eweli77 pisze:A nie jest przypadkiem tak, że inne koty też obsikują krzaczki, przez co kocurro czuje i musi też zaznaczyć? Przecie on nie wie, że bez jajec nie oznaczy terenu
do tego jak mniej więcej 3-4 lata chodził z jajkami to chyba nie tak łatwo, żeby od razu zapomniał co robił (w sensie znaczył)
W pracowni może nie czuje takiej potrzeby skoro jest panem na włościach i żaden inny pchlarz mu w paradę nie wchodzi.
W pracowni są jeszcze dwa koty - 11 letnia Ela i 10-letni Kotek. Tyle, że one jadą po pracy do domu, a Adolf zostaje.
Na ogrodzie owszem, są w stadzie dwa kocury, których nie udało się zlapać i ciachnąć i to pewno z nimi wymienia się sms-ami. Ale na podwórzu nie ma konkurencji, która by te krzaki znaczyła.
Poczekamy, póki da się to kontrolować to nie chcę ingerować w jego gospodarkę hormonalną.
Na pewno najprościej byłoby go na ogród nie wypuszczać, bo faktycznie jest terytorialny i nie nawiązał przez cały czas bezdomności relacji z resztą stada, od zawsze goni pozostałe koty. Ale sytuacja wygląda tak, że mimo osiatkowanej bramki i ogrodzenia potrafi przejść pod bramką, jest zbyt szczupły, żeby była to dla niego przeszkoda. A za bramką ruchliwa ulica. Kiedy ja jestem w pracowni nie ma problemu, pilnuje mnie cały czas i bramka go nie interesuje. Ale kiedy w sobotę i niedzielę administratorka schodzi go nakarmić, to wypuszcza go choć na chwilę na ogród, bo zostawienie na podwórku kończy się tym, że przełazi pod bramką. I może się to skończyć tragicznie. A trudno, żeby kot siedział w zamknięciu kilkadziesiąt godzin, aż do poniedziałku. Zresztą on sam czasem prosi, żeby go na ogród wypuścić, idzie obsikać krzaki i zaraz wraca.
Poczekamy, zobaczymy.
Wiek trudno określić - kiedy był bezdomny wydawał się być starszym, schorowanym kotem. Teraz, kiedy u nas zamieszkał, zachowuje się czasem jak kociak.