Warto dodac, ze niestety kot z tego atykulu nie zyje, wiec jak dla mnie nie wyglada to zbyt optymistycznie
Stent u kota wprowadza sie od miedniczki do pecherza, omijajac moczowod (wiec calkiem to problemu nie rozwiazuje, bo wszystkie kamienie zostają w kocie, nie sa usuniete). Przy wszelkiej ingerencji w ukl. moczowy (szczegolnie nerek) zawsze trzeba sie liczyc z mozliwoscia infekcji. Wg SpecVetu, u tego kota to kamica spowodowala bakteryjny stan zapalny miedniczki nerkowej oporny na leczenie, ale czy rzeczywiscie przyczyną byla wylacznie kamica? Tego sie raczej nie dowiemy...
Tutaj jest odpowiedź, jaką otrzymalam na oficjalnym FB Specvetu (w komentarzach):
https://www.facebook.com/przychodnia.specvet/photos/a.1638104743129291.1073741828.1637763546496744/1969662033306892/Z wielką przykrością informujemy, że Bonda już z Nami nie ma. O ile zabieg wszczepienia stentu powiódł się i spełniał on swoją rolę, to towarzyszący kamicy bakteryjny stan zapalny miedniczki nerkowej okazał się być oporny na jakiekolwiek leczenie. Ze względu na pogarszający się stan kota została podjęta decyzja o eutanazji.
Niestety nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na wszystkie Pani pytania, część odpowiedzi może Pani uzyskać dopiero na wizycie kwalifikującej pacjenta do zabiegu. Rekonwalescencja i dalsze rokowanie w dużej mierze zależą od stanu klinicznego pacjenta, jego wieku, wyników parametrów krwi, stanu drugiej nerki, ewentualnie innych schorzeń towarzyszących, rasy. Należy pamiętać, że każda narkoza niesie ze sobą ryzyko powikłań śród- i pooperacyjnych, zarówno w przypadku krótkich zabiegów jak i tych dłuższych.
Raczej nie ma ryzyka odrzucenia stentu przez organizm. Naturalnym powikłaniem pooperacyjnym może (ale nie musi) być drażnienie pęcherza moczowego.
Może też nastąpić wysunięcie się końcówki stentu z miedniczki nerkowej i jego przesunięcie do pęcherza moczowego, przestaje on wtedy spełniać swoją funkcję i konieczne jest jego usunięcie.
Jestem tematem bardzo zainteresowana, poniewaz kilka miesiecy temu tez stwierdzono u mojego Dyzia kamien w moczowodzie. Kontaktowalam sie z roznymi znanymi specjalistami z dziedziny nefrologii, radiologii i chirurgii. Prawie wszyscy odradzali jakakolwiek ingerencje chirurgiczną w naszym przypadku - na ten moment, poniewaz kot klinicznie czuje sie dobrze, a nigdy nie wiadomo czy po takiej operacji nie bedzie gorzej... Bylam juz wlasciwie zdecydowana na zabieg wszczepienia stentu, powaznie rozwazalam podroz do W-wy w tym celu (nadal nie wykluczam takiej mozliwosci), ale troche o tym poczytalam i teraz mam wiecej watpliwosci - np. u ludzi czesto dochodzi do przesuniecia sie stentu i trzeba go wyjac lub wymienic, moga pojawic sie tez inne powiklania (czestosc ich wystepowania zalezy od rodzaju uzytego stentu), no i u ludzi zwykle taki stent starcza na ok. 6 miesiecy (znowu zalezy od rodzaju - sa tez i takie, ktore pacjent ma do konca zycia). W dodatku historia Bonda nie nastawia optymistycznie
Zastanawiam sie rowniez, kto w Trojmiescie moglby dalej prowadzic kota z wszczepionym stentem - podejrzewam, ze bylby to duzy problem nie do przeskoczenia
Z tego co sie dowiedzialam, to ponoc nie byla to pierwsza taka operacja w Polsce u kota i reakcja na stenty jest rozna, a efekty bywały od bardzo dobrych po wręcz tragiczne. Nefrolog z Olsztyna powiedziala, ze jesli kot czuje sie dobrze to ona nie ryzykowalaby, oczywście kontrolujac regularnie położenie i wielkość kamienia oraz miedniczki nerkowej. Wiekszosc specjalistow (wlasciwie tylko oprocz dr Neski) jest takiego samego zdania, wiec poki co, pozostalo nam systematyczne kontrolowanie (co 2 tyg) tego cholernego kamienia i nerek. Jak tylko cos zacznie sie pogarszac, to trzeba bedzie jak najszybciej podjac decyzje o operacji. Jednak boje sie, ze mozemy przeoczyc ten moment i bedzie za pozno
Strasznie trudne sa to decyzje
Slyszalam i czytalam, ze dr Galanty jest genialnym chirurgiem - niestety od niego jednego nie dostalam zadnej odpowiedzi. Natrafilam na artykul o kamicy moczowodowej u kotow (niestety platny), ktorego jest on wspolautorem. Opisany jest tam przypadek kotki, u ktorej z powodzeniem usunieto kamien z moczowodu - udalo sie to bez naruszania moczowodu poprzez cofniecie kamienia z powrotem do miedniczki (pod cisnieniem soli fizlogicznej - jesli dobrze pamietam) i stamtad usunieto kamien. Skopiowalam sobie ten material, bo po oplaceniu dostepny jest tylko przez 24h. Moze tez juz go Ania91 czytalas:
https://www.magwet.pl/mw/25601,kamica-m ... owa-u-kotaW przypadku Dyzia rozwazano jeszcze probe rozmasowania moczowodu i przesuniecia kamienia do pecherza i stamtad jego usuniecie, ale nie ma gwarancji, ze to sie uda. Poza tym, tez istnieje jakies ryzyko, ze podczas masowania dojdzie do uszkodzenia moczowodu, a wtedy tragedia gotowa