Już duży Mały Miś wreszcie ma DS:)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lis 30, 2017 23:45 Re: GDAŃSK POTRZEBNE DT NA CITO!

Arcana pisze:Według mnie prawda jest taka, że tabo, widząc zwierzęta potrzebujące pomocy, nie dba o granice rozsądku, rzuca się do pomocy, robiąc więcej, niż przeciętnie rozsądny człowiek kochający zwierzęta zrobiłby w jej sytuacji. Walczy z właścicielem ośrodka, który grozi jej wywaleniem z sanatorium, zamawia i trzyma przy łóżku w kilkuosobowym pokoju wór śmierdzącego żarcia, codziennie kupuje kilogramy podrobów i zbiera resztki ze stołów, żeby koty się najadły, i szuka dla nich pomocy. Nie śpiąc po nocach, bo w głowie ma koty marznące pod krzakiem. Nie dba o dyplomację i satysfakcję osoby pomagającej, gdy czuje, że można zrobić więcej. Od siebie wymaga za dużo i tak samo traktuje innych. Pewnie zraża ludzi, ale o tym nie myśli. Myśli, jak pomóc kotom, które biegają za nią stadkiem. Można się obrażać, ale po co? Kto zrobiłby więcej w jej sytuacji? Można być urażonym, że - zamiast dziękować za pomoc - wścieka się, że coś nie wyszło, że kotka niezłapana, a może była szansa... Dwa wspomniane koty to tylko część tych, które stamtąd wyrwała, i myśli o tych, które zostały. Gdyby działała, kierując się rozsądkiem, pewnie niewiele by zrobiła. Tabo zawsze idzie na całość. Jak leczy kota, to jeździ do najlepszego specjalisty i żebrze o zniżki. A nie szuka taniego w ramach swoich możliwości. Są osoby pomagające w granicach swoich możliwości i tacy szaleńcy jak tabo, których jest niewielu. Obrażać się, że nie doceniła, nie podziękowała, tylko chciała więcej? Tabo nie myśli o sobie i tak samo nie myśli o innych, gdy walczy o zwierzęta.


Też tak myślę; tabo = kocia maksymalistka :201480

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2391
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lis 30, 2017 23:46 Re: GDAŃSK POTRZEBNE DT NA CITO!

Arcana pisze:Według mnie prawda jest taka, że tabo, widząc zwierzęta potrzebujące pomocy, nie dba o granice rozsądku, rzuca się do pomocy, robiąc więcej, niż przeciętnie rozsądny człowiek kochający zwierzęta zrobiłby w jej sytuacji. Walczy z właścicielem ośrodka, który grozi jej wywaleniem z sanatorium, zamawia i trzyma przy łóżku w kilkuosobowym pokoju wór śmierdzącego żarcia, codziennie kupuje kilogramy podrobów i zbiera resztki ze stołów, żeby koty się najadły, i szuka dla nich pomocy. Nie śpiąc po nocach, bo w głowie ma koty marznące pod krzakiem. Nie dba o dyplomację i satysfakcję osoby pomagającej, gdy czuje, że można zrobić więcej. Od siebie wymaga za dużo i tak samo traktuje innych. Pewnie zraża ludzi, ale o tym nie myśli. Myśli, jak pomóc kotom, które biegają za nią stadkiem. Można się obrażać, ale po co? Kto zrobiłby więcej w jej sytuacji? Można być urażonym, że - zamiast dziękować za pomoc - wścieka się, że coś nie wyszło, że kotka niezłapana, a może była szansa... Dwa wspomniane koty to tylko część tych, które stamtąd wyrwała, i myśli o tych, które zostały. Gdyby działała, kierując się rozsądkiem, pewnie niewiele by zrobiła. Tabo zawsze idzie na całość. Jak leczy kota, to jeździ do najlepszego specjalisty i żebrze o zniżki. A nie szuka taniego w ramach swoich możliwości. Są osoby pomagające w granicach swoich możliwości i tacy szaleńcy jak tabo, których jest niewielu. Obrażać się, że nie doceniła, nie podziękowała, tylko chciała więcej? Tabo nie myśli o sobie i tak samo nie myśli o innych, gdy walczy o zwierzęta.



I super :ok:
Teraz trzeba napisać o 4 kotach, które tabo10 przywiozła ze sobą- dwa do DS, jeden z chorymi nerkami i białaczką w lecznicy (dla niego potrzebna będzie pomoc) i jeden, dl którego potrzebny będzie dobry DS.
I może lepiej zamiast roztrząsania "kto co" lepiej skupić się na organizacji pomocy dla kotów, które tam zostały i może jeszcze jakiegoś stamtąd ściągnąć przed zimą.
Nie ma co zrażać ani krytykować osób, które chcą pomóc.
Jeżeli to z Twoich ogłoszeń znalazły domy koty z Sobieszewa,to Arcana dzięki i prośba o jeszcze :ok:

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Pt gru 01, 2017 7:40 Re: GDAŃSK POTRZEBNE DT NA CITO!

Moi Drodzy, akurat na tym forum koty powinny nas łączyć, a nie poróżniać. Pomagajmy na miarę swoich sił i możliwości. Wiem, że Ameryki nie odkryłam,ale czułam potrzebę odezwania się. Pozdrawiam Wszystkich serdecznie.
P.s. jutro jadę po zamówione zimowe domki kocie, moje uliczniaki na pewno ucieszą się.

Bruna

Avatar użytkownika
 
Posty: 539
Od: Czw mar 09, 2017 19:10

Post » Sob gru 02, 2017 17:42 Re: GDAŃSK POTRZEBNA POMOC -DOMY TYMCZASOWE NA CITO!

Baltimoore pisze:
tabo10 pisze:
(...)Cudowny Pan Przemek ,który był moją całą pomocą w Sobieszewie,podwiózł nas,sam zapłacił 141zł za wizytę (odrobaczenie,testy) (...)


