aga66 pisze:ser_Kociątko pisze:A ja uważam, ze jest coraz lepiej. Wcale nie było zle, a teraz jest bardzo dobrze, jak na to przypominam, że to dopiero minęły 24h...
Kubuś je, kuwetuje w przedpokoju, myślę, że nie będzie już żadnych wpadek, ale zostaw kuwetę jeszcze w salonie w razie czego
Najważniejsze to zachować spokój i umiar we wszystkim.
Marzenia, jest mi też bardzo przykro, że uważasz, że Ci kotów w domu Klaudii... Tego nawet nie sposób skomentować.
Klaudia się stara, stresuje, chce dla każdego kota jak najlepiej a Ty wyskakujesz z czymś takim...
Dziewczyny szkoda czasu na dyskusje, które nic nie wnoszą do sprawy. Każda chce dobrzez a emocjonalnie reagować ma i Klaudia i serkociatko bo one są wybawicielkami Kubusia. Powiem jedno - chciałabym być kotem Klaudii jesli miałabym wybór oczywiście. Kubuś jest wzruszający i Klaudia tak ładnie o nim piszesz. Czy jest dużo mniejszy od Tosi? Masz cudne kotki, każdy w innym stylu. A tak w ogóle to wita się cicha twoja podczytywaczka, czytam Cię od pierwszego wątku...od Maciusia.
Ojej bardzo dziękuję bardzo mi miło
Kubuś jest mniejszy od Tosi o połowę. Tosia to już przepiękna wyrośnięta panna i myślę, że już nie urośnie, choć jest malutka. Waży pewnie ok 3,3 kg. W porównaniu do Marysi różnica jest, bo Marysia to 5,4 kg. A Malutek waży ok 2 kg. Jest leciutki jak piórko. W jego oczkach jest nadzieja. Jak na mnie patrzy, to widać, że chciałby się przytulić, ale nie wie czy może, czy mu wolno. Wtedy oczy mi mokną od łez, nawet teraz jak to piszę Już skradł moje serce i nie wyobrażam sobie robić zimnej popisówy, żeby jego trzymać na dystans a na jego oczach faworyzować rezydentki, żeby mu pokazać, że on musi się wkupić. Na litość - on jest dzieckiem. I to w dodatku po przejściach. Rozumiem jego uczucia. Na pewno nie wie jaki będzie jego los, czy znowu gdzieś pojedzie, a może znowu zostanie wyrzucony. Marysia teraz pokazuje fochy, ale to są fochy pewnej siebie pani domu. Takie jak były wcześniej fochy Kitusi. Ale kiedy przyjechała Tosia to Marysia jeszcze nie miała zbudowanej pewności siebie, albo i miała, ale bardzo kruchą. Tak kruchą, że rozsypała się w drobny mak. Nie wiem, ale ja mam jakiś siódmy zmysł - poczułam jej uczucia, że ona myślała, że ją wyrzucę z domu, zastąpię Tosią. Ale tak się nie stało. Podoba mi się obecne zachowanie MArysi
Teraz trzeba zbudować też poczucie bezpieczeństwa i szczęścia w Kubusiu. Serce mi pęka na myśl o tym co przeszedł. Przecież nie był kochany, był wyrzucony. I myślę, że bity i przeganiany. Boi się jak ktoś idzie w jego stronę, jeszcze bardziej boi się jak wyciąga się do niego rękę. Kiedy chcę go przytulić to się szarpie i wyrywa. Uspokaja się jak zamiast go zbić to go głaszczę. Wtedy chce więcej pieszczot. Jak siedzę na kanapie to przychodzi i patrzy z nadzieją. Wtedy pokazuje mu gestem, żeby wskoczył to wskakuje i wywala mi brzuszek do głaskania.
U Asi znalazł wspaniały dom. Był kochany przez inne koty. Sam pokochał inne koty. U mnie zaczyna od nowa. Znowu zaczyna od nowa Nie mam w sobie takiego wyrachowania, żeby dzielić koty na te które zasługują na uczucie bardziej a na inne, które zasługują na mniej. U mnie każdy jest mocno kochany. Jak tulę kota to wylewam z siebie całą miłość na niego. Każdy jest tak samo ważny i może dlatego żaden kot nie jest zazdrosny o drugiego. Bo nie jest Obecnie chodzę od jednego do drugiego i trzeciego i mogę tulić i nikt nie syczy.
