Witam,
Jestem tu nowa i to jest moj pierwszy post... Otoz 5 lat temu pojawila sie u nas piekna 12 tygodniowa kocica Coco. Normalnie slicznota jakich malo tylko ze charakterna
Od malego nie lubila dlugich pieszczot i miziania, taki typ raczej nie dotykaj jak nie chce
Jest przywiazana do nas a raczej do mnie, toleruje innych ludzi choc nie jest dusza towarzystwa. Jest kotem domowo- wychodzacym. Za dnia buszuje po ogrodku, poluje, skacze a wieczorem przychodzi cos zjesc i odpoczac po ciezkim dniu. Przyznam sie ze jest trooooooszke rozpieszczona... Zadziora taka mala...
No i zaczyna sie problem... 2 miesiace temu nasze serce skradl kocurek Lucky (przyrodni brat kocicy- 3msce). Przeciwienstwo swojej siostry, towarzyski, przytulaszczy, ciekawski i przystojny
Na poczatku okolo tygodnia byl izolowany, nie przeszkadzalo to siostrzyczce choc wiedziala ze w domu jest intruz. Po okolo tygodniu pokazalismy Coco braciszka (w transporterku przez kilka minut) Syczala, warczala, foch na wszystkich... Niestety musialam wyjechac na pare dni i moj maz uszczesliwil koty wypuszczajac Luckiego... Myslalam ze oszaleje, ale po przyjezdzie wydawalo sie ze nie jest zle. Kotka oczywiscie syczala, warczala i byly rekoczyny ale bez pazorow. Lucky nic sobie z tego nie robil. Gdy dostal z lapy z jednej strony to podchodzil od innej. Odwazny jest
Podczas karmienia w osobnych miskach i w malej odleglosci od siebie kotki jadly w spokoju ale gdy tylko kocica konczyla jesc to znow syczenie itp. Ucekala tez szybko na dwor, nie chciala siedziec w pod jednym dachem z kocurkiem. Mialam nadzieje ze jakos sie dogadaja i dotra ale kocica zrobila sie agresywna. Syczala na nas, nie dawala sie poglaskac a nawet straszyla lapka. Widac bylo ze jest nieszczesliwa
to trwalo jakies 2msce bez zadnej poprawy. Pewnego dnia troche z mojej winy Coco ugryzla mnie i podrapala ( chcialam ja poglaskac przed jej wyjscciem na dwor ale po spedzonej nocy z Luckym byla juz tak wkurzona ze wyladowala sie na mnie). Tego samego dnia wywiozlam kocurka do kolezanki zeby kocica ochlonela. Spedzil tam tydzien a kocica wrocila do normy. Znow zaczela z nami spac, dawala sie glaskac (troszke), przychodzila czesciej do domu... No ale kocurek czekal... Wzielismy go ponownie i od nowa przeprowadzam socjalizacje. Coco niestety czuje kocurka i jest znow nerwowa i smutna. Juz nie mam pojecia co robic... Kocham oba kotki ale jest mi strasznie zle ze kocica jest smutna. Moje pytanie... Czy kocica w koncu zaakceptuje kocurka i przestanie byc agresywna??? Jestem zalamana... Moze jakies dobre rady... Bede bardzo wdzieczna
Pozdrawiam
Coco i Lucky