Czytając jeszcze raz ten długi post na spokojnie, z zaskoczeniem zwróciłam uwagę na to zdanie.
Pewnie miałaś co innego na myśli, ale wyszło niezbyt precyzyjnie, jakby variovorax w niczym nie pomogła, dopiero CPP pomógł.
A przecież dzięki variovorax Niebieski znalazł dom z papierowego ogłoszenia, które rozkładała w różnych miejscach, zawiozła go do tego domu.
Zawiozła do lecznicy Jednooczka i opłaciła koszty badań i leczenia, znalazła mu dom tymczasowy u Japaczaczy w Łodzi i dzisiaj pojechała z Warszawy do Gdyni, żeby przywieżć kota do Łodzi. I będzie pilotować sprawy kastracji tamtych kotów w lutym przez Kotangensa i PKDT (albo i nie będzie, jak przeczyta że nic do tej pory nie pomogła :( )

Ja bym bardziej powiedziała, że to variovorax była Twoją całą (i praktycznie jedyną) pomocą w Sobieszewie, a dom dla Czarnej u pana Przemka znaleziony w ostatniej chwili to coś w kategoriach uśmiechu losu.


Przepraszam,że dopiero teraz,ale nie dałam rady wcześniej odpisać na ten post.
Baltimoore,NIGDZIE nie napisałam,że variovorax W NICZYM NIE POMOGŁA.

Co do niebieskiego ,owszem znalazł dom,dzięki ogłoszeniu,które variovorax umieściła w knajpce Avocado. Zawiozłyśmy go do tego domu WSPÓŁNIE.
WSPÓLNIE też zawiozłyśmy Jednooczka do lecznicy. Fakturę zapłaciła sama,ale zapewne będzie miała za nią pełny zwrot od Ja Paczy,kiedy do nich prześle oryginał. Taką mają procedurę.Chyba,że postanowią inaczej.
DT u Ja Paczy dla Jednooczka był wypadkową próśb trzech osób z forum chronologicznie: mojej już 6.11. kiedy napisałam na ich wątku,że taki kot szuka pomocy koczując na działkach,variovorax,która do nich pisała,kiedy był już w lecznicy (sama podawałam Jej link do wątku) i Twoich apeli na ich wątku,kiedy nadal nikt się nie zgłaszał,by go przejąć. Trudno więc mówić,że SAMA mu znalazła DT. Sama natomiast go do niego zawiozła i tu się zgodzę.

Co do pilotowania kastarcji /sterylizacji kotów w Sobieszewie w lutym,chyba nikt by nie odpuścił takiej potrzeby,tylko dlatego,że nie miał poklasku na forum 8O ,poczuł się urażony,za mało chwalony itp???

Baltimoore pisze:
Ja bym bardziej powiedziała, że to variovorax była Twoją całą (i praktycznie jedyną) pomocą w Sobieszewie, a dom dla Czarnej u pana Przemka znaleziony w ostatniej chwili to coś w kategoriach uśmiechu losu.

Niestety nawet nie wiesz jak bardzo się w tym zdaniu mylisz.
Variovorax była w Sobieszewie tylko 2 razy. Raz na godzinę ,drugi raz na ok.4h.
Pierwszy raz ,by zobaczyć niebieskiego i zabrać pingwinkę z chorym oczkiem. Pingwinki nie było. Za to było zimno,a variovorax miała cienką kurkę i... zmarzła ,więc dość szybko pojechała. Nie szukałyśmy kotki długo z ww.względu.Każy łapacz wie,ile czasu spędza się przeciętnie na łapaniu kota i że w sekundę niczego się nie załatwi. Rozumiem natomiast,że nie jest łapaczem i nie wiedziała jak się ubrać na dłuuugie stanie i wyczekiwanie.
Nazajutrz zabrałyśmy niebieskiego do DT,Jednooczka do lecznicy i na tym koniec. Całość ,z dojazdami,zajęła Jej niedzielny poranek do ok.14.00.

To była cała pomoc,jaką uzyskałam na miejscu od variovorax.

Kiedy okazało się,że pingwinka z chorym okiem pojawiła się po 15.00 variovorax już nie mogła po nią wrócić . Mimo,że oferowałam kotce miejsce w warszawskiej lecznicy,do której mogła ją zabrać tego dnia,bo wracała do stolicy. Dzięki temu kotka do dziś nie złapana,błąka się w zimnie i zapewne traci szanse na widzenie w chorym oku. Za to otrzymałam od variovorax szereg dobrych rad m.in.,że mogę sama szukać lecznicy w Trójmieście i zawieźć do niej kotkę.Służyła mi także radą i namiarem na kilka lecznic (jedna TYLKO 150zł/dobę BEZ LEKÓW,druga 60zł/dobę i wet.mobilny,czyli jak sama nazwa wskazuje opcja bez szpitalika). Trzeba mieć nie lada fantazję,by osobie z kilkoma chorymi tymczasami,które kosztują krocie, proponować takie rozwiązania cenowe.Nawet dla swojego osobistego zwierzaka nie miałabym tyle kasy,by go umieszczać w tak drogich lecznicach :?
variovorax za to idzie dalej w swoich śmiałych propozycjach i w ostatnich postach zachęca mnie osobiście do wpłat na karmę dla sobieszewskiego stada :ok:

Gdyby nie P.Przemek nic więcej nie udałoby się zrobić dla tamtejszych kotów. I to ten,zupełnie obcy,dopiero co poznany człowiek,był największą pomocą tam na miejscu.Logistycznie.Woził koty,woził transportery.Non stop. Nie variovorax,która teoretycznie mnie znała od lat z tego forum (śledziła wątek moich tymczasów Warbudków).

