seidhee pisze:O tym samym pomyślałam
Ja już przerabiałam szukanie kotka po bloku i to takim wypasionym architektonicznie - 10 pięter, 2 klatki połączone na każdym piętrze, pozostałe dwie przejściami na parterze i poddaszu + części korytarzy zamknięte kratami
Sąsiadce się udało nie zamknąć drzwi na klucz, a jedno futro radziło sobie z klamką
Podobno na 5 minut tylko wyszła do mieszkania na przeciwko
6 godzin latania po piętrach, na szczęście kocisko się znalazło w końcu, ale wracałam nocnym. Z Grochowa
A ile razy zaliczyłam te 10 pięter w obie strony, to nie wiem
Wczoraj prawie ten sam zestaw kotków wyciął mi kolejny numerek
Dzwonek zadzwonił, więc wyszłam sprawdzić kto-co (cieć z czynszami). Drzwi zamknęłam tylko na klamkę (pieczołowicie
), bo nie zamierzałam od nich nawet na krok odchodzić. Wracam, a z trzech kotków zalegających na podłodze został jeden
Wcięło dwa rasowe MCO
Cofka na klatkę, bo to niemożliwe, ale może jednak któreś szmyrgło między nogami?
Nie szmyrgło... Po 20 minutach przetrząsania mieszkania odkryłam "wielkich" bohaterów w sofie
No, ale o sso chozi? My tu sobie tylko tak ten, no... bo zwonek zazwonił... Proszę przeprowadzić rozmowę wychowawczą ze Stefano
Bo kiedyś na zawał zejdę
Catsitting to jednak zawód wysokiego ryzyka