: może spróbujcie od oliwy z oliwek, tylko najpierw czyszczenie zby oliwa "oklejała" świerzbowca a nie tylko jego odchody, jak narazie nie ma możliwości odwiedzić weta to przynajmniej jakieś działanie będzie podjęte i choć troche zatrzyma dalszy rozwój.