Mało tego.Obiecała zawieźć do WWy 2 koty. I OSTATECZNIE NIE ZROBIŁA TEGO. Doskonale wiedziała ,że wracam 25.11. I na tą datę,ewentuanie dzień wcześniej umawiałyśmy się od początku. Ostatecznie postanowiła wracać dzień po moim wyjeździe,kiedy nikt już beze mnie nie złapałby kotów.Mało tego wcześniej poproszona o przywiezienie moich 2transporterów do Gdańska,zażyczyła sobie ich dostawę pod wskazany adres. I tak dobrotliwy TŻ delfinki [*],chłop lat 60+ leciał z transporterami wedle życzenia,po to ,by ostatecznie nie dowiozła mi ich na czas. Proponowała,że przywiezie je po 13.00,a koty przychodziły 8-9.00 (wiedziała o tym,bo była je oglądać tydzień wcześniej). To był absolutnie żelazny termin,z kotami w tym względzie nie da się dyskutować. Rozejdą się i tyle. Brak dogadania ,to także problem z komunikacją tel. Variovorax nie odbierała tel,a na smsy odpowiadała z tak dużym opóźnieniem,że nie dało się już niczego przeplanować (np.kupna transporterów na miejscu).A wracała dzien po moim wyjeździe,bo miała tego dnia zabrać Jednooczka do DT.A najważniejsze odebrać ORYGINAŁ FAKTURY, bo tak się umawiała z lekarką. Nie chodziło o względy medyczne KOTA,ani organizacyjne DT . Fakt,że Jednooczek był bezpieczny w lecznicy,a reszta kotów na ulicy też nie były wystarczającym argumentem. Także to,że Jednooczek mógłby pojechać blablacarem do DT. To ja miałam sobie zamówić blabla do kilku kotów. (Już widzę jak kierowca blabla czeka jak je wyłapię i radośnie wiezie taką rozwszeszczaną ekipę z bonusem kupy) .Albo miałam też przedłużyć sobie pobyt na miejcu,by dzień później przekazać jednego kota variovorax (bo ostatecznie tylko jednego,prócz Jednooczka, zechciała zabrać).Przetymczasować jednego kota jedną noc w swojej łazience też nie mogła. Powód : wynajęte mieszkanie,a kot w transporterze BĘDZIE MIAUCZAŁ. Nie wiem dlaczego nie miałby siedzieć bez transportera.Wybrałabym najspokojniejszego,z którym dało by się to zrobić.

Szkoda słów. Nie chciałam poruszać tych tematów, bo szkoda mi było czasu i nerwów,ale jak widać niezrozumienie na wątku rosło. Pewnie teraz nie jest dużo jaśniej,ale może niektórzy ,jeśli w ogóle zechcą się przebijac przez ten post,będą mieli pełniejszy ogląd sytuacji.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Sob gru 02, 2017 18:11 Re: GDAŃSK POTRZEBNE DT NA CITO!

variovorax pisze:(...)
Nie znasz stanu faktycznego. Nie kontaktowałaś się ani razu z lecznicą, z Ja Paczami, ani z panią Adą. Chyba trochę usuwa Ci się grunt spod nóg. Nie działasz teraz dla dobra żadnego kota, przeinaczając informacje i naruszając moje dobra osobiste.

EOT.


Kilka osób nie musi kontaktować się w sprawie jednego kota. Wystarczy,że robiłaś to Ty. Ja miałam wiele innych kotów do pilotowania.

Chyba Tobie usuwa się grunt pod nogami,bo zaczynasz wywlekać przeinaczane informacje z innych wątków/PW? Słusznie zwrócono Ci już tu uwagę,że grasz poniżej pasa.
Uważasz,że w ten sposób działasz dla dobra kotów? Mylisz się.

Twoje dobra osobiste nie są dla mnie,ani większości czytelników tego forum istotne.
Istotne są losy kotów i pomoc im. Na tym więc się skup,zamiast robić tu krecią robotę.

Dziękowałam Ci wiele razy za pomoc dla niebieskiego i Jednooczka. Doceniam ogłoszenie od którego ruszyła fala zgłoszeń,ale nie demonizujmy Twoich wysiłków. Był to świetny marketingowy pomysł (knajpa Avocado),ale wydrukowałaś ogłoszenia raz i raz zawiozłaś do Avocado samochodem. Pewnie całość zajęła Ci ze 20min. Nie omieszkałaś za to mnie strofować ,ile ja ogłoszeń rozwiesiłam (co w kontekście zwracania się do osoby będącej na rehabilitacji sanatoryjnej ze zwzględu na narząd ruchu + w obcym mieście,bez drukarki jest niezłym tupetem :strach: ).
Dziękowałam Ci osobiście,przez PW i sms. Więcej nie zamierzam. Nie MNIE pomagałaś ,ale kotom. Nie MOIM kotom,ale kotom z Twego rodzinnego miasta. To ja byłam tam gościem.Powinnam się regenerować i odpoczywać. A codziennie odwalałam kupę ciężkiej roboty,bo organizacje nadmorskie ,które sama wspierałaś finansowo, się wypięły.
Nie ja stosuję szantaż emocjonalny,ale widzę RACJONALNIE co można było jeszcze zrobić,a co zostało zaprzepaszczone. Nie wydaję dyspozycji i krytyki,ale SZCZERZE PODPOWIADAM BO MAM DOŚWIADCZENIE ,podpowiadam nie owijając w bawełnę.Bo w efektywnej pomocy liczą się fakty i szybkość działania,a nie dyplomacja i pitu pitu.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Sob gru 02, 2017 18:16 Re: GDAŃSK POTRZEBNE DT NA CITO!

ASK@,Arcana,waanka dziękuję za Wasz post wsparcia.

Baltimoore i Arcanie dziękuję,że mnie wysłuchiwały tel. i mogłam się wygadać będąc tam na miejscu,kiedy za karmienie prześladowali mnie właściciele przeciwni kotom ,a głodne kocie oczy wyglądały spod każdego krzaka.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Sob gru 02, 2017 18:22 Re: GDAŃSK POTRZEBNE DT NA CITO!

Tutaj zaraz napiszę o kotach,które zostały uratowane :D
4 z nich przywiozłam w sobotę do Warszawy.

Uratowanych z ulicy zostało razem aż 7 kotów :1luvu: .

