Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Blue pisze:Tak z ciekawości - właściciel ma jakiś obowiązek przedstawić hodowcy wynik sekcji zwłok (akurat kardiomiopatię to jak najbardziej żywemu kotu można zdiagnozować i sekcja nie jest potrzebna) i to jeszcze z toksykologią????
A kto ma pokryć koszty tejże które idą w kilka tysięcy?
Witek Nowak pisze:Jeżeli było to zawarte w umowie to tak - ma obowiązek przedstawić hodowcy wynik sekcji zwłok. I wykonać te badania na swój koszt. A tym bardziej jeżeli występuje z publicznymi oskarżeniami. Nawiasem mówiąc sekcja kosztuje 250 zł, wykonana na SGGW.
Blue pisze:Tak z ciekawości - właściciel ma jakiś obowiązek przedstawić hodowcy wynik sekcji zwłok (akurat kardiomiopatię to jak najbardziej żywemu kotu można zdiagnozować i sekcja nie jest potrzebna) i to jeszcze z toksykologią????
A kto ma pokryć koszty tejże które idą w kilka tysięcy?
DOPISEK: skoro nikt się pode mną jeszcze nie odezwał to skorzystam z okazji, jako że hodowczyni bohaterów wątku się pojawiła i jeszcze nieco podrążę temat, zadam kilka pytań, nie powinno w sumie być trudności z odpowiedzią na nie, zakładam że są one w jakiś sposób oczywiste, tylko mi do głowy nie wpadły.
A że ciekawska ze mnie bestia - to dopytam.
Czy w umowie kupna-sprzedaży kociaka w Pani hodowli są jakieś zapisy odnośnie tego iż w razie jego śmierci w dowolnym momencie nowy właściciel zwierzęcia musi przedstawić hodowcy ksero wyniku z sekcji z toksykologią? Co ta toksykologia ma wykazać i sprawdzić? Przy oddawaniu kota na taki rodzaj sekcji trzeba zaznaczyć czego toksykologia ma szukać. Każdy parametr jest osobno płatny.
Czy w tejże umowie jest również zawarte zobowiązanie do przedstawienia zaświadczenia o kremacji/utylizacji?
Czy w umowie jest zawarty również zapisek o tym iż w razie śmierci jednego z dwóch zakupionych kotów hodowca ma prawo kilka lat po zakupie żądać dokumentacji drugiego kota? Wcześniej się tym nie interesując?
Jakie jest wytłumaczenie dla takiego a nie innego (dwukrotnie wykonanego) wyniku badania genetycznego kocurka skoro jego rodzice podobno nie są nosicielami wadliwego genu?
Co jeśli właścicielka kocurka który umarł przedstawi zaświadczenie iż przyczyną śmierci była wada serca? Jego brat ma potwierdzone badaniami genetycznymi nosicielstwo którego nie powinien mieć wedle dokumentacji a więc szansa na to że jego brat miał to samo i mniej szczęścia jest ogromne.
Co wtedy?
Zostanie zdyskredytowana bo nie przedstawi wyniku sekcji z toksykologią?
Albo okaże się np. że wykastrowała kocurka dwa miesiące później?
Mocno mnie ta historia zaintrygowała, a że hodowczyni się odezwała i jak widać wątek śledzi - to chętnie poznam jej wersję.
alterhouse pisze:Blue pisze:Tak z ciekawości - właściciel ma jakiś obowiązek przedstawić hodowcy wynik sekcji zwłok (akurat kardiomiopatię to jak najbardziej żywemu kotu można zdiagnozować i sekcja nie jest potrzebna) i to jeszcze z toksykologią????
A kto ma pokryć koszty tejże które idą w kilka tysięcy?
DOPISEK: skoro nikt się pode mną jeszcze nie odezwał to skorzystam z okazji, jako że hodowczyni bohaterów wątku się pojawiła i jeszcze nieco podrążę temat, zadam kilka pytań, nie powinno w sumie być trudności z odpowiedzią na nie, zakładam że są one w jakiś sposób oczywiste, tylko mi do głowy nie wpadły.
A że ciekawska ze mnie bestia - to dopytam.
Czy w umowie kupna-sprzedaży kociaka w Pani hodowli są jakieś zapisy odnośnie tego iż w razie jego śmierci w dowolnym momencie nowy właściciel zwierzęcia musi przedstawić hodowcy ksero wyniku z sekcji z toksykologią? Co ta toksykologia ma wykazać i sprawdzić? Przy oddawaniu kota na taki rodzaj sekcji trzeba zaznaczyć czego toksykologia ma szukać. Każdy parametr jest osobno płatny.
