Szkoda ze ta wetka nie robi cięciem bocznym. To jest absolutna rewelacja.
Miśka miała sterylkę przy cesarce martwych płodów, więc cały brzuszek rozcięty,na szczęście ładnie się goiła,nie miała choroby kubraczkowej, wręcz w kubraku wychodziła na ogród -pod nadzorem ofc. Menda z kolei była sterylizowana późno, jej właścicielki wyprowadziły się, "zapominając" o kotce - miała wówczas minimum 3 lata, ale podejrzewam że więcej. Mała przybiegała do mnie dożywiać się, wówczas jeszcze nic nie wiedziałam, miała elegancką obróżkę z kryształkami - sądziłam, że wlaścicielska, ale ...jak zaczął rosnąć brzuszek, zaczęłam szukać wlaścicieli. Zanim znalazłam - sama trafiłam do szpitala. Jak wrócilam - kota już była chudziutka. Kocięta przyprowadziła po raz pierwszy, jak miały ok 6 tyg.
5 . Początkowo przyprowadzała je tylko na jedzenie, ja odnalazłam człowieka, który się do niej trochę przyznawał, dostałam zrzeczenie się kotki, a Menda wprowadzila się z potomstwem na moje podwórze były już tylko 4, największego z miotu, rudzielca, wzięła jakaś kobieta z drugiego końca ulicy.
Kocięta były totalnie dzikie, Menda - pół dzika. Odchowała je na podwórzu (dziennie szło ok kg mięsa
), a potem byla szybka akcja, przy pomocy zaprzyjaźnionych, tu poznanych dziewczyn. Klatka lapka, klatka kenelowa, kocięta przy pomocy jednej koleżanki pojechaly wpierw do weta,a później do drugiej koleżanki na socjalizację, Menda następnego dnia na sterylkę. Ta wetka robi bocznym ale była możliwość, że Mendzinka już zaciążyła (kocięta miały 13 tyg), więc tradycyjne. No i zonk - po kilku dniach, jak zdjęłam jej kaftanik, okazało się, że wylazła jej przepuklina, mimo, że była szyta specjalnym szwem dla kotek wolnożyjących, że miała dość obcisły kaftan, do tego była zamknięta w kenelowej klatce, bez żadnej możliwości skakania. No i była reoperacja, znów klatka w garażu...Menda była do adopcji, ogłaszałam ją gdzie się dało...w końcu została, chłopacy ją zaakceptowali (ona ich nie
), z Miśką wciąż toczą walki, takie raczej psychologiczne, królowa wszak może być tylko jedna.
Z kolei kotka mojego syna, z mojego polecenia miała sterylkę boczną, u tej samej wetki. Praktycznie po wybudzenie kotka była "nówka nierdzewka nieśmigana". SZOK.
BTW - to właśnie ta kotka lała na wszystko, do lóżeczek dzieci, na kuchenny stół, zalała laptopa i komputer....
Dural pisze:Wczoraj wieczorem była niemiła akcja dla mnie - leżała w nogach ( moich ) była głaskana i chyba zahaczyłem o podbrzusze co poskutkowało podrapaniem i lekkim podgryzieniem dłoni.
Moja wina ale potem już jej nie wpuszczałem na kanapę - mam nadzieję, że coś tam utkwiło, że nie gryziemy ręki
Większość kotow uważa podbrzusze za strefę tabu. Nawet tych 100% miziaków i przylepek, wywalających brzuch w trakcie spania. A ta kotka jeszcze tak naprawdę Was nie poznala, ona wciąż się adaptuje. Trzeba to uszanowac. I nie, nie zrozumiala, że ręki się nie gryzie. Ona dała tylko znać, że nie życzy sobie dotykania TAM. I przy podobnej sytuacji zrobi to samo. Ew, jak bardziej zaufa - warknie i ucieknie.(królowa Miśka żre bez pardonu, jak nie ma chęci, a u weta przy USG nie musiala być sedowana, bo rozlożyła się jak na plaży, dziewczyny zrobily zdjęcia
,Menda natomiast poddaje się lubością, póki śpi...aż wreszcie do niej dociera, co się dzieje w realu i wówczas jest wrzask wq...ego kota i atak, a potem ucieczka).
Nie sądzę, że ugryzła Cię mocno, raczej złapała zębami ( mogło - i miało - zaboleć), ale ran szarpanych nie odniosłeś, ew jakaś dziurka po kle. Wystarczy polać wodą utlenioną.