Zaklinowany kot w oknie

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lis 03, 2017 17:49 Re: Zaklinowany kot w oknie

knajcik1321 pisze:Przesadzacie;)


To po diabła zakładałeś wątek i nam głowę zawracasz? :roll:

Blue

 
Posty: 23418
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt lis 03, 2017 19:07 Re: Zaklinowany kot w oknie

Blue pisze:
knajcik1321 pisze:Przesadzacie;)


To po diabła zakładałeś wątek i nam głowę zawracasz? :roll:

Nie założyłem wątku z założeniem czytania Waszych hipotez i durnych tekścików.
Założyłem go po to, aby dowiedzieć się czy komuś z Waszych kotów coś takiego się przytrafiło i czy jest się czym martwić. Od tego dnia minęło już kilka miesięcy, a mimo to dalej znajdą się osoby, które wypisują, ze to i to mogło, czy może z czasem się stać. Na początku nie wiedziałem w jakim stanie jest kot - jak zawarłem w wątku, nie miał czucia w tylnych łapach. Z dnia na dzień czuł się jak przed wypadkiem, także nie widziałem w takim razie jechania do weterynarza.

A to, że Wy pojechalibyście do weterynarza, jest Waszą osobistą sprawą, Ja takiej potrzeby nie widziałem, jak wspomniałem kilka razy, bb

knajcik1321

 
Posty: 13
Od: Nie lut 26, 2017 22:01

Post » Pt lis 03, 2017 19:14 Re: Zaklinowany kot w oknie

Autorze wątku, ludzki z ciebie pan, nie ma co...
Do cats eat bats?

Muireade

Avatar użytkownika
 
Posty: 1576
Od: Pon sie 08, 2016 17:26
Lokalizacja: Środek wiochy (pod Toruniem)

Post » Pt lis 03, 2017 20:07 Re: Zaklinowany kot w oknie

Muireade pisze:Autorze wątku, ludzki z ciebie pan, nie ma co...

Pofatygowałem się o założenie wątku na forum, nie jest tak źle jak sądzisz.

knajcik1321

 
Posty: 13
Od: Nie lut 26, 2017 22:01

Post » Pt lis 03, 2017 20:30 Re: Zaklinowany kot w oknie

Dziewczyny Wy chyba nie znacie realiów wiejskich i poziomu wiedzy tamtejszych wetów. Dlatego śmiem twierdzić, że może i dobrze zrobił knajcik1321, ze do weta nie poszedł, bo jak by za leczenie zabrał się jakiś konował to by kota jeszcze zabił. Mi samej zdarzyło się, że niby dobry podwarszawski wet, który idealnie robi sterylki mało co kota nie wykończył, bo na powikłania poszczepienne faszerował go metacanem razem z tolfine. Czyli dwa niesterydowe przeciwzapalne na raz. Takie połączenie może powodować krwotoczne zapalenie jelit. Gdy kot był z każdym dniem coraz słabszy zaczął doszukiwać się zatrucia.
Knajcik nie przejmuj się docinkami. My tu lubimy sobie dowalić, ale to nie ze złośliwości tylko z troski o koty. Jak znowu coś Twojemu kotu będzie dolegać to pisz i pytaj.
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3765
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Pt lis 03, 2017 20:54 Re: Zaklinowany kot w oknie

knajcik1321 pisze:
Muireade pisze:Autorze wątku, ludzki z ciebie pan, nie ma co...

Pofatygowałem się o założenie wątku na forum, nie jest tak źle jak sądzisz.

To zapewne bardzo pomogło rzeczonemu kotu wyzdrowieć.
Do cats eat bats?

Muireade

Avatar użytkownika
 
Posty: 1576
Od: Pon sie 08, 2016 17:26
Lokalizacja: Środek wiochy (pod Toruniem)

Post » Sob lis 04, 2017 8:37 Re: Zaklinowany kot w oknie

Ewa.KM pisze:Dziewczyny Wy chyba nie znacie realiów wiejskich i poziomu wiedzy tamtejszych wetów. Dlatego śmiem twierdzić, że może i dobrze zrobił knajcik1321, ze do weta nie poszedł, bo jak by za leczenie zabrał się jakiś konował to by kota jeszcze zabił.



