FunduszImmuno pisze:Asiu poszła dziś ostatnia rata. Jak dostaniesz wpisz się na wątku FI.
Dzięki Małgosiu. Zajrzę po powrocie do domu. Na tym kompie nie mogę.
Zimno. Wczoraj miałam nadzieję ,że będzie lepiej. Ale nie. Gary zamarzły. Woda to sopel.
Jak jestem popitolona to zaraz sama sie przyznam. Nie powinno, swoja drogą, to być zaskoczeniem.
Wracam z pracy. Jeszcze koty nakarmiłam. Wodę pozmieniałam. Poogarniałam gołębiowe poidła. Czyli chowałam na noc. Zaszłam do domu. Już deczko zła byłąm. Ot tak za całokształt. Tak ostatnio mam. Do tego ciągle zjeżdżająca mi z ramienia siata z kocim wyposażeniem nerwy psuła. Drzwi od domu otwarte. Już ciśnienie wzrosło. Nie znoszę pozostawionych otwartych wierzei. Janusz głuchy jak pień, telewizor rozkręca na maksa i każdy może sobie przydygać. Do tego drzemuta se walnie w ciągu dnia i można balować swobodnie. Danka, jeśli jest, to zamyka sie w pokoju i nawet domowfonu nie słyszy. O "gościach" nie wspominając. Nikt nie zauważy. Ukraść nie ukradnie taki ktoś ,bo nie ma co. Ale koty wypuści.
Mam ten szmergiel od wielu lat. Nabawiłam się go kiedyś jak sama z dzieckiem byłam. Janusz nie zamykał wychodząc do pracy i kilka razy stara kobieta o zawał mnie przyprawiała. Faceci też byli. Materializowała się w kuchni za moimi plecami wrzeszcząc do mego wystrachanego ucha
a jajca to kce . Nie kciałam więc pilnowałam by zakluczyc wsio. Był też pan od skorupek z jajek co łeb wsadzał pytajac o nie. Idrugi od chleba dla gołębi co włąził bez pardonu . Mój nie wierzący TZ-t też miał okazje z Waligórą zetknąć się. Pojawił się gościu pijany w drzwiach, zajmując całą framugę i czepił czemu w jego mieszkaniu siedzimy. TZ, chuchro, zmroził się mocno. Przez jakiś czas wszystko zamykał. Potem mu przeszło.
No więc otwieram otwarte drzwi. TZ w kuchni rzuca mi połową gębki
cześć. . Córka przeszła i też lakonicznie się przywitała. Jak dla mnie mają oboje dziwne miny. Prawie tajemnicze. Siat nikt nie podnosi z podłogi. Nawet koty nie wyszły.
Stało się coś? pytam.
Nie...eee... Ciągle myślę co mi nie pasi w przedpokoju. I MAM!
Co jest w łazience?
To znaczy?
No, co jest w łazience pytam? Kto kota przyniósł!?
Jakiego kota?
No tego co tam siedzi
Ale tam nic nie ma!
To czego drzwi od łazienki są zamkniete?!
Zapomniałem się i zamknąłem
Ty zapomniałeś się
TY?
Pobiegłam otworzyć bo nie wierzyłam. A tam faktycznie pusto. Tylko żwirek szwenda się po podłodze. I kuwety brudne. Ale tym czepnę się później. Nigdy, nigdy nie zapominają nie zamykać drzwi. Tylko ten jeden raz. Akuratnie w złym dla mnie momencie. U nas zamknięte drzwi oznaczają lokatora w łazience. Tak sobie to zakodowałam, że korytarz z zamknietymi drzwiami jest dziwnie dziwny. I taki podejrzany.