1. Niebieski,od którego wszystko się zaczęło. Poszedł z ogłoszenia variovorax zostawionego w Avocado. Zamieszkał w Gdyni z dwoma kotami.
Obrazek

tutaj jego wątek i więcej zdjęć
viewtopic.php?f=1&t=182567
varivorax ma zrobić mu wizytę p/a i pomóc osiatkować balkon,by był bezpieczny :ok:

2.Czarna koteczka
Obrazek

,której obecny opiekun zgłosił się po niebieskiego (ogłoszenie variovorax w Avocado),ale po moich opowieściach o trudnym życiu jeszcze innych kotów na ulicy,bez jedzenia i w obliczu nadchodzącej zimy zdecydował przygarnąć innego kota. Jeśli kotka dogada się z jego kocurkiem, zostanie na stałe. Jeśli nie ,będzie miała szukany inny,dobry domek. Na razie jest odrobaczona,testy ujemne.
Parę dni temu dostałam takie info z jej domku,po wysłaniu info o osiatkowaniu:

"Dziękuję za informacje, poprzeglądam to wszystko dziś wieczorem. Bezpieczeństwo przede wszystkim.
Zuzia jakoś się oswaja. Na początku nie miała apetytu i nie wychodziła zza biurka, teraz już porządnie je i eksploruje pokój. Godzinę temu pierwszy raz odważyłem się ją delikatnie dotknąć, w sumie nie wyraziła sprzeciwu.
Jak się jeszcze trochę wyluzuje niedługo, to może porobię jakieś zdjęcia. :) Jaką karmę dostawała wcześniej? Animondę zjada, ale wszelkie suche wynalazki jeszcze są dla niej obce.
Pozdrawiamy"


3. Pingwinek przemiły kocurek .Szedł za mna jak piesek ,potrafił tak przemierzyć cały cmentarz i nie dać się odgonić. Aż musiałam brać na ręce,wracać z nim i odstawiać na "jego" miejsce.
Tu na wolności:
Obrazek

i w DS
Obrazek

Znalazł dom w Warszawie z ogłoszenia moich tymczasów. Zagrałam stawiając na jedną kartę i pojechałam z nim,zamiast innego kota. Bez uprzedzania 8O . Z opcją,że jeśli się nie uda,zabiorę go z powrotem.
Kupił od razu opiekuna,bo jest cudownym kotem. Domek nie najwyższych marzeń,ale Państwo mieli 16lat kotkę . Poradzą sobie. Argumentem za jest fakt,że leczyli ją 8m-cy na pnn u polecanej forumowej wetki p.K.Mostowskiej :ok: Głodny nie będzie i dach nad głową już kocina ma.Nie musi się tułać po cmentarzu,marznąć i rozpaczliwie wskakiwać kurierom do aut :evil: Jest b.mądry. Jeszcze przy mnie załatwił się do kuwetki z drewnianym żwirkiem. Ma apetyt. Żre nie je. Kradnie udka ze stołu :ryk: .Chce bawić się o 1 w nocy i sprawia dużo radości opiekunowi. I oby tak zostało :201494 Został odrobaczony i zaszczepiony. Jak mu się kk nie odezwie,za niedługo ma zostać wykastrowany. Odwiedzę go kiedyś.
Ostatnio edytowano Sob gru 02, 2017 20:09 przez tabo10, łącznie edytowano 1 raz

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Sob gru 02, 2017 19:20 Re: GDAŃSK POTRZEBNE DT NA CITO!

4. Starszy czarno-biały .Kochany grubcio,łagodny,ciapkowaty kocurek. Pękało mi serce jak tak siedział prosząc na oknie i nikt nie wpuścił do środka :cry: Prosił non stop o jedzonko. A mili kuracjusze wynsili skórki syntetyczne od kiełbasy,ości po rybie,kości z kurczaka 8O . Biegałam i zabierałam to jak tylko zobaczyłam. Czasem pewnie i lepsze dobro się znalazło,bo chudy to on nie jest.

Tutaj jeszcze na wolności:
Obrazek

Obrazek

z medialnym Niebieskim
Obrazek

i obrazek,który ranił moje serce jak sztylet. W deszczu koty skulone,zziębnięte próbujące się skryć pod krzakami. Nie mogłam na to patrzeć,przyzwyczajone,że moje w ciepłym łóżku,pod kołderkami...Kocurek widoczny na zdjęciu po prawej stronie od idącego tyłem człowieka,koczuje pod drzewem w strugach deszczu. :placz:
Obrazek

I ten sam już w DS. Czekało już wszystko jak zajechaliśmy. Kuwetka ,drapak i mięsko wołowe :D
Obrazek

Obrazek
Państwo starsi,przemili. Odpowiedzieli na ogłoszenia na Warszawę o niebieskim (dziękuję za ogłoszenia Baltimoore :1luvu: i Arcanie :1luvu: ). Baltimoore wielkie dzięki także za odpłatne wyróżnienia ogłoszeń :201494
Przejęli się losem kotów stamtąd i dali mi ubłagać na innego niż niebieski kota. A ten pasuje do nich jakby zawsze u nich mieszkał. Jak przyjechaliśmy był cały śmierdzący i osiusiany. Wpakowałam do wanny i ...umyłam szamponem i prysznicem brzuszek i łapeczki. Nawet nie zamiauknął. Nie protestował. A bałam się ,że zacznie się drzeć,pazurzyć,wyrywać i zrazi DS. Nic takiego. Pani nam asystowała w łazience podając papierowe ręczniki i otwierając oczy ze zdumienia: komuż to ukradłam tego DOMOWEGO kota? Anioł.Grzeczny. Nic nie zwala,nie skacze po szafkach. Dziś dzwoniłam. Dolecza przeziębienie Unidoxem,dostaje Lakcid. Został odrobaczony. Szczepienie poczekać musi. Państwo nim zauroczeni.Wnuki już były,leżeli razem na podłodze :) Jedyna wada: wciąż chce jeść i zjada wszystko co mu się nałoży do ostatniego chrupka :twisted: Na raz. Biedulek nie może się nasycić. Nie wie,że już nie będzie głodu.
Super trafił. Wydaje się,że zawsze mieszkał w tym domu.Wszedł do niego jakby zawsze tam był.Spokojnie,tuż po myciu zaległ na drapaku i ...zaczął po prostu się myć.
Zastanawiam się tylko,jak takiego miłego kota można było wypuścić po kastracji na ulicę,a nie szukać mu domu?
Ostatnio edytowano Nie gru 03, 2017 9:15 przez tabo10, łącznie edytowano 3 razy

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Sob gru 02, 2017 19:44 Re: GDAŃSK POTRZEBNE DT NA CITO!