Czy w tejże umowie jest również zawarte zobowiązanie do przedstawienia zaświadczenia o kremacji/utylizacji?
Czy w umowie jest zawarty również zapisek o tym iż w razie śmierci jednego z dwóch zakupionych kotów hodowca ma prawo kilka lat po zakupie żądać dokumentacji drugiego kota? Wcześniej się tym nie interesując?
Jakie jest wytłumaczenie dla takiego a nie innego (dwukrotnie wykonanego) wyniku badania genetycznego kocurka skoro jego rodzice podobno nie są nosicielami wadliwego genu?
Co jeśli właścicielka kocurka który umarł przedstawi zaświadczenie iż przyczyną śmierci była wada serca? Jego brat ma potwierdzone badaniami genetycznymi nosicielstwo którego nie powinien mieć wedle dokumentacji a więc szansa na to że jego brat miał to samo i mniej szczęścia jest ogromne.
Co wtedy?
Zostanie zdyskredytowana bo nie przedstawi wyniku sekcji z toksykologią?
Albo okaże się np. że wykastrowała kocurka dwa miesiące później?
Mocno mnie ta historia zaintrygowała, a że hodowczyni się odezwała i jak widać wątek śledzi - to chętnie poznam jej wersję.
W sytuacji kiedy nastąpiła nagła śmierci Zoollera jest potrzebna sekcja zwłok , ponieważ nie znamy przyczyny zgonu. O celowości badań toksykologicznych decyduje weterynarz wykonujący sekcje zwłok, pobiera wycinki , przeprowadza wywiad i w tym kierunku robi odpowiednie badania ( nie jest to zbyt kosztowne). Właścicielka kocurka mimo naszych prób kontaktu milczała. Dopiero z tego tu forum dowiedzieliśmy się, że kocurek nie żyje . Pani Sparow napisała na którymś z innych wątków, że kilka miesięcy po zakupie Zoollera zrobiła mu badania ( nie wiemy jakie) które wykazały wadę serca ( nie wiemy jaką). Dla nas to jest dziwne, że nigdy nam o tym nie wspomniała , nie przedstawiła badań i nie szukała pomocy. Dodatkowo też zastanawiamy się czy przeprowadziła badania obu kotom ( siostrze Zoollera- Zafirce) jeśli nie to dlaczego ?
Jeżeli rzeczywiście Zooller miał wykrytą wadę serca to przez okres ponad 3 lat powinien mieć odpowiednią opiekę weterynaryjną , chyba nic trudnego u weterynarza poprosić o historię choroby i ją nam przesłać. Na tą chwile nawet nie mamy w żaden sposób potwierdzonej śmierci kota, być może dostaniemy chociaż zaświadczenie o przeprowadzeniu eutanazji (wg opisu kot cierpiał) lub chociaż o kremacji .
Pani Sparow również na którymś z wątków napisała ,że miała kiedyś innego kocurka MCO (nie z naszej hodowli) który wg niej odszedł na HCM i tu też mija się z prawdą , ponieważ znamy tę historię z jej ust , gdzie powiedziała ,że kocurek wracając ze spaceru przewrócił się na trawniku , zapieniło mu się z pyszczka i już nie żył. Ten kocurek nie był leczony ani zdiagnozowany i również nie miał przeprowadzonej sekcji zwłok, wiemy to ponieważ o to zapytaliśmy. Wówczas Pani zapewniała nas, ze nasze maluchy nie będą kotami wychodzącymi (zaufaliśmy). Nas to bardzo niepokoi , że historia się powtórzyła. Tak jak wcześniej napisaliśmy Pani unikała kontaktu, naprawdę nie wiemy dlaczego , ponieważ bardzo chętnie utrzymujemy kontakt z osobami i rodzinami mającymi nasze kocięta, służymy im radą i pomocą w każdym momencie, zawsze znajdujemy dla nich czas.
Po tym co tutaj przeczytaliśmy to zwątpiliśmy czy w ogóle koty miały/ją odpowiednią opiekę weterynaryjną , szczepienia, odrobaczenia, kontrole itp.
Z niecierpliwością czekamy na dokumentacje medyczną potwierdzającą chorobę i przyczynę zgonu Zoollera.
A co do Pani pytania dotyczącego Zulusa i jego badań genetycznych , uważamy, że jest oparte na konfabulacjach hejterów i proponujemy poszukać naszą wypowiedź dotyczącą rodziców kocurka , zrozumieć i następnie zadać nam ponownie pytanie.