Marysia weszła do salonu i zaczęła oglądać i wąchać wszystko czego malutek dotknął. A Malutek siedział i patrzał na nią, ale że na białym legowisku to Marysia go nie widziała. A jak w końcu zobaczyła to zaczęła syczeć i buczeć, ale tak sobie. Mały uszki ściągnął. Chciałam przekupić MArysie przysmakami, ale nie chciała ich. Uciekła do przedpokoju na szafkę gdzie leży książeczka zdrowia Kubusia otwarta a w niej jego bilet. Tak Asiu - nie wyrzuciłam biletu Został jako pamiątka. Wiec MArysia ciągle chodzi do tej książeczki i wącha ten bilet, żeby wywąchać skąd ten mały, biały, paskudny i bezczelny malec przyjechał
A Tosia? Tosia się boi. Ale nie od wczoraj Tosia się boi. Tosia się boi każdego kto przychodzi do naszego domu. Boi się moich siostrzenic, które nigdy przenigdy jej nic nie zrobiły. I jak przyjeżdżają na wakacje to Tosia tydzień siedzi w wersalce. Czy to znaczy, że mają nie przyjeżdżać? Nie. To znaczy, że trzeba zrobić tak, żeby Tosia przestała się bać. Po czasie Tosia jak ręką odjął - nie boi się już wcale. Dziś przecież jeszcze pół dnia spędziła z Kubusiem patrząc na jego zabawy. Była pół metra od niego a bywało, że i nos w nos. Ale się okazało, że Kubuś to nie zabawka i ją widzi i biedak myślał, że już pora na zabawę i pogonił Tosię, a Tosia uznała to za napad.
Na szczęście, gdzie ja tam i Tosia. Więc mąż bawi się w salonie z Kubusiem, a ja wzięłam Tosie do łazienki i tam z Marysią pobyłyśmy trochę. Nakarmiłam Tosię i przypilnowałam, żeby skorzystała z kuwety i zabrałam ją teraz do mojej sypialni. Siedzi sobie na łóżku.
O i przyszedł też Kubuś.
Powoli zaczynamy się śmiać z tej kupy. Naprawdę mam 7 zmysł. Od paru lat chce wyrzucić tą okropną wersalkę zniszczoną już, ale wciąż szkoda mi kasy na nową, bo jak i nowa wersalka to i nowe meble. No, ale... zawsze wybieram zakupy foto. I tak co kto do nas przyjdzie to przepraszam za ten okropny pokój. No i dobrze, że zwlekałam. Bo mały narobił właśnie tam. Nie żal mi tej wersalki. A jakby to była nowa to... wiadomo
No więc mówię do m. - czy to nie zadziwiające, że Kubuś sam odkrył drogę na szafę do kociego pokoju? Skąd on mógł wiedzieć, że to miejsce dla kotów? I w ogóle, że ze wszystkich miejsc w mieszkaniu wybrał moją sypialnie jak wszystkie moje koty. Moją! Przy mamie chce być
A m. się wyrwało - do mnie też przyszedł, mnie też wybrał! - i ugryzł się w język. I my oboje - taa, żeby Ci na łóżko nasrać
Kubuś nie ma problemu z chodzeniem do kuwety. Przed chwilą tu był i znowu poszedł zrobić siku do kuwety w przedpokoju. Nie chodzi do tych na "odludziu", tylko do kuwety głównej.
Dorwałam się do komputera to się od razu rozpisałam
aha i Kubuś się myje Asiu mówiłaś, że się nie myje. Leżał przed kominkiem pojedzony, wybawiony, wysikany i wykupkany i zaczął się szorować Mam dowód na zdjęciu Zaraz będą te przepisy
wilber pisze:Myślę sobie, że niektóre koty, to w czepku urodzone.
Tak trochę z żebraka książę.
Z Tośka na Kubisława
Ogrom troski, starań i najlepszych chęci przebija z tego wątku.
Czas i spokój i będzie bardzo dobrze.
Nie może być inaczej .
Będzie miał jak pączek w maśle, pomyśleć, że jakiś człowiek zapakował go jak śmieć w karton i wyrzucił.
Ogromnie się cieszę, że trafił właśnie do Tego domu.
Szczęśliwego zgodnego wspólnego życia
Dziękuję
aaa znalazłam Faliway w sprayu, który kupiłam dla Kitusi Postawiłam na biurku i miałam użyć, kiedy Kubuś przyjedzie i zapomniałam o nim :/ Ale już napryskane, gdzie popadnie