Lifter pisze:Dzień jak codzień.
Wracam do domu, z łazienki capi, bo nasrane a sadzac z tego ze kupa jak autobus, to Mopika.
Ide do kuchni - miseczki puste, wiec sie ciesze ze niejadki sporo zjadl... i tu wdeplem w kociego pawia (na pewno Mopik), a drugiego na szczescie dostrzeglem odpowiednio wczesniej. Sprzatam to, sprzatam naszczanie pod moim biurkiem (wiadomo kto), sprzatam kuwete. Gdy skonczylem zmiatac zwirek dookola przylecial Kropek i naszczal. No i zagrzebal, czyli wywalil cwierc kuwety poza kuwete. Posprzatalem. Zmierzylem Mopikowi glukoze, dalem zryc obu, przygotowalem sobie strzykawke z dawka insuliny... za pol godziny zastrzyk, ale w te pol godziny moge sobie odgrzac obiad. Moze zdarze zjesc zanim trzeba bedzie kluc Mopika. A, jeszcze z zamrazarki porcje miesa na kolacje dla futrzakow wyjac i wode uzupelnic, bo odkad ma cukrzyce, Mopik zlopie ja jak smok.
Dzien, jak codzien.
super dzien fajnie opisujesz, tak bezpardonowo