5. Jednooczek Sobieszek znalazł DT z Fundacji Ja Pacze Sercem. Variovorax i Baltimoore są jego Dobrymi Aniołami :1luvu:

Obrazek[/quote]


Obrazek[/quote]

6. Maluch 6m-czny. W moim DT. Ma zapalenie tchawicy,bierze antybiotyk. Coś mu dolega.Waży tylko 1.8kg,drobny,niewyrośnięty taki. Nie bawi się,za spokojny jakiś jak na malucha. Chyba ,że ma taki temperament? Oby :201494
Na razie martwię się o niego. Je i śpi. Kuwetkuje.
Ale one sa mądre. Skąd wiedzą gdzie trzeba to robić,cały czas na dworzu będąc?
Obrazek

7. Starszy dojrzały pingwin ma pnn i FIV+
Odebrany już z lecznicy. Siedzi u mnie. Nie wiem co z nim dalej. Weci zalecają eutanazję... :cry:

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Nie gru 03, 2017 13:38 Re: Gdańsk- URATOWANYCH 7 KOTÓW ,RESZTA CZEKA DT NA CITO!

Odwaliłaś kawał niesamowitej roboty tabo10! Dziękuję w imieniu wszystkich tych kociaków, które stamtąd wyrwałaś i tych, które dokarmiłaś :201494
Masz rację - byłaś tam odpocząć, a mimo to ruszyłaś z pomocą wciągając w to innych za co wam wszystkim należy się podziw i gratulacje! :1luvu: :1luvu:
Strasznie szkoda starszego pingwinka :(
Rozumiem Twoją gorycz na zachowanie Variovorax, które obserwowałaś - sama oceniać nie będę, bo nie znam szczegółów i nie wykluczam, że zrobiła wszystko co mogła z tych czy innych względów. Pomogła i to się liczy :ok:
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Hebi

 
Posty: 541
Od: Wto cze 26, 2012 14:47
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie gru 03, 2017 14:03 Re: Gdańsk- URATOWANYCH 7 KOTÓW ,RESZTA CZEKA DT NA CITO!

Tabo10 w ostatnich postach już nie tylko przeinacza fakty (co wykazałam wcześniej), co wprost, świadomie, kłamie na mój temat w wątku. Celowo wybiera pewne fakty z wydarzeń na Wyspie Sobieszewskiej, w Warszawie i w Gdyni zapominając o innych, które całkowicie zmieniają obraz pewnych spraw. Ja przepłakałam cały wieczór to czytając. Członkowie mojej rodziny, którzy byli świadkami tego, ile czasu, pieniędzy i zdrowia zabrało mi pomaganie, mówią wprost o tym, że są środki prawne, aby zastopować publiczne naruszenie mojego dobrego imienia przez tabo10. Nie potrafimy pojąć, co kieruje tabo10, bo w tej chwili - na pewno nie dobro kotów. Na wszystko łatwo mi wskazać dowody w postaci rachunków i zeznań świadków (tych na miejscu na Wyspie Sobieszewskiej, w Gdyni, w Ja Paczach, w lecznicach). Mam również wszystkie sms-y do niej i od niej oraz prywatne wiadomości.

Ja jestem dumna z tego co zrobiłam dla tych kotów.

Ponadto, Ja Pacze nie zwrócą mi żadnych pieniędzy - od początku było jasne, że pomagają dopiero od momentu dostarczenia im kota. Po co teraz w wątku publicznym sugerujesz, że tak będzie?

Tabo10 wzywam Cię, aby natychmiast zaprzestała wypowiadać się na mój temat. Ja nie będę już więcej wypowiadać się więcej w tym wątku.
Sierpień 2020! Bazarek z dobrymi kosmetykami dla kota z TRIADITIS: viewtopic.php?f=27&t=198359&p=12306398#p12306398

variovorax

Avatar użytkownika
 
Posty: 536
Od: Nie cze 24, 2012 12:41
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 03, 2017 15:01 Re: Gdańsk- URATOWANYCH 7 KOTÓW ,RESZTA CZEKA DT NA CITO!

variovorax pisze:Tabo10 w ostatnich postach już nie tylko przeinacza fakty (co wykazałam wcześniej), co wprost, świadomie, kłamie na mój temat w wątku. Celowo wybiera pewne fakty z wydarzeń na Wyspie Sobieszewskiej, w Warszawie i w Gdyni zapominając o innych, które całkowicie zmieniają obraz pewnych spraw. Ja przepłakałam cały wieczór to czytając. Członkowie mojej rodziny, którzy byli świadkami tego, ile czasu, pieniędzy i zdrowia zabrało mi pomaganie, mówią wprost o tym, że są środki prawne, aby zastopować publiczne naruszenie mojego dobrego imienia przez tabo10. Nie potrafimy pojąć, co kieruje tabo10, bo w tej chwili - na pewno nie dobro kotów. Na wszystko łatwo mi wskazać dowody w postaci rachunków i zeznań świadków (tych na miejscu na Wyspie Sobieszewskiej, w Gdyni, w Ja Paczach, w lecznicach). Mam również wszystkie sms-y do niej i od niej oraz prywatne wiadomości.

Ja jestem dumna z tego co zrobiłam dla tych kotów.

Ponadto, Ja Pacze nie zwrócą mi żadnych pieniędzy - od początku było jasne, że pomagają dopiero od momentu dostarczenia im kota. Po co teraz w wątku publicznym sugerujesz, że tak będzie?

Tabo10 wzywam Cię, aby natychmiast zaprzestała wypowiadać się na mój temat. Ja nie będę już więcej wypowiadać się więcej w tym wątku.


Bardzo proszę,skup się na pomocy kotom,nie na sobie.

