Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Kinnia pisze:ale łajdactwo podszyte szantażem .... wkurw u mnie wyzwala natychmiast
Ewa.KM pisze:Milva a to nie jest tak, że szanujący się związek nie wyda rodowodu jak ciąża jest co 3 miesiące? Bo to by tłumaczyło fakt dlaczego tego "papierka" nie ma młodszy kociak
Evee pisze:Hej witajcie,
fantastyczny wątek i dzięki niemu trochę mi się lepiej zrobiło.
Ja z problemem zostawiłam narzeczonego. Wychodzę do pracy, żeby się nie stresować bo ja to za bardzo przeżywam i mam wrażenie, że rezydent przeze mnie zaczyna być bardziej agresywny.
Nasz rezydent to brytyjczyk - Ludwik. Ma 8 miesięcy, jest po kastracji i to jeszcze też głupkowate kocię nie ma wyczucia w gryzieniu. Wiele razy się przekonałam na sobie (gryzie tylko mnie, ale też
ma odruch ciumkania i też tylko na mnie, więc jak mniemam jestem jego drugim kotem) Ludwik jest niedotykalski. Głaskać można na jego warunkach i nie zawsze. Jest wiecznie blisko, ale na dystans. Nie jest to typ śpiący w łóżku i na kolankach. Postanowiliśmy jednak się dokocić, bo nam go szkoda, bo nie zawsze mamy dla niego czas i tak dalej i tak dalej.
Ogólnie przemyślana decyzja. Padło na jego brata z kolejnego miotu. Przywieźliśmy Gustawa w niedzielę wieczorem. Ludwik syczał i się złościł, dostał z nerwów biegunki. Jednak rozpoczeliśmy izolację.
Następnego dnia to już płakałam. Ludwik drapie do małego, mały wyje za drzwiami, no po prostu tragedia. Rezydent dalej biegunka (jedna kupka dziennie, ale przerażająca). Zaczęłam się martwić, że zamiast na plus, to wszystko jest nie tak jak miało być.
Karmiliśmy je po obydwu stronach drzwi. Najpierw rezydent, potem maluch. Wymienialiśmy pokojami. Ogólnie wszystko jak w książce. Niestety we wtorek już znalazły metodę na zabawę. Przez szparę w drzwiach. A potem po uchyleniu drzwi od pokoju małego, ten zwiał i się zaczęło...
Najpierw ekstra. Bez syczenia, ciekawość typowa, pacanie łapkami. No zapowiadało się ekstra. Do momentu aż Ludwik się oswoił i zaczął traktować małego jak żywą zabawkę. Rzuca się i gryzie, mały się broni i wyje w niebogłosy. Kiedy krzyknę przestają, no chyba że Ludwik już się bardzo nakręci. Potem są rozdzielani. Od wtorku mają ze sobą kontakt pod bacznym okiem. Jednak nieco mniejszy niż wcześniej, bo boję się że duży wreszcie coś małemu zrobi, a tym bardziej że on nie patrzy.
Powiedzcie mi proszę, o ile ktoś tu zajrzy, jak widzicie szanse na dokocenie w takim przypadku? Czy też karać za ataki łazienką? Czy jest szansa?
Warto kupić feliway, czy coś podobnego?
ps. Kupa Ludwika wraca powoli do normy. Minęło zbyt mało czasu żeby określić co i jak.
milva b pisze:Tak, tak, na tym forum, Samira33, klep po ramieniu i przytulaj zarówno samych rozmnażaczy pseudokotków bez papierów jak i kupujących u nich, którym żal wydać ciut więcej na prawdziwego rasowego kota.
Hodowcy zarejestrowani są feeeee. Pseuduchy niech rządzą
Samira33 pisze:milva b pisze:Tak, tak, na tym forum, Samira33, klep po ramieniu i przytulaj zarówno samych rozmnażaczy pseudokotków bez papierów jak i kupujących u nich, którym żal wydać ciut więcej na prawdziwego rasowego kota.
Hodowcy zarejestrowani są feeeee. Pseuduchy niech rządzą
Milva b, koty bez papierów nie są pseudokotami. Są takimi samymi prawdziwymi kotami jak Twoje koty z papierami.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 158 gości