lepiej nie zazdrościć
dobrze w tyn sensie, ze nic sie szczególnego nie dzieje
Elbert drapnął sie, lub ktoś go drapnął przy oku, troszkę, ale jego trudno pomacać po pysku - wiec nawet nijak mu to dotknąć -wygląda że dobrze się goi
Patmol ma jakieś maciupkie strupki, i nie będę mu jakiś czas dawać kurczaka -taki mam plan -nie drapie tego, ani nie rozdrapuje
dzisiaj rano koty dostały wątróbkę z indyka, i wszystkie koty były zachwycone oprócz Pumby -który miny robił zdegustowane, płakał prawie wniebogłosy -bardziej sie kłócił, niż płakał
i dostał żołądki
Caillou sie brzydzi wątróbką, wiec tez dostała żołądki i kilka łap z kurczaka, bo lubi
a Sweetie uwielbia jedzenie, które chrupie w zębach, jak dostaje samo mięso bez kości - to zje i dalej sie rozgląda za jedzeniem, bo według niej jedzenie powinno chrupać w zębach więc dostała kawałek grzbietu z kurczaka, takiego na rosół, tez łapę z kurczaka i trochę żołądków dla równowagi, żeby nie było samych kości
wieczorem pewnie będzie indyk, kto wie, co akurat kupię
idę do sklepu teraz codziennie i patrze co jest w dobrej cenie, dobrze wygląda, i dobrze sie komponuje z poprzednim posiłkiem
na rano dla kotów musi byc coś, vo koty szybko zjedzą, czyli podroby albo samo mięso, i nie wołowe - bo nie mam czasu ich pilnować, zeby im Sweetie wszystkiego nie zjadła
wiec muszą zjeśc w tym czasie, kiedy ona je
a wieczorem czy w weekend może być z kośćmi czy mielone , czy wołowina
czytam teraz po kawałku książkę
naucz się kocie https://www.czarnaowca.pl/poradniki/nau ... p956193672bardzo nierówna książka
bo są kawałki ciekawe , i sa kawałki całkiem beznadziejne
autor w ogóle wychodzi z założenia, że koty raczej nie lubią towarzystwa innych kotów, chyba że od małego sa do innych kotów przywyknięto, albo spokrewnione, albo maja takie predyspozycje genetyczne
i że bardzo, bardzo jest trudno trzymać w domu dwa lub więcej kotów bezkonfliktowo, i że wtedy każdy kot powinien mieć zapewnione wszystkie zasoby oddzielnie (kuwety, miski itd, drapaki zabawki)
bo o ile się zgadzam z samym założeniem, że koty nie sa nadmiernie towarzyskie, i większość z nich wcale nie pragnie kociego towarzystwa na swoim terenie
większość, co znaczy że niektóre sie z takiego towarzystwa ucieszą
bo oczywiscie sa wyjątki, ale bywają koty które w ogóle kochają inne koty (jak mój Tymoteusz) i koty które jednego kota zaakceptują a innego już nie - wtedy trzeba pomyśleć nad dobrym wyborem drugiego kota
to jednak autor za bardzo demonizuje i przesadnie ostrzega przed braniem kotów z ulicy czy ze schroniska, bo nic o nich nie wiadomo, bo nie można zobaczyć czy ich matka była uprzejma dla ludzi i przyjacielska dla innych kotów, a o ojcu to juz zupełnie nic nie wiadomo, i to jest bardzo, ale to bardzo niebezpieczna sytuacja według autora
i zdaniem autora najlepiej takiego kota nie brać do domu
to znaczy wiadomo, że jak sie bierze kota z ulicy, to sie nie zna jego rodziców
i rzeczywiscie może być łatwiej wychować kotka z dobrej hodowli, gdzie kot jest socjalizowany i zna sie jego rodziców
ale przecież koty z tzw ulicy tez bywają spokojnie, sympatyczne i przyjacielskie - jak przykładowo mój Tymoteusz, kot z ulicy, którego rodziców nie widziałam, a kot jest genialny i z wyglądu i z charakteru
no i w tej książce autor podkreśla, ze kot w domu zawsze nowego kota, ktory się pojawi w domu, potraktuje jak intruza, i że koty nie potrafią pokazać nowemu kotu (przyniesionemu do domu, obcemu) że nie mają złych zamiarów, bo nie maja tego w repertuarze zachowań
a przecież potrafią,
bo wiele razy to obserwowałam, jak przynosiłam nowego całkiem obcego, dorosłego kota do domu, i moje koty po kolei do niego podchodziły i całym ciałem pokazywały, że nie mają złych zamiarów - i jakby sie witały
i te nowe koty, w większości wypadków, to odpowiadały tym samym też pokazywały, że nie mają złych zamiarów, ze sa wystraszone, ale ze rozumieją powitanie
wiec dziwna ta książka,
chociaz ma ciekawe momenty, te dotyczące szkolenia kotów; w sensie kontaktów człowieka z kotem