Nie wyczaiłyście sarkazmu

Małżon myśli, że w dwie godziny zawrócił rzekę i że to on jest za to odpowiedzialny. A nie wie, że koty zaskoczyły wcześniej, kiedy pisałam, że jest przełom. M. przyszedł, dwie godziny poświęcił kotom i uznał, że robotę zrobił

A niech żyje w tej nieświadomości
Dzisiaj znowu Kubisław raczył się obudzić, kiedy na za oknem panowała noc. Poszedł do salonu i raźnym krokiem wrócił taszcząc materiałową piłeczkę z dzwonkiem i wskoczył na moje łóżku, z którego uprzednio wyszedł i zaczął dokazywać. Powiedziałam - o nie mój Paniczu! Dzisiaj mi tego nie zrobisz! Zabrałam miosiowate futro pod pachę, razem ze znienawidzoną a osobiście podarowaną, zabawką i zabrałam do salonu, gdzie wrzuciłam mu piłkę i zamknęłam drzwi. Baw się! Za chwilę patrzę - Tośka pod tymi drzwiami sterczy. Otwarłam, wepchnęłam ją, zamknęłam. Pogratulowałam sobie sprytu. Wróciłam do łóżka i próbowałam zapomnieć o małych kotkach zamkniętych w salonie, o błyszczących oczkach wlepionych w drzwi. Powiedziałam "Bzdura!" niczym Ebenezer Skrucz, z Opowieści Wigilijnej Carola Charlsa Dickensa, którą właśnie czytam, obróciłam się na drugi bok i zapadłam w sen myśląc o nieszczęsnym ekspozytorze, który muszę od nowa sfotografować i to sprytnie.
Rano o 8 wstał m. otworzył drzwi biednym, małym kotkom, a te nie zwlekając dłużej, przybiegły do mnie i zaczęły hasać po mym łóżku.
Łóżko nie jest duże, tylko tak się wydaje na zdjęciu. Tak naprawdę to łóżko dla krasnala. Pierwotne wymiary to 120x200 ale m. mi skrócił je, bo chciałam mieć je na tej ścianie na której jest i ma długość 170 cm, a będzie miało jeszcze mniej, bo znowu wychodzi za futrynę przez nowy kaloryfer. Ale dla mnie to duzo. Ja i moje koty mamy aż nadto miejsca. Możemy się wyciągać we wszystkie strony
Co do samych kotów - obecnie mam trzy wyjce

Widać taki mój los, żeby postradać zmysły!
I teraz male wszędzie hasają razem. Wprawdzie Tosia nie daje się namówić na zapasy. Obawiam się, że Kubuś nie będzie taki delikatny jak Marysia, ale może MArysia go przetrzepie i się nauczy.