Kilka dni temu byłam u pingwinka przywiezionego z Sobieszewa i wyadoptowanego w sekundę, "na wariata".
Po szczepieniu niestety się rozkichał i rozłzawił. Także odwiedził już Panią Doktor. Pierwsze wieści spowodowały ,że włosy stanęły mi dęba. Na pierwszej wizycie Pani Doktor (polecana na miau,co spotęgowało mój szok)powiedziała,że trzeba zrobić testy . Ok. Tylko po co? Skoro kot jest jedynakiem.Co to zmieni? Oprócz tego,że jak wyjdą dodatnie,wystraszą opiekunów. Ale to jeszcze było teoretycznie ok. ,choć wg mnie praktycznie jakąkolwiek diagnozę się robi po coś,a czemu służyłaby akurat ta wiedza? Teraz?Chyba,żeby mi ewentualnie oddać dodatniego kota,żebym mogła całkiem usprawiedliwiona swobodnie targnąć się przed świętami skacząc z balkonu
Drugi szok,to informacja ,że kot ma zapalenie dziąseł i za kilka lat musi mieć usunięte zęby
To mnie ścięło z nóg. Zadzwonił do mnie opiekun i grobowym głosem to wydukał. Nie wiedziałam jak pocieszać
. Przecież to młody kot,tegoroczny,z wiosny,może 8-9miesięczny,nie można wyrokować w takim wieku o losach uzębienia za kilka lat...Zwłaszcza na pierwszej wizycie? kiedy wet widzi zwierzę po raz pierwszy w życiu
? Ja oglądałam ten jego dziób. Czerwona linia dziąseł i tyle. Bialutkie ząbki,zero osadu.Do tego może to skutek infekcji. Dla mnie najważniejsze na tej wizycie byłoby podanie antybiotyku i kropli do oczu. Kropli nie dostał. Mimo łzawienia,mrużenia i rozmiękczonej spojówki
Pani Doktor nie zaleciła,więc Pan nie będzie przecież jej dyktował,co ma robić. No tak,tego nie przebiję argumentami,bo wiedza weta świętą jest. Uodparniacz Veto-Mune zawiozłam.Podają. Transporterek też zawiozłam,Państwo zapłacili. Poprzednią kotkę jakoś inaczej transportowali. Na taką formę u tego kota nie chciałam się zgodzić,choć sama nosiłam go na rękach nie raz w Sobieszewie,przez cały cmentarz i pół osiedla. Taki łagodny kocio,ale wolałam ,by w Wwie nie ryzykowali.Zgodzili się.
Dziś byli na kontroli.Jeszcze antybiotyk. Kropli wciąż nie
Z super wieści. Zrobili testy. Wyszły ujemne
Umówili kocia na kastrację na początek stycznia.
Uff.
Kochają tego kocia,choć już zsikał się na łóżko i na torby podróżne
A wczoraj zwalił karnisz. No cóż chcieli młodego kota,to mają
tak kokosił się przez całą moją wizytę ,a Pani poklepywała po pupce czule:)
Nie umie spać na czymś biedak.Wybiera gołą podłogę ,albo ceratę na stole. Zapraszają do łóżka,tłumaczą ,że pieski śpią na podłodze,anie małe kotki,ale nie chce skorzystać;) Biedne te koty.Doświadczone źle. Nie mają ciepełka pod dupką ,kocyków,to potem nie wiedzą co z tym robić. A może mu też za gorąco,skoro całe życie na dworzu:( Dobrze,że to już przeszłość