I jeszcze jeden cudowny akcent,by było miło,wigilijnie
Rano nadeszły życzenia od Pani i biało-czarnego kocia zabranego spod sanatorium.
To ten duży kocio,który siedział na parapecie okna,a nikt go nie chciał wpuścić do środka,by się ogrzał.
Tak tam tkwił:
A dziś szczęśliwy,najedzony,w ciepełku.Zaczął się pięknie bawić.
Może to jego pierwsze Święta w swoim,prawdziwym domku? Gdzie się nim cieszą,głaszczą,robią zdjęcia. Dziś przyjdą wnuki, będą się bawić.Jest kochany,nie będzie przeganiany,nikt nie wyrzuci na mróz jak dotąd...
Ponoć oprócz tego,że kocha jeść, jest strasznym gadułą. Wczoraj jak Pani robiła rybę-nie odpuszczał, gadał i gadał. No a jakże,w końcu chłopak znad morza,co ma ryb nie lubić
A jak poczuł zapach,to się tak upominał,że ho,hooo!
i tak się teraz kokosi
i pierwszy raz widzę,że on się umie bawić.Tam tylko siedział ,albo prosił o żarcie. Myślałam,że to taki dojrzały kocur,a tu bawi się jak kocię!
Jakaż radość.Zabawa wstążeczką!
i gruba dupcia jaka radosna
Spokojnych Świąt!