Wszyscy w takich sytuacjach potrzebujemy czasu..
Mnie ciągle za dużo przestrzeni [i nie chodzi o to, że nie lubię jej mieć, lubię, ale nie tak] , wolnego miejsca, choćby tylko na podłodze. Ostrożnie otwieram szafkę, w której jest kocia półka, bo Morela zawsze leciała , żeby pożebrać o chrupkę.
Migdał pewnie też dostrzega , że jest... inaczej. Zawsze gdzieś się natknął na kotkę, jak wychodził/przechodził między pokojami - powąchał, albo obchodził łukiem, bo warczała, przymierzał się do pacnięcia łapą.. Nie rozumie. Tego inaczej, a chyba koty nie lubią jak się nagle robi inaczej.
Je słabo, ale je. Nie ma konkurencji, więc zostawia, wybrzydza.
Zepsuło mi się okno. Jedno - nie mogę po zimie otworzyć, choć mogę uchylać. Mam wytłumaczenie, by nie myć
Szukałam serwisu [znalazłam, jestem umówiona] ale byłam w szoku jakie ceny proponują i jakie terminy. Jeden mnie powalił prawie całkowicie - na wejściu 250,-! a potem albo się zmieścimy w tym , albo trzeba będzie dopłacić. Skretynieli czy co?
Piec gazowy kapał. Tzn. kapało z pieca. Odrobinę. Od wczoraj kapie solidnie. Czekam na oddzwonienie serwisu, który jest stałym u mnie
sprawdzaczem. Będzie trzeba piec - kilkunastoletni - wymienić. Koszt ?
nie chcę nawet myśleć; trzeba będzie najtańszy..
I oczywiście myślę i martwię sie, że to nowy stress dla Migdała - ludzie, zamieszanie, hałas
Magnolie kwitną. Zrobiłam wczoraj zdjecie przed Magnolią, ale nie zapisało mi się ..Aparat też szlag trafia? Stary.
A w castoramie-magnolii szukałam kawałka szyny podsufitowej , bo się też zepsuła. Też ze starości. Nie było.
Kupione stare mieszkanie..