Tadzio zadomowił się na dobre..
I to jest dobra wiadomość.. a zła jest taka, że w najbliższym czasie, najszybciej jak się da (jak się da złapać) jadę z Fumkiem do weta..
I niestety będzie to dla niego podróż, z której nie wróci..
Jest w coraz gorszym stanie, bardzo mało je, jest chudy jak nieszczęście.. ale nadal niedotykalski.. nadal jest kotem wolnożyjącym, mimo że w mieszkaniu..
Od dawna wiedziałam, że w końcu przyjdzie ta chwila.. i wiedziałam, że Fumek, skoro żyje na własnych warunkach, to odejdzie też na własnych - nie pozwalając sobie w żaden sposób pomóc..
No chyba, że w lecznicy stanie się cud i kot wreszcie zaufa..
Ale nie liczę na to.. niestety..
Będę próbować już dzisiaj zabrać go do lecznicy, bo wyraźnie widać, że cierpi..