Jak rozumiem - znasz poziom wiedzy TAMTEJSZYCH wetów?
I uważasz że ludzie z mniejszych miejscowości, wsi i miasteczek - tak naprawdę do wetów nie powinni ze swoimi zwierzętami chodzić?
Co więcej - nie powinni chodzić nawet mieszkańcy obrzeży dużych aglomeracji?
Kurczę, ja znam paru wetów z dużych miast którzy powinni się od zwierząt daleko trzymać.

Weź pod uwagę że piszesz to co napisałaś powyżej z perspektywy kogoś kto zna zakończenie historii.
Już wiesz że kot sam się wylizał.
Jego właściciel, niedługo po wypadku kota - nie miał tej wiedzy.
Za to miał pod opieką zwierzę które uwięzło w oknie, który to uraz bardzo często bywa śmiertelny, często dopiero po pewnym czasie jeśli kot nie udusi się w czasie uwięźnięcia lub nie umrze z szoku. Jego kot miał bardzo niepokojące objawy niedokrwienne, nie był okazem zdrowia, co najwyżej wystraszonym po wypadku. Przez miesiąc miał objawy.

To może w ogólnie nie chodźmy z kotami do wetów?
Po co?
Przecież mogą kota zabić.

A potem ktoś przeczyta ten wątek, sam znajdzie się w takiej samej sytuacji (kot uwięźnie w oknie lub będzie miał inny wypadek) i też z kotem do weta nie pójdzie, po co, samo mu przejdzie a wet to co najwyżej kota zabije.

Blue

 
Posty: 23418
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob lis 04, 2017 8:52 Re: Zaklinowany kot w oknie

Blue pisze:
Ewa.KM pisze:Dziewczyny Wy chyba nie znacie realiów wiejskich i poziomu wiedzy tamtejszych wetów. Dlatego śmiem twierdzić, że może i dobrze zrobił knajcik1321, ze do weta nie poszedł, bo jak by za leczenie zabrał się jakiś konował to by kota jeszcze zabił.



Jak rozumiem - znasz poziom wiedzy TAMTEJSZYCH wetów?
I uważasz że ludzie z mniejszych miejscowości, wsi i miasteczek - tak naprawdę do wetów nie powinni ze swoimi zwierzętami chodzić?
Co więcej - nie powinni chodzić nawet mieszkańcy obrzeży dużych aglomeracji?
Kurczę, ja znam paru wetów z dużych miast którzy powinni się od zwierząt daleko trzymać.

Weź pod uwagę że piszesz to co napisałaś powyżej z perspektywy kogoś kto zna zakończenie historii.
Już wiesz że kot sam się wylizał.
Jego właściciel, niedługo po wypadku kota - nie miał tej wiedzy.
Za to miał pod opieką zwierzę które uwięzło w oknie, który to uraz bardzo często bywa śmiertelny, często dopiero po pewnym czasie jeśli kot nie udusi się w czasie uwięźnięcia lub nie umrze z szoku. Jego kot miał bardzo niepokojące objawy niedokrwienne, nie był okazem zdrowia, co najwyżej wystraszonym po wypadku. Przez miesiąc miał objawy.

To może w ogólnie nie chodźmy z kotami do wetów?
Po co?
Przecież mogą kota zabić.

A potem ktoś przeczyta ten wątek, sam znajdzie się w takiej samej sytuacji (kot uwięźnie w oknie lub będzie miał inny wypadek) i też z kotem do weta nie pójdzie, po co, samo mu przejdzie a wet to co najwyżej kota zabije.

