Udostepniam wydarzenie kolezanki z pracy. Nie ma serca kociaka wyslac do schroniska. Wyleczyla go z chorob, ktorych pozbyc sie juz mogla, pomozcie znalezc Mikolajowi dobry dom
https://www.facebook.com/events/373413346416786/Cała historia zaczęła się 6 grudnia w Mikołajki. Wieczorem dostajemy wiadomość od znajomej, że pod sklepem w Prażmowie od trzech dni siedzi kot. Od trzech dni pada deszcz ze śniegiem, a pracownicy sklepu nawet nie myślą wpuścić do środka kota, żeby się ogrzał. Na apel znajomej nikt nie odpowiada, a my nie możemy znieść myśli, że kociak spędzi kolejną straszną noc na dworze. Zapada decyzja - bierzemy kota do siebie. Dzięki wspaniałym dobrym ludziom kot zostaje zabrany spod sklepu i dowieziony nam do Warszawy. Tak poznajemy MIKOŁAJA, bo jakże inaczej mielibyśmy go nazwać?
Mikołaj od pierwszych chwil daje się poznać jako przesympatyczny, przytuliński i gadatliwy młody chłopak. Od razu wieziemy go do całodobowej lecznicy, aby ocenić jego stan. Mimo świetnej prezencji okazuje się, że Mikołaj ma świerzb, pchły, zapalenie górnych dróg oddechowych, zapalenie przewodu pokarmowego, zapalenie spojówek i ranę za uchem. Ale co tam! Przecież ze wszystkim damy sobie radę, przecież Mikołaj to już NASZ kot, już prawie członek rodziny. Nie ważna fortuna którą w kilka dni zostawimy u weterynarzy...
W domu mamy już kotkę Umę i suczkę Rózię, a więc dla bezpieczeństwa stada umieszczamy Mikołaja w pustym mieszkaniu, którym dysponujemy jeszcze przez jakiś czas. Jeździmy do niego codziennie przedzierając się przez warszawskie korki, pomaga nam także nasza kochana sąsiadka Krysia. Mikuś prawie codziennie jest u weterynarza, co strasznie przeżywa, ale po niedługim czasie okazuje się, że wszystkie Mikusiowe zapalenia idą precz, pchły się wyniosły, w oczkach nie widać śladu łez, ranka pięknie się goi a uszka już prawie nie swędzą. No normalnie happy end! Tylko brać Mikusia do właściwego domu i socjalizować z resztą stada.
Ale okazuje się, że happy endu nie będzie...Testy Mikusia na
FIV i FeLV są dodatnie i Mikuś nie może zostać z nami......................
Cios? Mało powiedziane...Przecież Mikołaj już był nasz, już go pokochaliśmy. Niestety Mikuś nie może żyć z naszą kotką, gdyż mógłby ją zarazić.
Życie kotów z FIV i FeLV jest jedną wielką zagadką. Zarażony kot może dożyć późnej starości bez żadnych objawów i umrzeć na coś zupełnie innego, może także rozwinąć chorobę i odejść dość szybko. Tego się nie przewidzi. Tak samo jak nie da się przewidzieć ścieżki zdrowia ujemnych kotów - możemy je adoptować jako zdrowe a po chwili okazuje się, że potrzebują specjalistycznego leczenia. Na chwilę obecną Mikołaj jest młodym ok. 2 letnim (jeszcze nie wykastrowanym), zdrowym (ale dodatnim na FIV i FeLV) kotem. W dodatku jest kotem idealnym! Jest bardzo "pro-ludzki", cały czas ociera się o człowieka. Uwielbia być głaskany. Komunikuje się, gada jak najęty, ale ma delikatny i cichy głos, więc absolutnie nie jest to irytujące, jedynie urocze. Jest bardzo grzeczny, niczego nie niszczy, nawet nie wskakuje na meble. Załatwia się tylko w kuwecie.
Serce nam pęka, że musimy stracić tak wspaniałego przyjaciela, ale niestety nie mamy innego wyjścia, chociaż "przewałkowaliśmy" z mężem wszelkie opcje jakie przyszły nam tylko do głowy i bilans wychodzi zwyczajnie na nie...Nie jesteśmy w stanie zatrzymać Mikołaja. Mikuś cały czas przebywa w pustym mieszkaniu co absolutnie nie jest dla niego dobre, pomimo że już na niego nie pada, ma pełną miseczkę, swój kocyk i zabawki. Ale to nie są warunki dla kota! To nie jest życie dla niego ani dla nas! Tym bardziej, że niebawem już nie będziemy mogli dysponować tym mieszkaniem.
Mikuś może przebywać w domu w którym będzie jedynym kotem lub w domu z innymi kotami dodatnimi na FIV i FeLV.
Może właśnie Ty wzruszysz się jego losem i dasz mu kochający dom? Mikołaj został już dwa razy oszukany przez człowieka i przez los. Pierwszy raz kiedy został wyrzucony na ulicę (bo Mikołaj na pewno był już kiedyś domowym kotem), drugi raz kiedy okazało się, ze nie może zostać ze mną i moim mężem, pomimo tego że oboje tak bardzo go pokochaliśmy...
Gorąco zachęcam do odpowiedzialnej adopcji naszego kochanego Mikołaja.
Kontakt przez messenger
mail
zuza.sikorska@gmail.comtel. 667 300 519
a tu filmik jak się bawi
https://www.facebook.com/zuzia.sikorska.3/videos/1730694006964530/