Co do zapłaty 1200zł za Sobieszka.Nadal nie pojmuję jakim cudem i za co został wystawiony taki wysoki rachunek ,skoro robiono kastrację,testy,morfologię,biochemię i tylko tydzień pobytu w lecznicy? Sama wyszłaś z inicjatywą zawiezienia kotów z chorymi oczami do weta i pokrycia ,przynajmniej częściowo,kosztów za leczenie. Skoro suma przerosła Twoje możliwości,prześlij mi imienny (na Ciebie wystawiony) szczegółowy oryginał rachunku/faktury za leczenie tego kota).Wstawię tu, może ktoś zechce dołożyć się do kosztów. Będzie sprawiedliwie i jawnie.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Nie gru 03, 2017 18:25 Re: GDAŃSK POTRZEBNA POMOC -DOMY TYMCZASOWE NA CITO!

tabo10 pisze:Przepraszam,że dopiero teraz,ale nie dałam rady wcześniej odpisać na ten post.
Baltimoore,NIGDZIE nie napisałam,że variovorax W NICZYM NIE POMOGŁA.

Co do niebieskiego ,owszem znalazł dom,dzięki ogłoszeniu,które variovorax umieściła w knajpce Avocado. Zawiozłyśmy go do tego domu WSPÓŁNIE.
WSPÓLNIE też zawiozłyśmy Jednooczka do lecznicy. Fakturę zapłaciła sama,ale zapewne będzie miała za nią pełny zwrot od Ja Paczy,kiedy do nich prześle oryginał. Taką mają procedurę.Chyba,że postanowią inaczej.
DT u Ja Paczy dla Jednooczka był wypadkową próśb trzech osób z forum chronologicznie: mojej już 6.11. kiedy napisałam na ich wątku,że taki kot szuka pomocy koczując na działkach,variovorax,która do nich pisała,kiedy był już w lecznicy (sama podawałam Jej link do wątku) i Twoich apeli na ich wątku,kiedy nadal nikt się nie zgłaszał,by go przejąć. Trudno więc mówić,że SAMA mu znalazła DT. Sama natomiast go do niego zawiozła i tu się zgodzę.

Co do pilotowania kastarcji /sterylizacji kotów w Sobieszewie w lutym,chyba nikt by nie odpuścił takiej potrzeby,tylko dlatego,że nie miał poklasku na forum 8O ,poczuł się urażony,za mało chwalony itp???

Baltimoore pisze:
Ja bym bardziej powiedziała, że to variovorax była Twoją całą (i praktycznie jedyną) pomocą w Sobieszewie, a dom dla Czarnej u pana Przemka znaleziony w ostatniej chwili to coś w kategoriach uśmiechu losu.

Niestety nawet nie wiesz jak bardzo się w tym zdaniu mylisz.
Variovorax była w Sobieszewie tylko 2 razy. Raz na godzinę ,drugi raz na ok.4h.
Pierwszy raz ,by zobaczyć niebieskiego i zabrać pingwinkę z chorym oczkiem. Pingwinki nie było. Za to było zimno,a variovorax miała cienką kurkę i... zmarzła ,więc dość szybko pojechała. Nie szukałyśmy kotki długo z ww.względu.Każy łapacz wie,ile czasu spędza się przeciętnie na łapaniu kota i że w sekundę niczego się nie załatwi. Rozumiem natomiast,że nie jest łapaczem i nie wiedziała jak się ubrać na dłuuugie stanie i wyczekiwanie.
Nazajutrz zabrałyśmy niebieskiego do DT,Jednooczka do lecznicy i na tym koniec. Całość ,z dojazdami,zajęła Jej niedzielny poranek do ok.14.00.

To była cała pomoc,jaką uzyskałam na miejscu od variovorax.

Kiedy okazało się,że pingwinka z chorym okiem pojawiła się po 15.00 variovorax już nie mogła po nią wrócić . Mimo,że oferowałam kotce miejsce w warszawskiej lecznicy,do której mogła ją zabrać tego dnia,bo wracała do stolicy. Dzięki temu kotka do dziś nie złapana,błąka się w zimnie i zapewne traci szanse na widzenie w chorym oku. Za to otrzymałam od variovorax szereg dobrych rad m.in.,że mogę sama szukać lecznicy w Trójmieście i zawieźć do niej kotkę.Służyła mi także radą i namiarem na kilka lecznic (jedna TYLKO 150zł/dobę BEZ LEKÓW,druga 60zł/dobę i wet.mobilny,czyli jak sama nazwa wskazuje opcja bez szpitalika). Trzeba mieć nie lada fantazję,by osobie z kilkoma chorymi tymczasami,które kosztują krocie, proponować takie rozwiązania cenowe.Nawet dla swojego osobistego zwierzaka nie miałabym tyle kasy,by go umieszczać w tak drogich lecznicach :?
variovorax za to idzie dalej w swoich śmiałych propozycjach i w ostatnich postach zachęca mnie osobiście do wpłat na karmę dla sobieszewskiego stada :ok:

Gdyby nie P.Przemek nic więcej nie udałoby się zrobić dla tamtejszych kotów. I to ten,zupełnie obcy,dopiero co poznany człowiek,był największą pomocą tam na miejscu.Logistycznie.Woził koty,woził transportery.Non stop. Nie variovorax,która teoretycznie mnie znała od lat z tego forum (śledziła wątek moich tymczasów Warbudków).