:ok:
Potwierdzam w pełni zdanie Blue o wetach. Mieszkam w podwarszawskim mieście gdzie wetów dostatek. Konia z rzędem temu, kto założy wenflon malcowi i nie malcowi, umie to zrobić, nie poleci paracetamolu, zna nowe generacje leków, nie każe samicy raz urodzić i w ogóle lepiej zastrzyk zrobić niż kastrować, kota kastrować po skończeniu co najmniej roku albo wcale bo dzieci nie przyniesie , takiego co zrobi badania krwi, a kota uśpi z użyciem morbitalu a nie tylko nie wbiciem igły w serce, zrobi kastrację aborcyjną a dzikiego kota umie 'obsłużyć" , małe koty to tylko durni (znaczy my) ratują bo takie się zostawia na umarcie.Nawet nie usypia. Bo muszę chodzić z własnymi wenflonami i insulinówkami bo w gabinecie takich nie ma...Po prostu zostawia się sprawy własnemu biegowi. Lewatywa? Zapomnij. Chyba że sama zrobisz wyjmując sprzęt wetowi...Mogę wymieniać i wymieniać...
Ale są też inni. Co nie oleją 10 dniowego malca i będą go ratować ...Niczego nie oleją. Staną na głowie by zwierzak przeżył. Więc nie równaj wetów pod jedną nitkę. Są tacy "prawdziwi" ale autor miał głęboko w poważaniu życie swego kota. A to czy trafię na tego czy innego weta ode mnie zależy. Ale idę i ratuję kota. Wyciągam wnioski z wizyty. Tutaj olał właściciel nie dając szansy wetowi wykazać się. A mógł być ten "mądry".
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55324
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Sob lis 04, 2017 9:24 Re: Zaklinowany kot w oknie

Zgadzam sie z Blue i ASK@. Ja tez mieszkam na wiosce, ale do weta jezdze 30 km do Torunia. Nie zaufalabym zadnemu z tutejszych konowalow. Jesli komus zalezy na zwierzeciu, to znajdzie dobrego weterynarza.
Do cats eat bats?

Muireade

Avatar użytkownika
 
Posty: 1576
Od: Pon sie 08, 2016 17:26
Lokalizacja: Środek wiochy (pod Toruniem)

Post » Sob lis 04, 2017 11:45 Re: Zaklinowany kot w oknie

Ok macie rację. To wszytko jest gdybanie. Wet wetowi nie równy. Jestem może zbyt krytyczna, ale własnie piszemy z koleżanka skarge na wetke ktora usmierciła dwa kociaki podajac 4 miesiecznym maluchom convenię, w tym roku obserwowalam tez kociaka, który moim zdaniem miał szanse przeżyć gdyby nadgorliwa opiekunka nie latała z nim codziennie na zastrzyki. Do tej pory nie wie jakie. Kociak ładnie pił przez smoczek, była próba przystawienia go do mojej karmiącej kotki. Kotka go przyjęła lizała, ale on olewał jej starania i nie ssał. Jednak zdecydowanie miał przy tej kotce dobry humor, bawił się i brykał. Dziewczyna jednak wyjeżdzając na urlop zabrała kociaka ze sobą na Ślask. No i potem było juz tylko gorzej.
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3765
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Sob lis 04, 2017 13:01 Re: Zaklinowany kot w oknie

Ewa.KM pisze: Jestem może zbyt krytyczna, ale własnie piszemy z koleżanka skarge na wetke ktora usmierciła dwa kociaki podajac 4 miesiecznym maluchom convenię, w tym roku obserwowalam tez kociaka, który moim zdaniem miał szanse przeżyć gdyby nadgorliwa opiekunka nie latała z nim codziennie na zastrzyki.


Widzisz... Nie wiem w sumie do czego dążysz... Acz trochę mnie niepokoją Twoje wypowiedzi. Chciałabym to uściślić.
Uważasz że z chorymi zwierzętami nie należy chodzić do lekarzy weterynarii?
Że bez ich pomocy tudzież skrytych zabójczych działań same poradzą sobie z urazami, chorobami?
Zawsze?

