jasdor pisze:Nie wyobrażacie sobie jak tam jest.
Ja sobie nie tylko wyobrażam, wiem niestety jak "tam może być".
Półtora roku temu na wiosnę spotkałam się z bardzo podobną sytuacją.
19 kotów na 12 m2 - 10 kocurów i 9 kocic, wszystkie niekastrowane, pięć kocic w zaawansowanej ciąży.
Zero kuwet, koty załatwiające potrzeby fizjologiczne wszędzie. Osikane ściany, fotel, podłoga.
Rzecz działa (i dzieje się) w domu na wsi, dom walący się, mieszkanki (matka z córką, 88 i 61 lat) korzystające z jednego pomieszczenia - kuchni, będącej zarazem sypialnią (matka z córką śpiące w jednym łóżku od 40 lat) i pokojem dziennym.
Smród odrzucał po otwarciu drzwi.
Trafiłam tam przypadkowo - przejeżdżałam i zobaczyłam na jezdni przed tym domem potrąconego, nieżywego pięknego szczeniaka a dwa inne (rodzeństwo) wybiegały z otwartej furtki wprost pod koła samochodu. Piękne, podpalane, zgrabniutkie, na wysokich łapach, ok. 6 mies. psy, zagłodzone, z wystającymi żebrami. Serce mi się ścisnęło i przystanęłam aby poprosić o zamykanie furtki. Przez okno (bo mi wtedy nie otworzono), zobaczyłam masę kotów, chorych, wychudzonych, z matową i sterczącą sierścią, z podkrążonymi oczami, z czerwonymi obwódkami, kilka kocurów miało otwarte rany na ciele będące efektem walk.
Jak się później okazało, kobieta kupowała im karmę dla psów - najtańszą, w tubach, bez witamin i minerałów potrzebnych kotom.
Efektem był tragiczny stan kotów.
Ich opiekunka uważa się za miłośniczkę zwierząt.
Patrząc na to z drugiej strony - fakt, na wsi ludzie rzadko kiedy karmią koty i wpuszczają je do domu.
Zajęłam się, najpierw psami, później kotami, chociaż przyznaję, wcale się do tego nie paliłam.
Wszystko wysterylizowałam, części kotów poznajdowałam domy.
Problem w tym, że koty pomimo wstawienia kuwet wcale nie nauczyły się korzystania z nich. Miałam parę zwrotów z adopcji właśnie przez to, że koty nie korzystały z kuwety.
Trudno nauczyć koty czystości, gdy wszystko dookoła śmierdzi, ściany, podłoga, meble. A właścicielka nie pali się do sprzątania kuwety - to i kotom się nie chce z niej korzystać. Może u Ciebie będzie inaczej, skoro opiekunka kotów ładnie współpracuje, może będzie dbała o kuwety a koty będą z nich korzystać. To niestety jeden z ważniejszych czynników przy szukaniu domów.
U "mojej", teraz i tak jest o niebo lepiej, na podłodze jest wykładzina, koty wykastrowane, sporo czasu minęło więc i zapach się zmniejszył. Na początku, gdy tam wchodziłam, zbierało mi się na mdłości i za radą koleżanki po powrocie do samochodu wąchałam łapczywie spirytus salicylowy wożony specjalnie w tym celu - polecam.
A i tak przez cały dzień czułam ten smród, pomimo kąpieli i zmiany ubrania po wyjściu od nich.
Teraz kotów jest tylko osiem, wychodzą na dwór, ja co miesiąc zaopatruję je w karmę (Smillę) (chyba w końcu skontruuję jakiś bazarek w tym celu...).
Koty wyglądają bardzo dobrze, są tłuściutkie, mają błyszczącą sierść, wychodzą na dwór.
Gdzieś na forum jest wątek, z ostatnich miesięcy, o dużej liczbie kotów którym o ile pamiętam, umarła właścicielka i zostały same w mieszkaniu.
Dzięki licznym i aktywnym ogłoszeniom, chyba głownie na FB, koty bardzo szybko znalazły domy.
Może i tym się uda? Szczególnie, że są łagodne i przyjazne, to już dużo.
Mam nadzieję, że nie zaśmiecam Ci wątku
. Trochę się "wcięłam", ale jak przeczytałam, to stwierdziłam, że się podzielę i przywołam sytuację, z którą nie tak dawno sama się zmierzyłam.