Mało tego.Obiecała zawieźć do WWy 2 koty. I OSTATECZNIE NIE ZROBIŁA TEGO. Doskonale wiedziała ,że wracam 25.11. I na tą datę,ewentuanie dzień wcześniej umawiałyśmy się od początku. Ostatecznie postanowiła wracać dzień po moim wyjeździe,kiedy nikt już beze mnie nie złapałby kotów.Mało tego wcześniej poproszona o przywiezienie moich 2transporterów do Gdańska,zażyczyła sobie ich dostawę pod wskazany adres. I tak dobrotliwy TŻ delfinki [*],chłop lat 60+ leciał z transporterami wedle życzenia,po to ,by ostatecznie nie dowiozła mi ich na czas. Proponowała,że przywiezie je po 13.00,a koty przychodziły 8-9.00 (wiedziała o tym,bo była je oglądać tydzień wcześniej). To był absolutnie żelazny termin,z kotami w tym względzie nie da się dyskutować. Rozejdą się i tyle. Brak dogadania ,to także problem z komunikacją tel. Variovorax nie odbierała tel,a na smsy odpowiadała z tak dużym opóźnieniem,że nie dało się już niczego przeplanować (np.kupna transporterów na miejscu).A wracała dzien po moim wyjeździe,bo miała tego dnia zabrać Jednooczka do DT.A najważniejsze odebrać ORYGINAŁ FAKTURY, bo tak się umawiała z lekarką. Nie chodziło o względy medyczne KOTA,ani organizacyjne DT . Fakt,że Jednooczek był bezpieczny w lecznicy,a reszta kotów na ulicy też nie były wystarczającym argumentem. Także to,że Jednooczek mógłby pojechać blablacarem do DT. To ja miałam sobie zamówić blabla do kilku kotów. (Już widzę jak kierowca blabla czeka jak je wyłapię i radośnie wiezie taką rozwszeszczaną ekipę z bonusem kupy) .Albo miałam też przedłużyć sobie pobyt na miejcu,by dzień później przekazać jednego kota variovorax (bo ostatecznie tylko jednego,prócz Jednooczka, zechciała zabrać).Przetymczasować jednego kota jedną noc w swojej łazience też nie mogła. Powód : wynajęte mieszkanie,a kot w transporterze BĘDZIE MIAUCZAŁ. Nie wiem dlaczego nie miałby siedzieć bez transportera.Wybrałabym najspokojniejszego,z którym dało by się to zrobić.

Szkoda słów. Nie chciałam poruszać tych tematów, bo szkoda mi było czasu i nerwów,ale jak widać niezrozumienie na wątku rosło. Pewnie teraz nie jest dużo jaśniej,ale może niektórzy ,jeśli w ogóle zechcą się przebijac przez ten post,będą mieli pełniejszy ogląd sytuacji.



Tabo10, tabo10...
naprawdę jestem zaskoczona tym wszystkim co i jak piszesz teraz na wątku.
Miałam się nie odzywać i ten poranny wpis przetrzymałam, choć czułam się wywołana i czytając nasuwały mi się komentarze- tak jak Tobie.
Widząc, że nie odpuszczasz, napiszę kilka słów od siebie.
Tak się składa, że rozmawiałam i z Tobą i z variovorax- ustalałyśmy przecież co i jak z Kotangensem, PKDT czy DT dla Sobieszka. I znam relacje na bieżąco z dwóch stron.
Ty też patrzyłaś na to początkowo inaczej, teraz nie wiem czemu się nakręciłaś w emocjach,
Myślałam, że po naszych dwóch rozmowach- tych przeprowadzonych już po powrocie z Gdańska - odreagujesz i na wątku będziesz pisać tylko rzeczy związane z pomocą kotom.
Bo wypisywanie kto jak się ubrał to bardziej temat do działu "Koci -Łapci". Jestem też zaskoczona, jak mogłaś być tak złośliwa do osoby, która przyjechała Ci pomóc
Pingwinki nie było. Za to było zimno,a variovorax miała cienką kurkę i... zmarzła ,więc dość szybko pojechała. Nie szukałyśmy kotki długo z ww.względu.Każy łapacz wie,ile czasu spędza się przeciętnie na łapaniu kota i że w sekundę niczego się nie załatwi. Rozumiem natomiast,że nie jest łapaczem i nie wiedziała jak się ubrać na dłuuugie stanie i wyczekiwanie.

Wiem, że nie strój variovorax był powodem zaprzestania, kotka poprostu nie zawsze się pojawiała, ale jeśli variovorax powiedziała Ci, że jest jej zimno, choć ubrała się najcieplej w co miała w Gdańsku, bo jest w trakcie przeprowadzki do Warszawy, to szydzenie z niej publicznie jest ciosem poniżej pasa, dla mnie nieakceptowalnym.
Wiesz też, że niedyzpozycyjność variovorax nie wynikała z jej złej woli,tylko częściowo z charakteru pracy a częściowo z poważnych kłopotów osobistych ( żeby nie wchodzić w szczegóły, do czego nie czuję się upoważniona), o czym varovorax Ci przecież powiedziała.
Co do rozliczeń- variovorax zapłaciła i za leczenie kota, i wysłała karmę karmicielce, i nie oczekiwała od nikogo zwrotu pieniędzy za benzynę, i wcale nie prosi Cię o zwrot pieniędzy, to Ty ją próbujesz rozliczać i umniejszać jej pomoc, zupełnie nie wiem czemu. Nawet gdyby dała symboliczną złotówkę, to każda pomoc się liczy.
I nie powiedziała, że nie pomoże więcej kotom.
To ja powiedziałam/napisałam: żeby nie zniechęcać do pomocy nikogo kto pomaga, żeby chciał też pomagać w przyszłości.
Variovorax z pewnością będzie pomagać RÓŻNYM kotom w przyszłości, tak jak to robiła do tej pory. Przecież była z Tobą na wątku Warbudków i zadeklarowała pomoc z sympatii do Ciebie i z uznania do tego co robisz dla kotów.
Teraz jest w szoku dlaczego Ty to wszystko tak krzywdząco dla niej przedstawiasz,
Co do DT dla Sobieszka,to w rzeczywistości variovorax to wszystko sam załatwiła, opierając się troszkę na moich dobrych relacjach z JaPaczami.
To niestety nie Twój wpis pomógł.
Sama pojechała do Gdyni z Warszawy i przywiozła Sobieszka do Zgierza, chciała też zabrać jeszcze jakiegoś kota od Ciebie, zawróciłaś ją sama.
Mogłabym tak po kolei odnosić się do każdego punktu Twojego postu, ale nie będę, bo to niczemu dobremu nie służy.

Naprawdę nie wiem, nie rozumiem dlaczego tak podchodzisz do tego teraz.
Cieszę się, że tyle osób Ci pomogło-z naszych rozmów telefonicznych wynikało, że nikt oprócz variovorax, przynajmniej do mnie o nikim więcej nie mówiłaś.

