Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
FuterNiemyty pisze:Nie ma jednej rady na wszystkie przypadki. Od grudnia przerobilismy xx rodzajow karm, wiekszosc poszla do oddania/dla zwierzakow zewnetrznych/do smieci, troche czasem jada drugi kot. Obledem, ktory sie sprawdzil, byly male dawki z duza czestotliwoscia. W dobrym okresie i tak idzie 4-5 porcji, wtedy kota nadrabia waga.
Mielismy nawroty praktycznie regularnie co miesiac, teraz udaje sie przeciagnac ponad 2 miesiace bez p/bolowych i zobaczymy, jak dalej.
Jak zaczyna kot glosno gadac po jedzeniu, nie tak sie zachowywac, poranne wymioty/wypluwki, to na razie dosc skutecznie lagodzi problem jelitowy siemie lniane (na sobie tez przetestowalam). Gorzej sie poczul ostatnio, po strongholdzie, a trzeba bylo cos dac, bo z kolei pchly nie do ogarniecia mechanicznie sie robily. Powrot do sprawdzonego i na razie jest lepiej.
Balabym sie cokolwiek dorzucac kotu teraz, na etapie zaostrzenia, raczej szlabym w ograniczenie dodatkow w miare mozliwosci.
Nasi weci podkreslaja bezsens jazdy kota do gabinetu, skoro mamy mozliwosc podania buprenorphine, cerenii, kot nie jest w zlym stanie, nie odwadnia sie. Zakladaja, ze jesli do 3 dni nie ma polepszenia stanu, kot przestaje jesc dluzej niz dobe, pojawia sie widoczne pogarszanie stanu, wtedy konieczna jest wizyta.
Mi forumowo podpowiedziano duphalite w kroplowce, w kiepskim stanie koty. Ktos wspomnial o kleiku ryzowym z indykiem, na poczatek przed jedzeniem, lyzeczka do pysia - tez dzialo.
Przy nadmiarze eksperymentow, 'niecheci' kota do zabiegow (my na 4 rece dawalismy strzykawka siemie, leki), jego stan byl gorszy, uciekal przed zabiegami, taka spirala .
A jelita, zoladek potrafia mocno bolec, mulic, mdlosci od nadmiaru kwasow zoladkowych, niesmak i obolaly przelyk.
Kciuki za Was, za kotele.
FuterNiemyty pisze:Dobrze, ze cos ruszyl .
Siemie lniane gotuje przez pare minut, zostawiam do ostygniecia i podaje, ok. 1-2 lyzek do jedzenia (jak je), albo strzykawka, miekka lyzeczka (taka niemowleca, z silikonowa koncowka) do pysia i to robi za najlepsze w naszym przypadku zobojetnienie kwasow. Ranitydyna (niesmaczna, kot wykrecal paszczu we wszelkie strony) jest niezla na krotko.
Potem idzie jedzenie. Niejednokrotnie tez widzialam, ze po hepatiale forte (kapsulki otwierane i wyciskalam na lape/do miski) kot idzie jesc.
Z karmami nic nie kombinuje, tylko surowe, parzone ( okresie spokoju z jelitami)/gotowane -piers indycza; kurczak, wszystko ze skora jest za tluste i muli kota. Kurczak w ogole nie sluzy mu.
Kawalki fileta (na raz gotuje z 300-400g) pichca sie z godzinke, czasem dluzej, wyjmuje, dziabie na drobno w misce, dodaje 1-2 lyzki wywaru i serwuje futrzakowi. Soli w ogole nie daje. W okresie spokoju raz dziennie dodaje paste witaminowa GimCat, czasem na wieczor pasta na klaka ( w razie potrzeby).
Miedzy posilkami, jak wychodze do pracy, zostawiam miske z 1-2 lyzkami twarogu/sera wiejskiego/jogurtu.
Z gotowych karm niby niezle szlo z Granata, Feringa czasem, ale teraz znow pawie po kazdym gotowcu, wiec mieso li i jedynie .
Z kolejnych ciekawostek, nie gonie futra ani ludzi do lekarza, na ciagle badania, wiem, czego sie spodziewac, nauczylam sie obserwowac i szczerze mowiac, najwiecej daje zachowanie spokoju. Kot wychodzi z nami na spacer na trawy, czasem ma wypluwke, jak jest pojedyncza przy linieniu wiosennym, nie robie dramatu. Jak widze, ze gorzej zaczyna sie czuc, wracamy do monodiety i na razie system dziala.
Badania krwi niewiele wiecej mi powiedza, niz to co juz wiem. A z jelitami, trzustka, watroba jest tak, ze dobrze, dobrze, a kiedys moze byc na tyle zle, ze juz nic sie nie da zrobic i tego nie zmienie.
Pozostaje cieszyc sie, opanowac problem w miare mozliwosci i liczyc na dlugie fajne wspolne dni.
FuterNiemyty pisze:takie Hepatiale forte:
https://www.znamlek.pl/upload/hepatiale ... -19510.jpg
Otwieram, wyciskam i daje; smaczne, male, nie ma problemu ze zlizaniem.
Nie robimy kroplowek, bo nie ma takiej potrzeby, podnosil sie po 1x cerenia, paru dawkach p/bolowego, monodieta w malych porcjach i bylo ok.
Teraz, odpukac, wystarczy podac siemie, male porcje gotowanego indora w czestych rzutach i samo sie wycisza.
Ale pdostawa jest brak podawanej chemii, balabym sie wszelkich obroz itp. wynalazkow.
Z wychodzeniem u nas jest tak, ze praktycznie nie ma kleszczy, kota wychodzi do bezpiecznego ogrodu, gdyby nawet sie wyrwala (np.drac ogrodzenie), to mamy fajne sasiedztwo, wszystkie zwierza nasze sa, najwyzej sie odprowadza pod wlasciwy adres, a ruch niewielki, glownie chodniki i sciezki miedzy domami.
FuterNiemyty pisze:Majac do dyspozycji blokowy trawnik, odpuscilabym sobie spacery.
Znajac warunki, to jest to zbiorowa toaleta wszelkich okolicznych psow, ktorych wlasciciele sa z cyklu 'dookola bloku i do domu', ptakow, potencjalnych wolnozyjacych kotow i kto wie, kogo jeszcze .
Po takich spacerach to trzustka moze byc mniejszym problemem, a chusteczki antybakteryjne tez nie sa fajne, wystarczy, ze kotel pogryzie sobie trawke.
Spacer betonem, to z kolei zadna atrakcja.
Kciuki za futro, jak wieczorem sie czuje?
dziubek027 pisze:Witam... Mam pytanie. Jaką dawkę kreonu podaje się kotu? Mam na myśli kreon 10.000
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Meteorolog1 i 159 gości