Wetka uśmierciła kociaki podając im convenię?
To lek zarejestrowany w naszym kraju do stosowania także u kotów, od 8 tygodnia życia - więc przestępstwa żadnego nie popełniła a zakładam że kociaki nie trafiły do niej zdrowe.
Więc samo podanie convenii może nie było idealnym wyborem (nie nam szczegółów - czasem są ważne wskazania do podania leku właśnie w takiej formie) ale warto też brać poprawkę na to że nie zawsze śmierć zwierzęcia wynika z błędnych, przestępczych czy ignoranckich decyzji weta.

Jestem też pewna że o wiele więcej zwierząt cierpi i umiera bo lekarz weterynarii nie miał możliwości im pomóc lub trafiły do niego za późno mimo iż mają właściciela - niż jest przez wetów uśmiercanych w skutek karygodnych błędów.

A właściciel zwierzęcia to też nie bezwolna istota bez umysłu i rozumu - jeśli komuś na zwierzęciu zależy to nie idzie w ciemno do pierwszego weta za rogiem choć wiadomo że to konował - tylko jedzie do jakiegoś polecanego, robi rozeznanie.
Autor wątku już w pierwszym poście nas uraczył informacjami o tym jak znalazł kota w ciężkim stanie, mimo to poszedł spać dalej, potem i tak stwierdził że do weta raczej nie pójdzie choć kot był nadal obolały i cierpiący. Jego jedyne działanie ograniczyło się do napisania posta na forum.
Gdyby kot miał mniej szczęścia - umierałby w potwornych cierpieniach.
Ktoś kto widział kot umierającego z powodu zakrzepicy wie o czym mówię.

Blue

 
Posty: 23418
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob lis 04, 2017 15:08 Re: Zaklinowany kot w oknie

Blue dążę do tego zeby chodzic do sprawdzonych wetów a nie najbliższego i lepiej nie pójśc wcale niż do konowała. Jestem pewna, że te dwa kocięta o których piszę by żyły gdybyśmy z nimi nie posżły doweta albo gdyby dostały coś innego na kk niz convenię. Chyba nie bez powodu prodecent piszę, że Convenie można podawać od 8 tygodnia a te kocięta miały jeden 4 drugi 5 tygodni. Oba zmarły 7 dnia po podaniu conveni. To były kocięta z róznych miotów. Owszem miały poczatki kociego kataru ale ich stan przed podaniem był duzo lepszy niz po podaniu. Jadły, bawiły się, tylko miały załzawione oczy. Nawet nie zaropiałe nie sklejone tylko takie mokre. Poza tym jeden oprócz conveni dostał tez dexaford, vetmint i fiprex, wiec przyznasz że to za duzo jak na jeden raz. Kotek ważył 280 g.
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3765
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Sob lis 04, 2017 16:27 Re: Zaklinowany kot w oknie

To one miały 4 tygodnie czy miesiące (bo wyżej napisałaś o miesiącach)?
To duża różnica.

I oczywiście - zdarzają się weci - konowały nie z tej ziemi.
Ale to naprawdę nie powód by mówić komuś: dobrze że z kotem który uwiązł na wiele godzin w oknie do weta nie poszedłeś bo jeszcze by ci go uśmiercił.

Blue

 
Posty: 23418
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob lis 04, 2017 17:06 Re: Zaklinowany kot w oknie

upss przejęzyczyłam sie TYGODNIE nie miesiące. Jednego nawet nie zwazyła a drugi ma w karcie wypisowej wpisana wagę. Spadła z 280 do 260 w trakcie leczenia.
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3765
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Nie maja 27, 2018 1:39 Re: Zaklinowany kot w oknie

hej,
minął już ponad rok, z moim kotem wszystko w porządku :wink: (to już ostatnia wzmianka w tym wątku)
pozdrawiam

knajcik1321

 
Posty: 13
Od: Nie lut 26, 2017 22:01

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Cosmos, Google [Bot] i 241 gości