Pozdrawiamy
Witek Nowak pisze:Jeżeli było to zawarte w umowie to tak - ma obowiązek przedstawić hodowcy wynik sekcji zwłok. I wykonać te badania na swój koszt. A tym bardziej jeżeli występuje z publicznymi oskarżeniami. Nawiasem mówiąc sekcja kosztuje 250 zł, wykonana na SGGW.
A jeśli w umowie był zawarty obowiązek wykonania echa serca jak kot skończy określony wiek a właściciel sobie olał? Czy to nie jest rażące zaniedbanie?
Pomijam wynik testu genetycznego (hcm/hcm), nabywca powinien być bezwzględnie uprzedzony o takiej mutacji i związanym z nią ryzyku. I wtedy jego wybór - czy bierze kota "z dobrodziejstwem inwentarza" czy szuka innego. Ale to już sprawa etyki hodowcy.
alterhouse pisze:A co do Pani pytania dotyczącego Zulusa i jego badań genetycznych , uważamy, że jest oparte na konfabulacjach hejterów i proponujemy poszukać naszą wypowiedź dotyczącą rodziców kocurka , zrozumieć i następnie zadać nam ponownie pytanie.
Blue pisze:Witek Nowak pisze:A jeśli w umowie był zawarty obowiązek wykonania echa serca jak kot skończy określony wiek a właściciel sobie olał? Czy to nie jest rażące zaniedbanie?
Ale czy hodowca nie powinien zainteresować się tym na bieżąco a nie po 5 latach?
Gdyby właścicielka kocurka nie odezwała się na forum - to taki zapis byłby kompletnie - nomen omen - martwy. I oznaczałoby iż wystarczy urwać kontakt z hodowcą by z niczego nie musieć się wywiązywać.
Blue pisze:alterhouse pisze:A co do Pani pytania dotyczącego Zulusa i jego badań genetycznych , uważamy, że jest oparte na konfabulacjach hejterów i proponujemy poszukać naszą wypowiedź dotyczącą rodziców kocurka , zrozumieć i następnie zadać nam ponownie pytanie.
Nie bardzo rozumiem odpowiedź (uważamy, że jest oparte na konfabulacjach hejterów) - czy mogłabym prosić o wyjaśnienie tutaj?
alterhouse pisze:To proste, Pani zadaniem jest przedstawić dowód na to, iż oświadczyliśmy, że status genetyczny obojga rodziców miotu Z jest N/N.
W przyszłości zadając nam pytanie/a prosimy o to by nie zawierały żadnych insynuacji i opierały się na faktach. Na pytania z podtekstem w prosty sposób odpowiedzieć nie można, a nawet odpowiedź nie ma sensu.
alterhouse pisze:
A co do Pani pytania dotyczącego Zulusa i jego badań genetycznych , uważamy, że jest oparte na konfabulacjach hejterów i proponujemy poszukać naszą wypowiedź dotyczącą rodziców kocurka , zrozumieć i następnie zadać nam ponownie pytanie.
Pozdrawiamy
No ale to jest akurat, wg mnie, słuszne.kadziajka pisze:.....zatem czekamy z niecierpliwością na skany badań rodziców, skoro z taką skrupulatnością wymaga się od właściciela udokumentowania śmierci kota na chorobę, zakładam, zdiagnozowaną za życia.
Kazia pisze:Natomiast wyniki badań są na papierze, niepodważalne (mam nadzieję) dla żadnej ze stron.
kadziajka pisze:alterhouse pisze:
A co do Pani pytania dotyczącego Zulusa i jego badań genetycznych , uważamy, że jest oparte na konfabulacjach hejterów i proponujemy poszukać naszą wypowiedź dotyczącą rodziców kocurka , zrozumieć i następnie zadać nam ponownie pytanie.
Pozdrawiamy
no wyborne, na pewno laboratorium w niemczech również jest w zmowie z tymi hejterami z fejsbuków!!!11oneone oraz drugie laboratorium, które potwierdziło wynik
śledzę ten wątek od początku, bo również miałam kocurka MCO z kardiomiopatią, zmarłego ledwo po skończeniu roku, akuratnie nie z tej hodowli, lecz temat tych pojawiających się i znikających genów jest dla mnie fascynujący. i dziwnym trafem ja również skanów badań i echa rodziców mojego kociaka nie otrzymałam, z tym, że hodowla przynajmniej nie szła w zaparte i nie stawiała jakichś niedorzecznych, po 4 latach braku zainteresowania kotem, żądań... za to urwał się kontakt.
zatem czekamy z niecierpliwością na skany badań rodziców, skoro z taką skrupulatnością wymaga się od właściciela udokumentowania śmierci kota na chorobę, zakładam, zdiagnozowaną za życia.
Użytkownicy przeglądający ten dział: AGdansk, elmas, emilab. i 290 gości