Biorę to wszystko personalnie do siebie, bo też pomocą jestem związana z Tobą prawie od 3 lat, kiedy to zadeklarowałam DT dla Logina i Dianki po zmarłej delfince[*] co ostatecznie skończyło się adopcją. Czy moja pomoc jest gorsza dlatego, że z powodów osobistych nie mogę wziąć więcej zwierzaków na tymczas?
Bo tak wychodzi teraz- variovorax nie jest dobra, bo pomogła. Variovorax jest zła bo pomogła za mało. Nawet jeśli to było więcej niż były jej możliwości.

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Nie gru 03, 2017 18:35 Re: Gdańsk- URATOWANYCH 7 KOTÓW ,RESZTA CZEKA DT NA CITO!

Tabo10, mam nadzieję, że nie obrazisz się, że zrobiłam to co Ty- czyli w odpowiedzi na Twoje spostrzeżenia i odczucia podzieliłam się moimi- bo ja tak to właśnie widzę.
Chciałabym, żebyś popatrzyła na wszystko z boku i z dystansem.
Wiem, że trudno jest zachować dystans mając spiętrzenie trudnych sytuacji i tyle kotów wymagających pomocy i leczenia, ale zrażanie do siebie osób Ci życzliwych jest bez sensu. A taką życzliwą Ci osobą jest variovorax, która nie rozumie teraz, co się stało, co takiego Ci zrobiła?
i taką życzliwą Ci osobą jestem ja.
Ze swej strony oferuję pomoc w zorganizowaniu przewozu przez blabla, jeśli uda się coś znależć w Warszawie- DT lub miejsce w lecznicy.
Mogę też pomóc z ogłoszeniami.
Jak wygospodaruję jakieś środki, to wesprę też tymczasowane przez Ciebie koty. Na razie finansowo wykończyła mnie choroba dziecka :( i zmasowane akcje ratunkowo-adopcyjne na Zamojszczyźnie :ok:
Pozdrawiam serdecznie.

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Nie gru 03, 2017 21:12 Re: Gdańsk- URATOWANYCH 7 KOTÓW ,RESZTA CZEKA DT NA CITO!

Baltimoore,lubię Cię i szanuję,ale poświęciłam już stanowczo za dużo czasu na tłumaczenia (zamiast na swoje chore tymczasy). I tak niewiele to dało,bo częśc faktów ( z przykrością to mówię) do Ciebie uparcie nie dociera,resztę nadinterpretujesz. Bardzo się cieszę,że pałasz taką sympatią do variovorax,użalasz się nad Nią i bronisz jak niepodległości. Mam nadzieję,że Wasze nawiązane relacje i porozumienie zaowocują wspólną pomocą jeszcze całemu stadu,które zostało tam na miejscu :ok: A efektami pochwalicie się we wspólnym wątku :ok: I już w następne lato będę mogła spokojnie pojechać nad morze,już tylko leniwie wypoczywać i wygrzewać się na plaży :smokin: BEZ KOTÓW.

Ja współpacę z variovorax zakończyłam. Trwale,ostatecznie i definitywnie. Nie będę wracać do powstałych animozji,bo szkoda mi swojej energii,którą wolę wydatkować na moje koty. Przypominam Ci tylko ,że to nie jest wątek wsparcia dla variovorax. Jeżeli chcesz ,załóż swój,specjalny,temu dedykowany.

To jest wątek wsparcia GDYŃSKICH KOTÓW. A przez wycieczki osobiste,cała uwaga jest kierowana nie na właściwy cel,co w żaden sposób nie służy tamtym kotom.
Jeżeli wycieczki personalne nie zostaną zakończone, a dyskusja nie będzie szła w kierunku realnej pomocy kotom, zgłoszę ten wątek do zamknięcia. W tej postaci niczemu nie służy.

ps. Baltimoore,bardzo dziękuję za Twoją propozycję wsparcia moich tymczasów. Nie ma absolutnie takiej potrzeby. Ewentualne siły i środki przeznacz proszę na Sobieszka.
A co do poniższego:
"Co do DT dla Sobieszka,to w rzeczywistości variovorax to wszystko sam załatwiła, opierając się troszkę na moich dobrych relacjach z JaPaczami.
To niestety nie Twój wpis pomógł"

Niestety nie mam wpływu na to ,na czyją prośbę fundacja zareaguje pozytywnie ,a komu odmówi pomocy. Zwłaszcza,że wciąż chodziło O TEGO SAMEGO bezdomnego KOTA bez oka . Dla mnie nie byłoby różnicy,kto zgłasza potrzebę pomocy,liczy się sytuacja kota.Nie odpowiadam za to,jak zareaguje fundacja.A skoro TYLKO Wam się to udało,to chwała za to! Ja na prawdę bardzo się cieszę,że kolejnego nie muszę tymczasować :201494
ps2. Co do poniższego:
"Co do rozliczeń- variovorax zapłaciła i za leczenie kota, i wysłała karmę karmicielce, i nie oczekiwała od nikogo zwrotu pieniędzy za benzynę, i wcale nie prosi Cię o zwrot pieniędzy, to Ty ją próbujesz rozliczać i umniejszać jej pomoc"
Znów nadinterpretujesz. Po prostu NIE JESTEM NAIWNA,wiem ile kosztują podstawowe zabiegi wet. I nie pozwoliłabym sobie wystawić faktury na 1200zł za tydzień pobytu praktycznie zdrowego kota o dobrej morfologii,którego mieli tylko przetestować i wykastrować (bo okiem,które najbardziej martwiło się w efekcie nie zajęli). A tyle ,jak podaje parę postów wyżej,wydała variovorax na Sobieszka. Zaproponowałam zdrowy układ.Okazanie faktury na tą sumę i zorganizowanie zbiórki,jeśli jest taka potrzeba. To nie jest umniejszanie niczyjej pomocy,a przedstawienie faktów.


Pozdrawiam równie serdecznie i głaszczę Logisia i Biankę :201461 :201461 A Twemu Dziecku życzę zdrówka :ok:

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ASK@, Doris2, Google [Bot], Silverblue i 232 gości